Tradycyjna palma składała się z jałowca, bukszpanu i trzciny oraz gałązki wierzbowej. Każdy z tych elementów miał swoje znaczenie.
- Jałowiec nie tylko symbolizował mękę Jezusa, ale jako coś kolczastego odstraszał złe duchy czy siły demoniczne. Takie, które mogły zaszkodzić człowiekowi, ale i nie tylko jemu
- mówi Jolanta Dragan, etnograf z kolbuszowskiego muzeum i dodaje:
- Jałowiec był niezwykle istotną rośliną, którą używano przy palmach. Był nie tylko kolczasty i zielony, ale miał także silny, odurzający zapach, który bardzo często w wierzeniach ludowych był wykorzystywany do odstraszania złych mocy, okadzania i oczyszczania.
Lecznicze bazie w palmie wielkanocnej
Palma składała się nie tylko z jałowca. Najważniejsza była wierzba, która jest symbolem sił witalnych. Zwiastuje odrodzenie się życia, a przy tym jest rośliną leczniczą. Istotną rolę pełniły bazie pojawiające się na wierzbowych gałązkach. Kiedy święta, które są ruchome, wypadały dość wcześnie, ludzie radzili sobie w ten sposób, że ucinali gałązki i wstawiali je do wody na tydzień. Do Niedzieli Palmowej już zakwitły.Bazie nie tylko były symbolem odradzającego się życia, ale też pełniły bardzo ważne funkcje. Po poświęceniu palmy bazie obrywano i dawano do połknięcia wszystkim, ale szczególnie osobom starszym i chorującym na gardło.
- Wierzono, że ten zabieg uchroni człowieka przed bólem gardła. Zdarzało się też, że podawano je krowom, aby zapewnić im mleczność. Tą poświęconą palmą krowy również omiatano. Ten zabieg miał je uchronić przed odbieraniem mleka przez czarownice
- wyjaśnia Janusz Radwański z MKL w Kolbuszowej i zaznacza, że bez witki wierzbowej z baziami, szczególnie w naszych okolicach palma nie istniała.
Tak trzymano palmy w kościele
Tworząc palmę, dodawano także szuwar trzcinowy. Był on symbolem siły i przetrwania. Nie mogło zabraknąć też bukszpanu (rzadziej bluszczu). Wierzono, że ma on właściwości medytacyjne i umożliwia kontakt z zaświatami.Taką palmę, która miała ok. 30 - 40 cm, złożoną z trzciny, jałowca, bukszpanu i gałązki z baziami trzeba było ładnie związać. Szczególnie w okolicach Kolbuszowej powszechne było wiązanie albo sznurkiem lnianym, albo łykiem (korą z młodej wierzby).
- Później z tego poświęconego sznurka albo łyka robiono baty dla pastuchów
- dodaje Janusz Radwański.
Ważne też było to, jak w kościele trzymano palmę. W naszej okolicy koniecznie do dołu. Miało to zapewnić, że stado bydła się nie rozłaziło na polu i nie będzie się gziło w czasie pasienia.
Co ciekawe, często wykonywano dwie palmy, które święcono.
O tym, jakie zastosowanie w rozmaitych zabiegach magicznych miały palmy wielkanocne, przeczytasz jutro na korsokolbuszowskie.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.