Kapliczka św. Jana Nepomucena, postawiona na początku XX wieku, została zniszczona przez nieznanego sprawcę. W wyniku uderzenia samochodem uszkodzeniu uległy miedziane rynny i fundament. Obiekt, przeszedł w ostatnich latach remont, jest symbolem lokalnej historii i dumą mieszkańców.
Rajdy samochodowe
- Zbudował ją mój dziadek w latach 1916-1918. Powstała w miejsce drewnianej, która była w złym stanie. Dziś opiekujemy się nią my, mieszkańcy, a szczególnie pan Leopold
- powiedziała Barbara Bochniarz, była radna miejska, która mieszka w pobliżu.
Według relacji pani Barbary, w nocy, gdy doszło do zdarzenia, na ulicach odbywały się rajdy samochodowe, co, jak twierdzi, jest częstym problemem w tej okolicy. W pewnym momencie usłyszała huk, ale gdy wyszła na zewnątrz, sprawcy już nie było. Na miejscu pozostały jedynie fragmenty zderzaka i drobne elementy karoserii.
Zniszczenia kapliczki widoczne są gołym okiem. Fot. K. Ząbczyk (2).
Policja bez zgłoszenia
Podkomisarz Adrian Kocój z KPP w Kolbuszowej potwierdził, że do czwartku, 16 stycznia, na komendę nie wpłynęło żadne zgłoszenie w tej sprawie. Sprawca także nie zgłosił się do kolbuszowskiej policji. Barbara Bochniarz, podobnie jak inni mieszkańcy, postanowiła nie zgłaszać sprawy na policję, licząc na honorowe zachowanie sprawcy.
Brak honoru i nieuczciwość
Dla mieszkańców zniszczenie kapliczki to nie tylko szkoda materialna, ale także moralna.
- Zniszczenie kapliczki nie przynosi szczęścia. To nie fair wobec św. Jana, który wszystko widzi z góry. Brak honoru mnie boli
- uważa mieszkanka Kolbuszowej i dodaje:
- Takie zachowanie jest nieuczciwe – jeśli ktoś coś zniszczy, powinien wziąć odpowiedzialność, przyznać się do winy i pokryć koszty naprawy.
Kapliczka znajduje się tuż przy samej ulicy.
Historia się powtarza?
Zdarzenie w Kolbuszowej przywołuje wspomnienia o innym przypadku zniszczenia kapliczki, które miało miejsce w 2008 roku w pobliskiej Weryni. Wówczas, w sobotę 24 maja, około godziny 10:00 na drodze powiatowej doszło do kolizji, w wyniku której zniszczono kapliczkę św. Antoniego.22-letni kierowca Fiata 126p nie zachował ostrożności i podczas skrętu w lewo zajechał drogę Mercedesowi, którego 24-letni kierowca próbował uniknąć zderzenia. W wyniku gwałtownego manewru Mercedes zjechał na pobocze i uderzył w kapliczkę, niszcząc jej konstrukcję.
Okazało się wówczas, że kierowca Fiata był nietrzeźwy, miał 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a dodatkowo nie posiadał prawa jazdy.
Tak wyglądała kapliczka w Weryni po spotkaniu z samochodem. Fot. Archiwum Korso.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.