W środę radni podjęli temat w obecności m.in. rodziców dzieci, które uczęszczają do szkoły w Domatowie. Jaką decyzję podjęli?
Krystian Kiełb, sołtys Domatkowa zabierając głos na sesji, podkreślił, że jest to przykra sytuacja, a on sam jest absolwentem tej placówki tak jak jego rodzeństwo.
- Zwracam się z prośbą, która płynie na pewno od wszystkich rodziców. Chciałbym, abyście się wstrzymali
- apelował sołtys, proponując, aby podjąć działania ratujące placówkę w Domatkowie. Wspomniał on, że jest ona wyremontowana, ma salę gimnastyczną, jadalnię i jest dobrze przystosowana.
- Proszę o przemyślenie tej sprawy, jeżeli jest jeszcze możliwość podjęcia jakichkolwiek rozmów, to bardzo o to proszę. Mam nadzieję, że uszanujecie moją prośbę. Jeżeli nie to proszę, żebyście zadbali o te dzieci. Co do demografii, nie zgodzę się, że z Zagranicza dzieci chodzą do Bukowca, dwoje dzieci z tego co wiem, chodzi do Bukowca, reszta do Kolbuszowej. Mam nadzieję, że podejmiecie rozsądną decyzję
- mówił sołtys Kiełb.
Intencyjna uchwała o likwidacji
Krzysztof Wójcicki, zastępca burmistrza starał się wyjaśnić, że uchwała dotycząca likwidacji jest intencyjna. Co to oznacza?
- Musimy z dużym wyprzedzeniem podjąć taką uchwałę. Do września mamy czas do rozmów i możemy znaleźć rozwiązanie. Wiem, że rozmawialiśmy o różnych rozwiązaniach, o stowarzyszeniu, uchwałę można zmienić. Jeżeli nie podejmiemy jej dzisiaj, a podejmiemy ją w styczniu w lutym, to nie zamkniemy tej szkoły od września. Jest to uchwała intencyjna, uchwała zamknięcia szkoły będzie po przejściu wszystkich procedur
- zaznaczył.
Jarosław Czaja, radny z Bukowca z kolei za przykład podał szkołę w Bukowcu, której także groziło zamknięcie. Dzięki staraniom społeczności nie doszło do tego.
Szukać poklasku
Katarzyna Furtak-Draus, radna Kupca z kolei złożyła wniosek formalny, o to, aby sprawą likwidacji szkoły zajęła się także Komisja Rewizyjna, której jest członkiem.
- Nie miałam okazji dokonać dokładnej analizy dotyczącej tej szkoły. Jesteśmy komisją, która ma możliwość, aby się temu przyjrzeć. Rozmawiałam dziś z rodzicami. Ich głównym zarzutem jest to, że o likwidacji szkoły w Domatkowie, wypowiadają się burmistrz i zastępca, a to radni podejmują tę decyzję i uważam, że powinniśmy więcej zrobić, żeby nie zamknąć tej szkoły ot, tak
- mówiła radna, proponując także spotkanie z rodzicami, celem przeprowadzenia rozmów.
- Za liczbami stoją jeszcze ludzie, a głównie dzieci a pochopnej decyzji nie powinniśmy podejmować. Proponuje, aby zorganizować takie spotkanie i poinformować wszystkich radnych i wtedy podejmować decyzję. Ja chciałabym przyjrzeć się kwestii zatrudnienia, być może potrzebne są tam zmiany, aby rodzice chcieli przesyłać tam dzieci
- dodała.
Po wypowiedzi radnej rozległy się na sali brawa rodziców.
Do wypowiedzi radnej Furtak-Draus odniósł się Grzegorz Romaniuk, burmistrz Kolbuszowej. Zarzucił on przedmówczyni, że wywołuje dziś temat, by otrzymać oklaski, mimo że ma świadomość od dłuższego czasu, że szkole w Domatkowie grozi zamknięcie. - Z sołtysem dwa dni temu szukaliśmy rozwiązania, robimy wszystko, by ta placówka nadal funkcjonowała, robimy, a nie mówimy i szukamy tutaj poklasku. Jest to uchwała intencyjna i mamy czas pójść w jedną albo w drugą stronę, ale staramy się zawsze zabezpieczyć dobro dzieci. Są możliwość stworzenie stowarzyszenia, są takie możliwości - tłuamczył burmistrz.
- Będę bronił radnej Katarzyny. Nie zrobiła niczego dla poklasku, nie potrzebuje poklasku. Wiele działań pana jest tylko po to, żeby dostać brawa
- zwrócił się do burmistrza Romaniuka Michał Karkut, radny z Kolbuszowej Górnej.
