O tej sprawie napisaliśmy jako pierwsi w lutym tego roku. Wówczas w zarzucie była mowa o kwocie zaledwie trzech tysięcy złotych. O tym przeczytasz w artykule: Prokuratura w kolbuszowskiej komendzie straży pożarnej. Pracownica usłyszała zarzut przywłaszczenia pieniędzy. Nieoficjalnie mówi się o setkach tysięcy złotych
Proceder trwał latami
Zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa wpłynęło od osoby, która może działać w imieniu komendy powiatowej PSP w Kolbuszowej, w połowie lutego tego roku. Materiały w sprawie zostały również skierowane do Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej.- W Komendzie Powiatowej Policji w Kolbuszowej zostało złożone zawiadomienie dotyczące podejrzenia przywłaszczenia środków finansowych z rachunku bankowego KP PSP w Kolbuszowej przez pracownika tej jednostki. W chwili obecnej prowadzone są czynności w tej sprawie - przekazała wówczas w rozmowie z Korso kom. Jolanta Skubisz-Tęcza, rzecznik KPP w Kolbuszowej.
Policja pod nadzorem prokuratury ustala, jak wyglądał mechanizm oszustwa. Należy zabezpieczyć wszystkie niezbędne dokumenty. Jak wynika z zawiadomienia, taki proceder mógł trwać nawet od 2018 roku. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że zeznania oprócz obecnego kierownictwa, składał również, jako świadek, były komendant.
Wieloletni pracownik
Joanna Kwiatkowska-Brandys, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej, poinformowała nas trzy miesiące temu, że pracownikowi zostały już postawione zarzuty. Prokuratura potwierdza, że była to Anna S., wieloletni pracownik cywilny komendy, która odpowiadała za sprawy finansowe i miała dostęp do konta bankowego komendy. 40-letnia mieszkanka powiatu rzeszowskiego usłyszała zarzuty.- Pracownikowi zostały postawione zarzuty i zostały zastosowane środki zapobiegawcze w postaci zakazu opuszczania kraju i obowiązku zgłaszania się do komendy. Sprawa jest rozwojowa. Na razie ma postawiony zarzut jednego czynu, natomiast będziemy sprawdzać, czy nie było takich czynów więcej - dodała w rozmowie z nami.
Teraz wiemy już, że zarzutów jest znacznie więcej. Nowe fakty w sprawie przedstawiła szefowa kolbuszowskiej prokuratury w poniedziałek, 15 maja.
Mnóstwo zarzutów, setki tysięcy
Wiadomo, że na jednym ani na kilkunastu zarzutach się nie skończy. Według najnowszych ustaleń prokuratury 40-letniej kobiecie postawiono na ten moment aż 110 zarzutów. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że na tym się nie skończy.
- Zmieniono postanowienie i rozszerzono zarzuty Annie S. Łączna szkoda z tych oszustw na ten moment wynosi 422 tysiące złotych
- informuje Joanna Kwiatkowska Brandys.
Szefowa kolbuszowskiej prokuratury podkreśla, że postawione już zarzuty się nie zmienią, ale mogą dojść kolejne. Na razie nic nie wskazuje na to, że ktoś więcej brał udział w tym procederze. Nie jest to jednak wykluczone.
- Na razie nie ujawniły się żadne okoliczności, które świadczyłyby o tym, że inne osoby miały w tym udział. Dopóki trwa śledztwo, może się to jeszcze zmienić
- dodała.
Na razie Anna S. systematycznie stawia się na przesłuchania i odpowiada z wolnej stopy. W dalszym ciągu kobieta ma zakaz opuszczania kraju. Nieoficjalnie mówi się, że kwota przywłaszczenia przez nią pieniędzy jest bliska miliona złotych.
Nawet do 12 lat więzienia
Pracownica będzie odpowiadać z art. 270 § 1 (podrabianie dokumentów) oraz 284 § 1 (przywłaszczenie majątkowe) kodeksu karnego. Rozszerzono także zarzuty o art. 286 § 1 (oszustwo, osiągnięcie korzyści majątkowej) w związku z art. 65 (stałe źródło dochodu).Za popełnione przestępstwa z pierwszych dwóch artykułów grozi jej grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do 5 lat, natomiast za oszustwo - od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Kara ta może zostać zwiększona.
- Zarzucamy jej, że z popełniania tych przestępstw uczyniła sobie stałe źródło dochodu. Jest to okoliczność obciążająca i kara może być zwiększona do 12 lat pozbawienia wolności. To górna granica
- mówi prokurator Kwiatkowska-Brandys.
Z informacji przekazanych przez prokuraturę wynika, że kobieta złożyła wyjaśnienia i przyznaje się do przerobienia dokumentów oraz oszustwa, natomiast nie przyznaje się do przywłaszczenia pieniędzy.
Prokurator wyjaśniła, że z zawiadomienia wynikało, że to komendant przypadkowo wykrył oszustwo. Miał zauważyć, że polecając do wypłaty mniejszą kwotę, kobieta miała wypłacić więcej. Zaczął się wówczas interesować tą sprawą.
Kontrola odłożona w czasie
Co o tym niechlubnym incydencie mówi bryg. Marcin Betleja, rzecznik prasowy Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego PSP? Usłyszeliśmy tak naprawdę niewiele.Trzy miesiące temu rozmowie z nami poinformował jedynie, że ta osoba została dyscyplinarnie zwolniona z pracy, oraz że komenda powiatowa PSP w Kolbuszowej może spodziewać się wewnętrznej kontroli dotyczącej procedur obiegu dokumentów.
We wtorek (16 maja) zwróciliśmy się do przedstawiciela podkarpackich strażaków z pytaniem, czy kontrola już się odbyła i jaki był jej efekt. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że KW PSP w Rzeszowie na razie jej nie przeprowadziła z uwagi na to, że trwa postępowanie prokuratorskie. - Kontrola jest odłożona w czasie - powiedział Betleja.
Z kolei st. bryg. Jacek Nita, szef kolbuszowskich strażaków, w dalszym ciągu sprawy nie chciał komentować.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.