Po naszym ubiegłotygodniowym artykule na temat planowanego zamknięcia oddziału Kolbuszowej zawrzało. Przypomnijmy, że dyrektor Zbigniew Strzelczyk poinformował na naszych łamach, że prawdopodobnie dojdzie do likwidacji pediatrii. Powód: brak lekarzy. Trzech pediatrów pracujących na oddziale w Kolbuszowej złożyło wypowiedzenia.
Lekarze odchodzą
Co dalej z oddziałem? Między innymi na ten temat dyskutowano w piątek (24 stycznia) w kolbuszowskim starostwie podczas komisji zdrowia. W trakcie spotkania dyrektor Strzelczyk zapewniał, że złożone wypowiedzenia były dla niego zaskoczeniem.
- Nieoczekiwanie dwie osoby, małżeństwo, złożyły wypowiedzenie. Krótkie, bo miesięczne. Rozmowy trwały. Niestety nie udało się. Motywacja była taka, że pan doktor stwierdził, że jest zbyt mało dzieci na oddziale i on się u nas marnuje. Kiedyś pracował w szpitalu wojewódzkim i chce wrócić do intensywniejszej pracy, żeby jego specjalizacja była gdzieś wykorzystana - tłumaczył szef lecznicy, dodając, że wypowiedzenie również złożyła ordynator pediatrii, która zgodnie z prawem sama oddziału prowadzić nie może.
Plan "B"
W tej chwili dzieci na oddział nie są już przyjmowane, bo jak zauważył Strzelczyk, nie ma się kto nimi opiekować. Pielęgniarki są na urlopach. W planach nie ma ich zwolnień. Dyrektor lecznicy zapewniał podczas spotkania, że cały czas szuka specjalistów, aby oddział utrzymać. - Nasze próby znaleziona pediatrów na razie są nieudane, bo tych lekarzy nie ma - stwierdził.
Jak zaznaczył Zbigniew Strzelczyk, każdy miesiąc niefunkcjonowania oddziału do strata w wysokości 1/12 kontraktu pediatrycznego z NFZ. Dyrektor przedstawił swoją propozycję, co zrobić w sytuacji, jeżeli faktycznie pediatrzy do Kolbuszowej nie przyjdą. W miejscu pediatrii miałby powstać oddział ortopedii i traumatologii ruchu.
Dyżur pediatry
A co z małymi pacjentami? Pomysł dyrektora jest taki, aby zorganizować dodatkowy dyżur pediatry. W ciągu dnia rodzice mogliby pójść z dzieckiem do lekarza przyjmującego w poradni, czyli tak jak do tej pory. Po południu i w nocy, w ramach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej (w dni robocze od 18 do 8 dnia następnego oraz całodobowo w dni ustawowo wolne od pracy) jeden lekarz tej specjalizacji pełniłby dyżur.
Zdaniem Strzelczyka takie rozwiązanie zaspokoi potrzeby społeczeństwa. - Pediatra będzie wiedział, czy dziecko ma zostać skierowane do specjalistycznej jednostki, czy ma wrócić do domu z lekami - mówił dyrektor. W jego opinii, do tej pory sporo dzieci po decyzji lekarza zostawało na oddziale, mimo że nie powinny być w szpitalu.
- Nasza opieka szpitalna była taka sobie. Nie ujmuję tu lekarzom. Tylko oni nie są w stanie, jednoosobowo podejmować decyzji, jeżeli chodzi o dzieci. Tu trzeba konsylium lekarskiego - stwierdził dyrektor.
Lotna brygada
Zbigniew Strzelczyk poprosił o pilne zwołanie Rady Społecznej SP ZOZ w Kolbuszowej, aby ta odniosła się do jego propozycji (posiedzenie zaplanowano na 29 stycznia, godz. 10.30). Następnie temat trafiłby pd obrady komisji i w końcu całej Rady Powiatu Kolbuszowskiego.