Radna Katarzyna Furtak-Draus, odnosząc się do słów burmistrza, podkreśliła, że od lat słyszy się o zamknięciu szkoły. - Podkreślam, dziś rozmawiałam z rodzicami i prosili, aby walczyć o szkołę, więc takie, jakie możliwości mam, takie podejmuje. Rozumiem, co się do mnie mówi, wydaje mi się, że jestem osobą w miarę inteligentną, jak burmistrz wskazał, żeby zakasać rękawy, ja te rękawy zakasuje i próbuje podejmować działania. Proszę mi nie wmawiać, że robię to dla braw, nie umawiałam się na to, ale ktoś na tej sali docenia to co mówię i co robię - mówiła radna.
Problemy szkoły od lat
Jan Fryc, przewodniczący Rady Miejskiej w Kolbuszowej zauważył jednak, że o problemach szkoły mówi się od lat, a w tym momencie samorząd doszedł do ściany.Zastępcą burmistrza podkreślił z kolei, że nie ma czasu na odłożenie uchwały na później. Samorząd prowadzący placówkę, do końca stycznia musi poinformować wszystkich rodziców i nauczycieli o zamiarze likwidacji i złożyć wniosek do kuratorium. Proponował, aby podjąć uchwałę intencyjną, a do września wypracować ewentualne inne rozwiązanie, korzystniejsze dla rodziców i dzieci.
Piotr Panek, radny z Kolbuszowej Dolnej oparł się z kolei na liczbach i wyliczał:
- W 2024 roku rodzice dzieci z Domatkowa wysłali 23 dzieci do innych szkół, zero do Domatkowa, w 2023 roku rodzice posłali 24 uczniów do innych szkół, 5 do Domatkowa, w 2022 r. 27 dzieci do innych szkół, zero do Domatkowa. W 2021 roku 23 dzieci do innych placówek, 3 do Domatkowa, w 2020 r. 21 dzieci do innych szkół, 4 do Domatkowa. To są liczby, to są fakty. To jest coś, co się dzieje od lat.
Józef Fryc, radny z Kolbuszowej chciał także dowiedzieć się, ile razy od początku kadencji burmistrz Romaniuk rozmawiał z dyrektorem szkoły w Domatkowie na temat tej sytuacji.
- Jak byśmy zsumowali dzieci (mieszkające w Domatkowie - przyp. red.) to pewnie byłoby około 60. Podejrzewam, że największy błąd, jaki występuje w Domatkowie, leży po stronie nauczycieli. Gdyby każdy dyrektor zadbał o swoją szkołę i rozmawiał z rodzicami, że po pozostawieniu tych dzieci, szkoła zostanie utrzymana, wtedy nie byłoby dyskusji, tylko ta szkoła byłaby utrzymana. Rodzice sami widząc, co dzieje się w szkole w Domatkowie, podjęli decyzję o zapisaniu dzieci do innych szkół
- mówił radny Fryc, podając jako przykład szkołę w Weryni, gdzie także groziło jej zamknięci. Po podjęciu kluczowych decyzji i zmian placówka ma się bardzo dobrze.
Krzysztof Wójcicki zauważył jednak, że wszystkich dzieci w Domatkowie jest około 40, gdzie prawie 20 uczniów z Brzezówki od lat uczęszcza do kolbuszowskiej "Dwójki".
Tomasz Chlebek, radny z Kolbuszowej także podkreślił, że każdy chciałby otwierać nowe szkoły, a nie zmagać się z decyzją o ich zamknięciu.
- Jest to trudna decyzja, ale musimy podjąć jakieś kroki. Ja też jestem zdziwiony, że pan Karkut, pan Fryc i pani Furtak dziwią się likwidacji szkoły, bo na spotkaniach wyborczych to był jeden z ich punktów wyborczych
- mówił samorządowiec, podkreślając, że jeżeli znajdzie się inne rozwiązanie, szkoła nie zostanie definitywnie zamknięta.
- Miesiąc temu udowodnił pan, że nie rozumie pan słowa pisanego, dzisiaj udowadnia pan, że nie rozumie pan, co ja mówię. Ja się nie dziwię,dlaczego ta uchwała jest na tapecie, nie dziwie się sytuacji, jaka jest w Domatkowie
- odpowiedział Michał Karkut.
Przewodniczący Fryc zaapelował, aby się nie obrażać i nie brać przykładu od góry. Szef rady miał na myśli najprawdopodobniej Sejm.
Obiecał nie zamykać
Głos w sprawie zamiaru likwidacji szkoły zabrała także Janina Sito, która była dyrektorem placówki przez 15 lat.- Stoję tutaj przed państwem głęboko poruszona wiadomością, że rada gminy chce podjąć uchwałę dotyczącą likwidacji szkoły w Domatkowie. Szkoły, z którą jestem bardzo związana. Powstała ona w 1962 roku ogromnym nakładem pracy mieszkańców. W dzieciństwie uczęszczałam do tej placówki, a później byłam jej dyrektorem
- mówiła.
