Do redakcji Koro Kolbuszowskie docierają sygnały od mieszkańców, którzy uważają, że przeprowadzone kilka lat temu inwestycje na terenie trzech miejscowości: Przedborza, Kupna i Porąb Kupieńskich, były lekko mówiąc, nietrafione. Chodzi oczywiście o sceny plenerowe, które miały posłużyć jako miejsce spotkań czy organizacji imprez okolicznościowych. Czy tak faktycznie jest? Czy wiaty spełniają swoją rolę? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Radny Mirosław Kaczmarczyk już w 2020 roku wspominał o wiatach, z których śmieją się wszyscy. Pisaliśmy o tym tutaj: Gmina Kolbuszowa. Z wiat śmieją się wszyscy
- Kto to oglądał, to wie, że jest to inwestycja chybiona, nawet ze względów projektowych i estetycznych
- stwierdził wtedy samorządowiec. Radny w dalszym ciągu podtrzymuje swoje stanowisko i jak twierdzi, ta inwestycja to przerost formy nad treścią.
- Przypomnijmy, że trzy bliźniacze sceny plenerowe stanęły we wrześniu 2019 roku w Przedborzu, Kupnie i Porębach Kupieńskich. Gmina Kolbuszowa na ten cel otrzymała 585 tys. złotych unijnego dofinansowania, a ze swojej kieszeni wyłożyła na ten cel około 187 tys. zł. Są to sceny konstrukcji drewnianej o wymiarach 10x15 metrów każda. Wszystkie posiadają dwuspadowy dach pokryty gontem.
Brudno i nieprzyjemnie
Wielu osobom nie podoba się sam wygląd scen.
- Wiaty są drewniane, w dodatku nie są niczym z zewnątrz zaimpregnowane. Wystarczy, że lekko popada deszcz i cała konstrukcja staje się praktycznie czarna, brudna. Widok pozostawia wiele do życzenia. To ma być miejsce, które zachęci ludzi, żeby tam przyjść i spędzić miło czas?
- dopytuje Czytelnik.
Mieszkańcy wytykają również liczne niedociągnięcia i uszkodzenia wiat, które nie są w ogóle naprawiane, a także masę śmieci wokół i wewnątrz scen.
- Poszłam w niedzielę na scenę w Przedborzu z moim dzieckiem, jednak to, jak wygląda ta wiata w środku, to przechodzi ludzkie pojęcie. Pełno śmieci, rozbite butelki po piwie, powyrywane deski, brudne podłogi. To nie jest miejsce, gdzie powinno się zabierać dzieci
- podkreśla sfrustrowana mieszkanka wsi.
Pojechaliśmy do Przedborza, aby zweryfikować słowa Czytelniczki. Faktycznie, scena w tej miejscowości wydaje się być najbardziej zaniedbana ze wszystkich.
Barbara Draus, sołtys Przedborza, zapewnia w rozmowie z nami, że zostało to zgłoszone jakiś czas temu do kolbuszowskiego magistratu, a ten z kolei miał poinformować o zaistniałej sytuacji wykonawcę. Firma miała poprawić uszkodzone elementy. Reakcji żadnej jak dotąd jednak nie było.
Sołtysom się podoba
Czas pokazał, że mieszkańcy nie do końca są zadowoleni z powstałych obiektów. Natomiast jak inwestycje, z perspektywy przeszło kilku lat, oceniają sołtysi?Barbara Draus, przedstawicielka wsi Przedbórz, stanowczo mówi, że nie żałuje tej inwestycji.
- Wcześniej czy później się przyda. Każda jest ważna. Teraz, kiedy inwestycji jest trochę więcej, ciężko jest trafić w gust, aby wszyscy byli zadowoleni
- twierdzi.
Jak przyznała, w perspektywie czasu scena może być świetnym rozwiązaniem. Zaraz obok remontowany jest budynek wielofunkcyjny, który można wykorzystać na imprezy okolicznościowe. Również i scena może się przydać.
- Może ta inwestycja nie wstrzeliła się w czasy, jakie mamy. Nie uważam, że to jest niepotrzebne. W każdej miejscowości takie miejsce jest wskazane
- zapewnia.
Mieczysław Plizga z Kupna powiedział wprost, że to dobrze wydane pieniądze i nie żałuje żadnych decyzji. Zapytany przez nas o to, czy spożytkowałby te pieniądze tak samo, stanowczo odpowiedział, że tak. Sołtysowi kupieńskiej wsi podoba się wybudowana scena.