- Czy dyrektor ma odpowiednich fachowców do wykonywania tej pracy? Wiadomo, że pacjenci idą za fachowcami. Żeby się nie okazało później, że ortopedia nie będzie mieć pacjentów i będzie pustostan - stwierdził Emil Wilk, radny powiatowy z Weryni.
Dyrektor Strzelczyk stwierdził, że modne w kraju stały się tzw. lotne ekipy ortopedów, którzy operują swoich pacjentów. - Gdybyśmy mieli już o tym rozmawiać, to właśnie o takiej lotnej brygadzie, która ma tylu pacjentów, że nie ma gdzie ich operować i przyjdzie do Kolbuszowej. Nasz blok operacyjny jest na tyle duży i wydajny, że spokojnie można to zrobić - powiedział dyrektor i dodał: - Wstępnie wiem, z kim rozmawiać, żeby do czegoś takiego doszło. Na razie jednak próbujemy reaktywować oddział pediatrii.
Pokłosie likwidacji
Obecny na spotkaniu Grzegorz Romaniuk, radny powiatowy z Kolbuszowej, stwierdził, że powtarza się sytuacja związana z odejściem lekarzy. Jak wyliczył radny, w ciągu zaledwie czterech lat odeszło ich z Kolbuszowej ponad 30. Według niego powodem nie są lepsze zarobki w innych placówkach. - Jest jakiś inny powód - stwierdził i dodał, że już wcześniej sygnalizował ten problem.
Samorządowiec z Kolbuszowej odniósł się również do sytuacji sprzed kilku lat, kiedy zdecydowano o zamknięciu oddziału ginekologiczno-położniczego. Jego zdaniem obecna sytuacja pediatrii jest pokłosiem podniesienia ręki na porodówkę. Uważa on również, że porodówka, gdyby dzisiaj działała, byłaby zapełniona m.in. dzięki programowi 500 plus. Radny, jak przyznał, obawia się tego, że podobny los może spotkać oddział wewnętrzny w naszym szpitalu.
- Na pewno polityka rządu jest poprawna, a że my nie potrafimy sobie z tym poradzić, to już jest nasza wina - stwierdził.
- Populizm jest fajny, ale nie zawsze - odpowiedział krótko dyrektor Strzelczyk. Panowie zaczęli wytykać sobie, kto i jak starał się o pozyskanie neonatologów, kiedy ci byli niezbędni, aby utrzymać kolbuszowską porodówkę. Radny miał też zastrzeżenia m.in. o to, że dyrektor nie starał się przyciągnąć w jakiś sposób specjalistów do Kolbuszowej.
Temat zamkniętej przed kilku laty porodówki kontynuował starosta Józef Kardyś. Mówił on o większych ośrodkach nich Kolbuszowa, które zamknęły taki oddział lub mają taki plan.
Nie tylko z nazwy
W spotkaniu komisji zdrowia uczestniczył m.in. Tomasz Buczek, ubiegłoroczny kandydat Konfederacji Wolność i Niepodległość na posła RP i jednocześnie pełnomocnik Ruchu Narodowego na Podkarpaciu. - Jak obserwuję tę dyskusję, to trochę mi to przypomina wojnę polsko - polską, czyli PiS-u i Platformy - stwierdził mieszkaniec Kolbuszowej Górnej.
Uważał on, że w zebraniu Rady Społecznej SP ZOZ powinni wziąć udział mieszkańcy, aby rada społeczną nie była tylko z nazwy. Zastanawiał się także, czy wspomniana rada przeprowadziła audyt, który miałby wykazać, na których oddziałach lekarzy może jeszcze zabraknąć.
Starosta Józef Kardyś zaznaczył, że rada to "ustawowe ciało" i szef powiatu, który jest jej przewodniczącym, nie może powoływać do niej "byle kogo". Szef powiatu zaznaczył również, że niełatwo jest pozyskać lekarzy, bo ich na rynku nie ma, a na wykształcenie nowych osób potrzebne jest 11 lat.
