Nie wszyscy jednak jednogłośnie i bez wątpliwości zagłosowali za likwidacją szkoły w Domatkowie. Radna Katarzyna Furtak-Draus dopytywała podczas podejmowania uchwały, ile gmina dokłada do małych szkół. Jako przykład podała placówkę w Zarębkach, gdzie urząd dokłada rocznie więcej pieniędzy, porównując SP w Domatkowie. - Stąd też pytanie dlaczego nie likwidujemy w pierwszej kolejności szkół, które przynoszą większe straty dla budżetu gminy? - dopytywała radna. Ireneusz Kogut, inspektor ds. oświaty wyjaśnił na podstawie wyliczeń, że patrząc na pojedynczych uczniów, to właśnie do szkoły w Domatkowie dokłada się najwięcej.
- Rozumiem, że chcemy porównać te dwie szkoły, tylko że w Zarębkach jest 37 dzieci, czyli dwa razy więcej
- zauważył Krzysztof Wójcicki, zastępca burmistrza Kolbuszowej.
Spadek urodzeń i likwidacje
Radna Furtak-Draus dopytywała także, co z dowozem dzieci z Domatkowa do innych szkół? Mają być one dowożone do Bukowca. Co w sytuacji jeżeli rodzice zdecydują sie posłać swoje pociechy do innych placówek? Czy będą oni musieli zorganizować własny transport?Grzegorz Romaniuk, burmistrz Kolbuszowej zauważył także niepokojący spadek urodzeń i pogłębiającego się niżu demograficznego w gminie Kolbuszowa. Wyraził on obawy, że jeżeli dalej tendencja spadkowa będzie się utrzymywać, to nie tylko szkole w Domatkowie, ale i innym małym placówkom grozi likwidacja i to w niedalekiej przyszłości.
- Jeżeli ten poziom urodzeń utrzymałby się, to będą tylko dwie szkoły - szkoła nr 1 i 2. Więc jako gospodarz tego miasta, lepszy, czy gorszy, muszę zadbać o to, żeby poziom nauki w szkole był na takim poziomie, żeby mi nikt nie zarzucił, że dzieci uczyły się w klasach łączonych, nie miały możliwość rozwijania swoich talentów
- podkreślał burmistrz, zaznaczając jednocześnie, że na jego barkach spoczywa także odpowiedzialność finansowa gminy. - Jeżeli się nic nie zmieni, to na pewno kolejne szkoły będą zlikwidowane. Jestem przekonany, że społeczeństwo na tym nie ucierpi, dzieci się będą rozwijały - dodał.
Szef urzędu, odpowiadając na pytanie radnej, wskazał, że jeżeli rodzice poślą dzieci do innych szkół, będą musieli sami dowozić je do placówek. - Mam wrażenie, że nie bronimy dobra dzieci, tylko że musi być szkoła w Domatkowie, a najlepiej, żeby w Bukowcu się zlikwidowała - wyraził swoje zdanie Grzegorz Romaniuk.
Lepszy czy gorszy?
Katarzyna Furtak-Draus prosiła także o wyjaśnienie, w czym budynek szkoły w Domatkowie i jego wyposażenie jest gorsze od budynku znajdującego się w Bukowcu. - W pozytywnej opinii kuratora nie ma poruszonych kwestii, że nie ma sali gimnastycznej, nie ma stołówki - mówiła radna.Wiceburmistrz Wójcicki wyjaśnił, że szkoła w Domatkowie nie ma sali gimnastycznej, a jedynie salę do ćwiczeń, niewiele większą od sali lekcyjnej. Podobna sala jest w Bukowcu.
- Rozważamy taką możliwość, aby przenieść bibliotekę z Bukowca do Domatkowa, a w miejscu biblioteki zrobić oddział przedszkolny, wówczas sala do ćwiczeń zostanie zwolniona
- tłumaczył i dodał: - Trudno było likwidować Bukowiec, gdzie jest ponad 50 dzieci plus przedszkole, a w Domatkowie jest 19 dzieci. Wójcicki podkreślił, że po przeniesieniu uczniów z Domatkowa do Bukowca, ich liczba w klasach się zwiększy, co nie wpłynie negatywnie na funkcjonowanie placówki.
- Według mnie dzieci będą miały gorsze warunki lokalowe niż dotychczas. Nie jestem za likwidacją Bukowca
- mówiła jasno radna Furtak-Draus.
Puszka pandory
Przedstawicielka mieszkańców dopytywała także, że SP w Domatkowie jest tzw. "puszką pandory", a w ślad za jej likwidacją, pójdą kolejne małe, nierentowne placówki poniżej stu uczniów. - Nie mamy na tę chwilę podjętej decyzji, ale będziemy przyglądać się, jak wygląda demografia. Warunkiem jest to, żeby były dzieci, a nie budynek. Uważam, że uczenie dzieci w 3/4-osobowych klasach jest krzywdą dla dzieci - mówił zastępca burmistrza.
- Nie wiem, czy to dobre porównanie o puszcze pandory, jeżeli chodzi o dzieci. Troska o dzieci, o ich rozwój, jak również o finanse gminy leży po mojej, ale i po waszej stronie
- skomentował burmistrz Romaniuk.
Stowarzyszenie w szkole
Rodzice obecni na posiedzeniu nie kryje swojego rozgoryczenia faktem likwidacji ich szkoły. Obawiają się, że posyłając swoje pociechy do Bukowca, ta szkoła również zostanie za kilka lat zlikwidowana i po raz kolejny staną przed tym samym problemem, fundując swoim dzieciom stres.Podczas dyskusji wspomniano także o stworzeniu stowarzyszenia. Taka propozycja m.in. z ust burmistrza padła jeszcze w ubiegłym roku. Jak dotąd nikt nie podjął konkretnej decyzji w tej sprawie. Rodzice jednak prosili, aby dać im jeszcze jeden rok szkolny w szkole w Domatkowie, tak aby mogli się przygotować i utworzyć stowarzyszenie. - W listopadzie podjęliśmy uchwałę o zamiarze likwidacji i wówczas wtedy powinniście się zacząć interesować stowarzyszeniem, ten czas był - zauważył zastępca burmistrza.
Finalnie radni w większości opowiedzieli się za likwidacją szkoły w Domatkowie, która od września będzie stała pusta. Jaki plan będzie miała gmina na ten budynek i jak będzie on utrzymywany? Do tematu będziemy wracać.
Komentarze (0)