Pani Janina przez całe swoje życie była niezwykle aktywna społecznie. Słynęła z zaangażowania i chęci do działania. To dzięki niej KGW w Weryni tętniło życiem.
W latach 70. i 80. panie z KGW organizowały bezpłatne kursy szycia, gotowania, haftowania i szydełkowania, z których korzystały dziesiątki kobiet. W tamtych czasach – gdy w sklepach brakowało podstawowych produktów – panie same szyły ubrania, przygotowywały przetwory, hodowały kurczęta, a dochody z tej działalności przeznaczały m.in. na wyposażenie świetlicy. Swój wolny czas poświęcały także na uprawie owoców i warzyw.
- Od kółka rolniczego dostałyśmy w Weryni 80-arową działkę. Zasadziłyśmy tam 18 rzędów malin, a oprócz tego dostałyśmy 200 okien inspektowych, w których siałyśmy m.in. różnego rodzaju kapusty, pomidory i ogórki. Sadzonki rozprowadzałyśmy pośród gospodyń, a co nie sprzedałyśmy, to pojechałyśmy z tym na jarmark do Kolbuszowej czy Sędziszowa. Taką działalność prowadziłyśmy przez kilka lat
- tak Janina Koza mówiła w wywiadzie udzielonym Korso Kolbuszowskie 10 lat temu.
Wystawa haftów. Janina Koza (na zdjęciu druga z prawej. Fot. Archiwum KGW Werynia
Pani Janina potrafiła zjednoczyć kobiety wokół wspólnego celu, dbając nie tylko o rozwój koła, ale i o integrację całej lokalnej społeczności. W 2015 roku oddała ster nowej przewodniczącej, pozostając aktywna w zarządzie koła, któremu poświęciła niemal całe życie.
- Lubiłam to co robiłam. Zawsze miałam coś takiego w sobie, że nie lubiłam siedzieć darmo, tylko angażowałam się w życie społeczne. Mąż na początku oczywiście narzekał, że ciągle coś robię, ale później się do tego przyzwyczaił i mi w tym pomagał
- przyznała Janina Koza w rozmowie z Korso.
Fot. Archiwum prywatne Janiny Kozy
Pogrzeb Janiny Kozy odbędzie się we wtorek, 24 czerwca, o godzinie 15 w kościele parafialnym w Weryni.
Komentarze (0)