Ostatnio w Polsce głośno było o pożarze samochodu z napędem elektrycznym. Akcja gaśnicza trwała kilkadziesiąt godzin. Zużyto w tym celu kilkadziesiąt tysięcy litrów wody. To pokazuje, że z pożarami "eletryków" nie ma żartów.
Kilka dni temu Rada Unii Europejskiej przyjęła regulacje wprowadzające cel redukcji emisji CO2 nowych aut osobowych i dostawczych o 100 procent od 2035 roku. Oznacza to w praktyce zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Za kilka lat pożarów może być zatem więcej.
Sprawdziliśmy, czy kolbuszowska straż pożarna dysponuje specjalistycznym wyposażeniem na wypadek pożaru "elektryka" oraz ile takich samochodów zarejestrowano w starostwie.
Baterie największym problemem
Od mł. bryg. Pawła Tomczyka, przedstawiciela KP PSP w Kolbuszowej, usłyszeliśmy, że kolbuszowska komenda sprzętu specjalistycznego nie ma. Do gaszenia elektryków są w niektórych komendach wojewódzkich specjalne kontenery do zatapiania pojazdu. - My nie mamy takiego. Musiałby być ściągany z innego województwa - nadmienia nasz rozmówca.Wnętrze "elektryka" będzie w taki sam sposób gaszone, jak zwykłego, tradycyjnego samochodu. Problem leży gdzie indziej.
- Standardowe elementy wykończeniowe, jak tapicerka, fotele welurowe. To wszystko będzie gaszone pianą. Największy problem jest z bateriami, żeby je schłodzić
- dodaje funkcjonariusz.
Tomczyk zapewnia, że ściągnięcie specjalistycznego samochodu z innego województwa nie jest problemem. - Kwestia odległości i czasu - mówi.
Mundurowi odpowiednio przeszkoleni
Kolbuszowscy strażacy przeszli również odpowiednie szkolenia w momencie, kiedy "elektryki" były wprowadzane na polski rynek. - Było zapoznanie wszystkich strażaków, którzy pracują w systemie zmianowym na podziale - nadmienia młodszy brygadier.Specjalistyczne szkolenia przeprowadzali sprzedawcy samochodów elektrycznych z Rzeszowa, którzy mają odpowiednią wiedzę na ich temat.
- Strażacy zostali zapoznani z budową i zasadą działania samochodów elektrycznych, z rozmieszczeniem baterii i przewodów
- słyszymy od przedstawiciela kolbuszowskich strażaków.
Trzeba mieć świadomość, że w samochodach elektrycznych nie słychać odgłosu silnika, nawet jeśli są one uruchomione. Również na to kładziony był nacisk. Były również szkolenia dotyczące fotowoltaiki.
Tak wygląda pożar elektrycznego samochodu:
Z roku na rok przybywa pożarów
Władysław Wachnicki, kierownik wydziału komunikacji i transportu w starostwie powiatowym w Kolbuszowej poinformował w rozmowie z nami, że w 2022 roku mieszkańcy zarejestrowali 14 samochodów elektrycznych.W przedostatni dzień marca 2023 roku jest ich już sześć wprowadzonych do systemu. Kierownik przyznaje w rozmowie z nami, że z roku na rok przybywa "elektryków" w powiecie kolbuszowskim i ich obecność jest zauważalna. Coraz więcej osób decyduje się na zakup, a następnie rejestrację właśnie takiego pojazdu.
Warto w tym miejscy nadmienić o zgodzie na tzw. zakaz rejestracji aut spalinowych po 2035 r. Na forum Unii Europejskiej Rada przyjęła regulacje wprowadzające cel redukcji emisji CO2 nowych aut osobowych i dostawczych o 100 proc. od 2035 r. Siłą rzeczy ma to dotyczyć również Polski.
Pożary "elektryków" w powiecie rzadkością
Paweł Tomczyk nie pamięta, aby kiedykolwiek zdarzył się pożar samochodu elektrycznego w powiecie kolbuszowskim. Nieco inaczej wygląda kwestia fotowoltaiki. W tym przypadku zdarzały się pożary, ale nie wywołane przez same panele fotowoltaiczne, a pożary budynków, na których była zamontowana fotowoltaika. Strażacy zawodowi z Kolbuszowej, jak zapewnia ich przedstawiciel, również posiadają odpowiednią wiedzę w tym zakresie.Co natomiast z OSP? Czy są szkoleni? Dowiedzieliśmy się, że jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych nie mają tak specjalistycznych szkoleń. Tomczyk przyznał, że warto by pochylić się nad tym tematem i zorganizować coś nawet na poziomie województwa.
KG PSP: Strażacy są przygotowani
W Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej zapytaliśmy o to, czy mimo braku specjalistycznego wyposażenia na Podkarpaciu, strażacy z naszego regionu są przygotowani na każdą ewentualność oraz jak ocenia przygotowanie podkarpackich mundurowych.W odpowiedzi usłyszeliśmy, że nie trudno zaadoptować sprzęt na potrzeby działań z innych województw, a strażacy posiadają niezbędną wiedzę i procedury, aby skutecznie zadziałać.
- To nie jest żaden problem. Podkarpacie jest taka samo dobrze przygotowane jak wszystkie inne województwa. Mamy procedurę, szkolenia z producentami samochodów elektrycznych. Jesteśmy przygotowani zarówno w PSP jak i OSP, aby skutecznie podjąć działania
- powiedział w rozmowie z Korso bryg. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy komendanta głównego PSP.
21 godzin, 20 tys. litrów wody
Najlepszym przykładem tego, że "elektryki" są twardym orzechem do zgryzienia dla strażaków, a ich pożary przysparzają spore problemy, angażując duże siły i środki, jest ostatni pożar samochodu elektrycznego Mercedes EQA w Tuchomiu (woj. pomorskie), do którego doszło kilka dni temu.Sama akcja gaśnicza trwała stosunkowo niedługo, bo trzy godziny. Problemem okazały się natomiast baterie, które mundurowi schładzali około 18 godzin. Wykorzystano do tego kontener, w którym zatopiono pojazd.
W akcję zaangażowanych było 16 zastępów straży pożarnej i 49 strażaków. Zużyto około 20 tysięcy litrów wody, w tym 13 tysięcy w kontenerze. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej. Woda z kontenera, zgodnie z procedurami, została przekazana do utylizacji firmie, zajmującej się usługami asenizacyjnymi.
Jak czytamy w serwisie Remiza.pl to aktualnie najdłuższa akcja polskich strażaków związana z pożarem "elektryka". W całym 2022 roku odnotowano 10 tego typu pożarów.
Tak wyglądał kontener, w którym zatopiono pojazd w Tuchomiu:
Fot. Ochotnicza Straż Pożarna w Chwaszczynie
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.