Była dyrektorka dodała także, że w szkole przez wiele lat dokonywano remontów i rozbudowy. Wielu absolwentów placówki osiągnęło także sukcesy.
- Dlatego przykro mi jest słyszeć słowa włodarzy do rodziców, że taka mała szkoła to krzywda dla dzieci, które nie będą przygotowane do życia. Uważam, że jest to stwierdzenie wysoko niesprawiedliwe. W czasie ostatnich wyborów dzisiejsza władza lokalna otrzymała bardzo duże poparcie w Domatkowie i została obdarzona ogromnym poparciem społecznym. Obiecała, że będzie blisko ludzkich spraw, a jak się okazuje, nie tylko słowa nie dotrzymuje, lecz wręcz likwidacji wiejskiej szkoły dokonuje. Pan burmistrz zapewniał przed wyborami, że nie zamierza zamknąć żadnej placówki szkolnej. Niestety zmienił zdanie i nie przejął się, co się stanie z dziećmi. Lata szybko mijają, a ludzie o swoich krzywdach nie zapominają. Zwracam się do burmistrza i radnych o niepodejmowanie decyzji dotyczącej likwidacji szkoły. Proszę również o zorganizowanie spotkania z wszystkim organami szkoły
- przekazała Janina Sito.
Jan Fryc, przewodniczący podkreślił, że z pewnością mieszkańcy włożyli wiele trudu w istnienie szkoły w Domatkowie.
- My jesteśmy w tej niewdzięcznej roli, aby podjąć decyzję. Ale to nie nasza wina, że taką decyzję musimy podjąć. Ja się pytam, gdzie byli mieszkańcy, dyrektor szkoły, samorząd, burmistrzowie w poprzednich kadencjach. Doszło, do czego i musimy podjąć decyzję. Nie chciałbym, żeby cała wina za to co się stanie, była zgoniona na teraźniejszą radę i na burmistrzów
- mówił szef rady.
Grażyna Halat, radna z Kolbuszowej Dolnej włączając się w dyskusję, przypomniała o zamknięciu szkoły w Kolbuszowej Dolnej i o argumentach jakie wówczas padały. Mówiło się, że po zamknięciu placówki kultura zaniknie, a zdaniem radnej tak się nie stało.
- Uważam, że pierwsi są winni rodzice zamykania szkoły, bo wysyłają dzieci do miasta
- dodała.
Wywołany do włączenia się w dyskusję, głos zabrał Artur Brandys, dyrektor szkoły. Wspomniał o pracy nauczycieli na kartę nauczyciela w publicznych placówkach, na którą nie ma wpływu.
- Chodzimy już chyba z dwa, trzy lata i mówimy, jaki jest problem szkoły i niestety nikt nam nie pomógł. Chodziłem do burmistrza Zuby. Od maja chodzę do burmistrza Romaniuka, a ostatnie nasze spotkanie było w czwartek
- przekazał dyrektor.
Jedna z matek, której dzieci uczęszczają do szkoły w Domatkowie, zabierając głos, nie zgodziła się ze stwierdzeniem, że rodzice nic nie zrobili w kwestii ochrony placówki przed zamknięciem.
- Zgłaszaliśmy w gminie, że jest problem, że jest problem kadrowy, prosiliśmy o pomoc, nikt tej pomocy nam nie udzielił. Panowie oferują pomoc. Czy ta pomoc ma polegać na tym, że wzywani są wybiórczy rodzice, którzy namawiani są do zabrania dzieci ze szkoły. Dwójka rodziców zabrała dzieci. To dla mnie jest szok. Ciągle to przytaczanie, że szkoła w Bukowcu jest blisko. Informacja, że jest 1400 metrów, nie jest prawdą, bo oddalona jest o 2400 metrów, to jest różnica. Może warto spróbować, poświęcić pieniądze i może warto. Zwracam się z prośbą do radnych, żebyśmy spróbowali
- apelowała w imieniu rodziców.
Głosowanie w sprawie likwidacji szkoły
Radni zdecydowali, aby temat szkoły został poruszony także na Komisji Rewizyjnej.Za zamiarem likwidacji: szkoły w Domatkowie byli
- Tomasz Chlebek,
- Jan Fryc,
- Józef Fryc,
- Grażyna Halat,
- Michał Karkut,
- Grażyna Maziarz,
- Dariusz Ocimek,
- Maria Opalińska,
- Piotr Panek,
- Rafał Przybyło,
- Zbigniew Pytlak,
- Norbert Tylutki,
- Karol Wesołowski,
- Łukasz Zygora
- Jarosław Czaja,
- Stanisław Długosz,
- Julian Dragan,
- Adam Kaczanowski
- Wstrzymał się od głosu: Tomasz Ząbczyk
- Brak Głosu: Katarzyna Furtak-Draus
- Nieobecny: Stanisław Rumak
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.