Spadkobiercy Karoliny Ingram, poprzedniej właścicielki gruntu, walczyli o jego odzyskanie. Przed Sądem Rejonowym w Kolbuszowej toczyło się postępowanie z wniosku gminy Dzikowiec o zasiedzenie nieruchomości, na której stoi budynek dzikowieckiej podstawówki. Mowa o działce o powierzchni ponad 9 tysięcy metrów kwadratowych. Spadkobiercy ubiegali się o odszkodowanie w wysokości 1,6 miliona za nieruchomość.
PRZECZYTAJ O LOSACH DZIAŁKI W DZIKOWCU:
Jest decyzja sądu w sprawie działki w Dzikowcu
Podczas rozprawy, która odbyła się 26 sierpnia w kolbuszowskim sądzie, zabrakło przedstawicieli spadkobierców, a także samych zainteresowanych. Chcieli oni odroczenia rozprawy, jednak sędzia nie przychylił się do ich wniosku. Podjął on jednoznaczną decyzję na korzyść gminy Dzikowiec. Dzikowieckiemu urzędowi sąd przyznał działkę, na której stoi szkoła przez zasiedzenie.
- Sąd ustalił tak, jak wnioskodawca to wskazał w swoim wniosku. Rzeczywiście pani Karolina Ingram dokonała z gminą zamiany swoich działek, mamy na to dokumenty w postaci protokołu zgromadzenia, umowy między Karolina Ingram, później aktu darowizny i oświadczenia zrzeczenia się tych działek. Wszystkie te dokumenty wskazują, że pani Ingram takiej zamiany dokonała
- tłumaczył sędzia po ogłoszeniu wyroku.
Ponadto sędzia zaznaczył, że żadnych wniosków dowodowych ze strony uczestników (spadkobierców), które miałyby to zmienić, tak naprawdę nie było. Od przynajmniej 1957 roku, kiedy rozpoczął się rok szkolny, cały czas nieruchomość była z całą pewnością we władaniu gminy Dzikowiec.
Nietrafione zarzuty w sprawie działki
Sąd stwierdził również, że Marian Piórek, historyk i regionalista, był bardzo wiarygodnym świadkiem w toczącym się postępowaniu.
- Nie mam wątpliwości co do tych zeznań. Ze strony uczestników padały różne zarzuty, począwszy od tego, że to nie było posiadanie samoistne poprzez to, że należałoby uznać, że ten wiek terminu zasiedzenia uległ zawieszeniu przez okres sprawowania władzy tzw. ludowej. W mojej ocenie żadem z tych zarzutów nie jest trafiony
- zaznaczył sędzia.
Ponadto prowadzący rozprawę wskazał, że gmina Dzikowiec przez cały czas dokonywała czynności, które wskazywały na to, że czuje się właścicielem działki.
- Nie buduje się szkoły na cudzym gruncie, tylko dlatego, żeby ją postawić. Stanęła tam szkołą, zagrodzona, zagospodarowana, trudno przeoczyć taką szkołę. Takie czynności jak stawianie budynków, zarządzanie nimi wskazują dla postronnego obserwatora, że dana osoba wykonuje swoje akty właścicielskie. Ten stan rzeczy trwał ponad 50 lat. To był ostateczny czas, żeby albo pani Ingram, która zmarła, albo spadkobiercy mogli wystąpić o wydanie tej nieruchomości
- tłumaczył.
Nie zgadzają się z decyzją sądu
Huber Lachor, pełnomocnik jednego ze spadkobierców, pytany o wynik rozprawy zaznaczył, że nie zgadza się z treścią postanowienia sądu w przedmiotowej sprawie.Pytany przez nas pod koniec listopada poinformował, że zostało złożone odwołanie od orzeczenia zapadłego w kolbuszowskim sądzie.
- Nie zgadzamy się uzasadnieniem sądu I instancji
- zaznaczył.
Marek Nowak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, poinformował, że w czwartek, 16 listopada, do tarnobrzeskiego sądu wpłynęło odwołanie od wyroku. Nie ma natomiast jeszcze ustalonej konkretnej daty posiedzenia sądu. Do tematu z pewnością będziemy wracać.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.