Tomasz Buczek zadeklarowała swoją chęć dołączenia do rady szpitala. - Nie ma problemu - odpowiedział starosta i dodał: - Zobowiążę mojego następce, żeby powołał pana do tej rady.
- O ile to będzie pana następca, bo my mamy na to inny plan: wygrać wybory i zmienić tej grajdołek w normalny powiat - odparł Buczek.
Na te słowa oburzył się Grzegorz Romaniuk: - Nie grajdołek, tylko powiat kolbuszowski. Jak pan się odnosi do tych mieszkańców, którzy tu mieszkają. Czy oni mieszkają w grajdole?!
- Niech się pan nie unosi, bo pana działania również są skandaliczne w stosunku do obywateli. Teraz pan jakąś maskaradę urządza, a głosujecie państwo wszyscy tak samo ręka w rękę na sesjach rady powiatu - stwierdził z kolei Buczek.
- Nie życzę sobie, żeby mi wytykać, czy ja pracuję, czy nie pracuję! - stwierdził Romaniuk.
Poseł prosi
Przysłuchujący się całej dyskusji Zbigniew Chmielowiec, poseł na Sejm RP, poprosił, aby stonować emocje. Jego zdaniem służba zdrowia nie powinna mieć barw politycznych. Jak podkreślił, od wielu lat na pierwszym miejscu stawia on funkcjonowanie kolbuszowskiego szpitala.
- Nie zamierzam mówić populistycznie. Nic w ubiegłym tygodniu nie wskazywało na to, że trójka lekarzy z tego oddziału zamierza odejść. Przynajmniej ja o tym nic nie wiedziałem - wrócił do tematu planowanej likwidacji pediatrii
Zdaniem posła Chmielowca przeprowadzenie audytu nie przyniosłoby skutku, bo lekarz może zapewniać, że ze szpitala nie odejdzie, a następnego dnia zmienić zdanie. Zgodził się on natomiast ze zdaniem Tomasza Buczka, który mówił, że rozmawiać trzeba.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości chciał, aby uczestnicy komisji zdrowia odpowiedzieli sobie na pytanie, co będzie, jeżeli faktycznie, mimo starań, nie uda się znaleźć niezbędnych do funkcjonowania pediatrii specjalistów.
- Proszę nam pomóc znaleźć pediatrów - zaapelował do zebranych poseł Chmielowiec.
Tak już było
Swoimi spostrzeżeniami podzieliła się obecna na spotkaniu Elżbieta Wilk, emerytowana położna. Jak stwierdziła, sytuacja powtarza się. Kilka lat temu również mówiono o braku lekarzy i prowadzono poszukiwania specjalistów (neonatologów) dla oddziału położniczego, który ostatecznie został zamknięty.
- Oddział był piękny. Panie do tej pory bardzo dobrze wspominają tam porody. Mieliśmy bardzo dobry sprzęt, a mimo to został zamknięty - mówiła była pracownica szpitala w Kolbuszowej. - Dzisiaj te same wypowiedzi się powielają. Specjalistów nie znajdziemy i oddział się nie utrzyma. Ten oddział będzie zamknięty, bo już jest wyciszony, jak to było u nas - dodała.
W środku nocy
Mieszkanka Kolbuszowej dodała, że sama miała taką sytuację, że potrzebowała w nocy pilnej pomocy specjalisty, aby ratować życie dziecka. - Ten oddział musi istnieć! - przekonywała.
- Uzyskała pani pomoc pediatry w nocy. Teraz byłoby tak samo. To propozycja, o której mówiłem. Pediatra będzie miał dyżur w nocy i udzieli pierwszej pomocy. Dziecka na oddziale nie będzie można zostawić, ale będzie osoba, która udzieli mu pomocy. Jeżeli coś takiego się dzieje, to są karetki "N" (neonatologiczne, przyp. red) i jak trwa reanimacja dziecka, to ona już jedzie, a następnie zabiera dziecko do szpitala specjalistycznego - wyjaśniał dyrektor Strzelczyk dodając, że ważne, aby dziecko trafiło do jednostki wysoko referencyjnej.
