Co wtorek mieszkańcy powiatu kolbuszowskiego mogą przyjść do komendy, aby porozmawiać o swoich problemach. Czy poznał pan już problemy naszej społeczności?
- Tak przychodzą. Przychodzą z różnymi problemami, niekoniecznie takimi, w których potrafimy im pomóc czy je rozwiązać. Ciężko jest rozwiązać problem rodzinny lub konflikt sąsiedzki trwający latami. Trudno, żeby policja ingerowała w to, co się dzieje w danej rodzinie. W ostatnim czasie kilka osób zostało zatrzymanych i aresztowanych za znęcanie się nad rodziną. W takich sytuacjach będziemy reagować stanowczo, ale w sytuacjach, gdzie ktoś nie może dogadać się z bratem przez lata, to policja nic nie pomoże.
Powtarzam moim policjantom, że każdy, kto przychodzi do nas z problemem i prosi o pomoc, ma wyjść zawsze zadowolony. Nie może dochodzić do takich sytuacji, gdzie ludzie są niezadowoleni z naszej pomocy lub, czego nie dopuszczam do siebie, tej pomocy nie otrzymają od nas. Na pewno nie pod moimi rządami. Mam bardzo szybki styl życia, niektórzy nie nadąża za mną i widzę, że jest im ciężko dorównać moim wysokim wymaganiom, które stawiam podległym mi funkcjonariuszom.
Dużą uwagę przykładam do pracy. Dla kogoś to może być dziwne, że przyjeżdżam dwie godziny przed rozpoczęciem pracy i zostaję godzinę dłużej. Ludzie nie potrafią tego zrozumieć. Proszę mi wierzyć, że ja mam tutaj co robić.
Kolbuszowa to spokojne miasto.
- W ostatnim czasie natłoczyło się bardzo dużo spraw. W ciągu tygodnia zatrzymaliśmy kilkanaście osób. Pojawiły się takie głosy, że ja tę pracę przyciągnąłem za sobą, bo tutaj był spokój. Tłumaczyłem podwładnym, że ta praca zawsze tutaj była, tylko trzeba ją odnaleźć i wykonać ją bardzo dobrze.
Ktoś kiedyś powiedział, że nie mamy wpływu na to, co nas spotyka w życiu, ale mamy wpływ na to, jak się potoczy i jak ją rozwiążemy. Dopóki mamy na to wpływ, musimy zrobić tak, żeby potoczyły się w bardzo dobrym kierunku.
Ostatni przypadek naszego policjanta. Nie ukrywam, że jest mi przykro z tego powodu. Na pewno z takimi sytuacjami nie będzie tutaj miejsca. U mnie nie ma taryfy ulgowej.
Uważa pan, że takie sprawy powinny być nagłaśniane?
- Nie uważam. Powiat kolbuszowski jak sama Kolbuszowa jest bardzo małym środowiskiem. Patrząc pod kątem dużego miasta np. Mielca i powiatu mieleckiego, bardzo dużo informacji nie docierało do mediów. Tutaj jest małe środowisko i często wszyscy o wszystkim wiedzą.
Jeżeli ukazują się informacje o konkretnej osobie z danej miejscowości, a ludzie się znają, można zrobić tym krzywdę. Mówię o sprawach, gdzie dochodzi do zdarzeń na tle seksualnym, gdzie te osoby są bardzo łatwe do identyfikacji. Jeżeli chodzi o zdarzenia typu znęcanie się, to informując o tym społeczeństwo, krzywdę można zrobić dzieciom.
Jestem za tym, aby nagłaśniać sprawy, które są najbardziej uciążliwe dla społeczeństwa. Te, które zostały wykryte, jak i te, gdzie sprawców jeszcze nie zatrzymano.
Możemy się chwalić tymi rzeczami, które zrobiła policja w Kolbuszowej. Musimy też słuchać i brać na siebie krytykę za sprawy, które nie zostały zrealizowane i sprawców, którzy nie zostali zatrzymani. To trzeba zawsze ważyć, chwalonym trzeba być, ale trzeba też umieć przyjąć słowa krytyki.
Sam słowa krytyki przyjmowałem przez lata, gdzie mam w głowie sprawy, których nie wykryłem, pracując w wydziale kryminalnym.
Jak wyglądały początki pana służby?
- Miałem ciężkie życie, ale zawsze mogłem liczyć na pomoc dobrych ludzi. Ja też pomagałem, ile mogłem. Być może stąd wziął się pomysł pracy w policji.
Dla niektórych wizerunek policji jest różny. Rodzice mówią do dzieci, że kiedy będzie niegrzeczne, to pan policjant zabierze. Nie powinno się tak robić. Kiedy któregoś dnia dziecko się zgubi, będzie bało się podejść do policjanta i poprosić o pomoc. U mnie było inaczej, od początku miałem wpajany pozytywny wizerunek policji.
Chciałby pan mieć takiego szefa, jakim jest pan?
- Miałem takiego szefa. Miałem bardzo dobrego szefa i nauczyciela. Wszelkich zachowań i ogłady uczył komendant powiatowy w Mielcu. Obecny zastępca komendanta wojewódzkiego. Przez trzy lata będąc pierwszym zastępcą przy boku komendanta Jacka Juwy, uczestniczyłem we wszystkich sprawach związanych z życiem komendy.
Kiedy uda się panu znaleźć chwilę wolnego czasu, na co ją pan poświęca?
- Bardzo mało mam wolnego czasu. Działam w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Policji Sekcja Polska Region Mielec, które założyłem w 2013 roku.
Oprócz tego zajmuję się roślinami egzotycznymi. Mam swój ogród zimowy i ptaki egzotyczne. Jeżdżę z drużyną piłkarską IPA Mielec od 2014 roku po Polsce i po świecie, kreując pozytywny wizerunek policjanta. Ktoś, kto mnie nie zna bliżej, nie jest w stanie pojąć tego, co robię dodatkowo oprócz pracy.
Jaki cel sobie pan obrał? Do czego będzie pan dążył?
- Tutaj nie ma przestępczości tej poważnej, pobić, rozbojów. Ogólnie jest spokojnie, ale to nie jest Królowy Most. Pracy sobie trzeba poszukać. Nie ma pospolitej przestępczości na ulicy. To, że ktoś zdewastuje park, to takie rzeczy są bardzo szybko do wykrycia. Robi to młodzież w wieku 13-15 lat, jak widzimy z tegorocznych realizacji spraw.
Nie można też do końca powiedzieć, że nie ma przestępców. Bo oni są i czują się bardzo dobrze, ale już nie będą się tak czuli.
To, co mnie najbardziej tutaj boli, to przestępczość, która dzieje się w czterech ścianach. To alkoholowy, narkotykowy, dopalaczowy problem, który istnieje, a nie powinien. Może ludzie tego nie widzą.
Kiedy składam komuś życzenia, to oprócz zdrowia, szczęścia i pomyślności życzę jeszcze jednego poczucia bezpieczeństwa w dzisiejszych czasach. Utrzymanie tego w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne. Moim celem jest utrzymać komfort bezpieczeństwa. Życzę tego każdemu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.