- Ja twierdzę, że scena wygląda całkiem nieźle. Scena jest masywna, porządnie zrobiona. Ja jestem zadowolony, że ona po prostu jest
- powiedział w rozmowie z nami i nadmienił, że zanim powstała wiata, to na radzie sołeckiej pojawiały się głosy, że taki obiekt przydałby się w tej miejscowości. Jak podsumował, nie można żałować tej inwestycji, tym bardziej że większość kosztów na jej budowę pokryła Unia Europejska, a niecałe sto tysięcy złotych pochodziło z budżetu gminy jako wkład własny.
Krzysztof Miazga, przedstawiciel Porąb Kupieńskich, wypowiedział się w podobnym tonie co poprzedni rozmówca. Jak mówi, nie żałuje, że scena powstała, ponieważ została ona wybudowana praktycznie za darmo.
Pandemia pokrzyżowała plany?
Zapytaliśmy przedstawicieli wsi o to, czy na scenach przez te kilka lat odbyła się chociaż jedna impreza. Jak się okazało, tylko na scenie w Porębach Kupieńskich zagrała muzyka na żywo, a na deskach zatańczyli ludzie. Pozostałe, jak na tę chwilę, nie spełniły żadnej roli.Sołtys Przedborza przyznała, że scena nie była wykorzystywana przez ten czas, przede wszystkim ze względu na okres pandemii. Jak dodała, zorganizowanie imprezy w czasie trwania koronawirusa to duża odpowiedzialność.
- Wiem, że to jest źle odbierane. Są różne głosy. Może inaczej by to wyglądało, gdybyśmy mieli inne czasy i się tam coś działo
- powiedziała Barbara Draus.
Podobnie wypowiada się Mieczysław Plizga, sołtys Kupna. Jak twierdzi, scena nie była do tej pory wykorzystywana przez sytuację związaną z Covid-19. W rozmowie z nami nie wyklucza, że ze względu na wojnę w Ukrainie, również i w tym roku festyn może nie zostać zorganizowany, przynajmniej na ten moment. Natomiast sołectwo planuje przygotować imprezę z okazji Dnia Dziecka. Sołtys przekazał, że odbyło się spotkanie rady sołeckiej w tej właśnie sprawie. Wszystko ma się rozstrzygnąć w najbliższym czasie. Zabezpieczona na ten cel jest kwota trzech tysięcy złotych z funduszu sołeckiego.
Sołtys ma nadzieję, że w przyszłości będą organizowane tam festyny. - Raz w roku, a może i nawet częściej - zasugerował i dodał: - To jest wiejskie, to jest gminne, imprezę może tam zrobić każdy, kto tylko chce.
Scena plenerowa w Porębach Kupieńskich to jedyna, na której odbyła się impreza, a nawet dwie. Jak poinformował sołtys, udało się je zorganizować mimo trwającej pandemii, ku uciesze mieszkańców.
Tylko na ten konkretny cel
Wiemy, że pieniędzy, które były wówczas przeznaczone docelowo na budowę wiat plenerowych, nie można było przekierować na realizację innych inwestycji. Wielokrotnie podkreślali to nasi rozmówcy.Sołtys wsi Przedbórz przyznała, że starano się o to, by zakupić rozkładaną scenę plenerową, która mogłaby służyć każdej miejscowości. Nie było jednak wtedy takiej możliwości. Jak mówi, te pieniądze były przeznaczone na konkretną inwestycję. Barbara Draus jest przekonana, że jeśli inne miejscowości miałyby taką samą możliwość wybudowania sceny, zrobiłyby dokładnie to samo.
Mieczysław Plizga, przedstawiciel kupieńskiej wsi, w rozmowie z nami przyznał, że dochodziły do niego negatywne opinie na temat sceny przy szkole podstawowej. Jak zaznacza, trzeba się cieszyć z tego, co mamy, bo mogłoby nic nie powstać.
Porębski sołtys przyznał, że pieniądze wolałby wówczas przeznaczyć na drogę lub chodnik. Mając jednak na uwadze brak innej możliwości wykorzystania pieniędzy, zdecydowano się na budowę sceny.
- Trzeba było brać, co jest. Jeśli są pieniądze dla wsi, to trzeba wykorzystać
- przekonywał Krzysztof Miazga.
Przedstawiciel Porąb Kupieńskich jako jedyny zapewnia, że nie docierają do niego słowa krytyki od mieszkańców na temat sceny plenerowej. Jak tłumaczył, nieliczne sygnały pojawiały się kilka lat temu, zaraz po tym jak powstała scena, jednak każdemu z osobna tłumaczył, jak wygląda sytuacja. - Każdy radny, każdy sołtys czy burmistrz wolałby zrobić za to drogę, ale nie można było. Myślę jednak, że to jest potrzebne - podsumował.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.