Szef lecznicy odniósł się również do obaw uczestników spotkania, że dzieci będą musiały, wspólnie z innymi dorosłymi pacjentami czekać w kolejkach. Jak wyjaśnił Strzelczyk, w ramach nocnej i świątecznej opieki miałyby powstać dwa niezależne gabinety z dwoma lekarzami na dyżurze - jeden dla dzieci a drugi dla osób starszych.
- Trzeba szukać pediatrów - stwierdził Mieczysław Maziarz, lekarz i zarazem radny powiatowy. - Gdyby mnie nie było, to 10 dzieci by nie było. Przyjeżdżają w nocy. Dwa dni temu dziecko 3 miesiące dusi się. Oddział był, ale pani doktor powiedziała, że nie ma zaplecza. Wszyscy machali rekami i musieli jechać do Mielca - dodał.
- Jak nie znajdziemy, lekarza to kilka takich przypadków zakończy się śmiercią dzieci - stwierdził z kolei Tomasz Buczek.
Ortopedzi odchodzą
W trakcie spotkania okazało się, że pięciu ortopedów ze Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie złożyło wypowiedzenia. - Czy oni będą chcieli przyjść do Kolbuszowej? - zastanawiał się Ireneusz Dzieszko, vloger z Rzeszowa, który rejestrował piątkowe spotkanie.
Tego tematu zarówno starosta, jak i poseł nie chcieli kontynuować. - Trafił pan, a więcej już nie dyskutujmy - odpowiedział Józef Kardyś.
Przysłuchująca się dyskusji Dorota Koczur, tegoroczna kandydatka na Sejm RP z Polskiego Stronnictwa Ludowego, stwierdziła, że nie wyobraża sobie, aby oddziału dziecięcego nie było w kolbuszowskim szpitalu. - To po prostu w mojej głowie się nie mieści. Dopuściliśmy jako mieszkańcy Kolbuszowej i powiatu do likwidacji oddziału ginekologicznego i położniczego. W tej chwili kolejny oddział będzie likwidowany. Jak usłyszałam, że są zakusy, aby powstała tutaj ortopedia, mamy pięciu ortopedów z Rzeszowa, bo tak to mogę zrozumieć, to ja się pytam, co tu się w ogóle dzieje!? - zwróciła się do uczestników spotkania. - To są sprawy, które poszły już tak daleko, że ani Społeczna Rada SP ZOZ, ani radni nie będą mieli nic do powiedzenia, bo to już jest po fakcie. Oddział wygaszony! To jest już dyscyplinarka dla dyrektora ZOZ-u! - stwierdziła, na co dyrektor Strzelczyk odpowiedział krótko: - Uspokoić panią?
Prywatyzacja?
Zdaniem mieszkanki Kolbuszowej, o faktycznym stanie szpitala wiedzą maksymalnie 2 -3 osoby i nikt więcej. Dorota Koczur stwierdziła, że lecznice, które mają olbrzymie straty finansowe, nie zostaną sprywatyzowane, bo nikt ich nie kupi. - Ale taki szpital, jak nasz, na pewno. Jestem święcie o tym przekonania i to jest pierwszy krok do sprywatyzowania naszego szpitala - stwierdziła.
- To jest pani opinia - odparł starosta Kardyś. Jak dodał, wciąż pojawiają się plotki na temat tego, kto chce kupić szpital w Kolbuszowej. - Ja to przyjmuję. Dalej plotki mogą sobie chodzić i się tym nie przejmuję - stwierdził i dodał, że jest on odpowiedzialny za to, żeby służba zdrowia funkcjonowała na terenie powiatu.
6
- tylu małych pacjentów dziennie, średnio w ciągu roku, przebywało na oddziale pediatrii w kolbuszowskim szpitalu, na którym jest do dyspozycji 16 łóżek.