Uległeś w ostatnim czasie poważnemu wypadkowi. Czy możesz opowiedzieć, jak do niego doszło?
- Razem z kolegą transportowaliśmy dużą skrzynię wypełnioną konstrukcjami okiennymi, gdy w pewnym momencie zaczęła się przechylać. Postanowiłem nie dopuści do jej przewrócenia, jednak jej ciężar był zbyt duży, by temu zapobiec. Niestety nie zdążyłem już odskoczyć na bok. Skrzynia uderzyła mnie w plecy. Poczułem ogromny, przeszywający ból, a po chwili, gdy leżałem już na ziemi, zdałem sobie sprawę, że jest coś nie tak. Nie mogłem ruszać nogami. Wezwano karetkę, szybki transport do szpitala, a po serii badań operacja.
Wypadek okazał się być poważny. Czy możesz opisać, jakich uszkodzeń doznałeś?
- Najprościej i najszybciej mówiąc, doszło do złamań w kilku kręgach oraz zwichnięcia w stawach międzykręgowych w wyniku czego doszło do kompresji rdzenia kręgowego, oraz krwiaka. Konsekwencją było porażenie kończy dolnych.
Na stronie zrzutka.pl powstała zbiórka pieniędzy na twoją rehabilitację. Darczyńcy bardzo chętnie ją wsparli. Udało się bardzo szybko zebrać potrzebną sumę. Czy zbiórka okazała się być pomocna?
- Zgadza się i tu na początku chciałbym serdecznie podziękować wszystkim darczyńcom oraz osobom wspierającym mnie po wypadku. Pomysł zrzutki zrodził się w głowach moich znajomych i rodziny kilka dni po wypadku, kiedy wiadomo było, że jest porażenie, a po operacji nie widać było poprawy.
Dla mnie to było niesamowite, że otrzymałem takie wsparcie w tak krótkim czasie. Dostawałem mnóstwo wiadomości od wielu znajomych i ludzi, którzy chcieli pomoc. Mocno zaangażowała się brać piłkarska, znajomi, trenerzy, koledzy z boiska, osoby, których nawet nie znam. Dzięki zbiórce można było zacząć planować rehabilitację, nie martwiąc się o fundusze.
Wypadek, szpital i natychmiastowa operacja. Jakie rokowania miałeś po wypadku?
- Otóż lekarz prowadzący dzień po operacji powiedział jasno, żebym nie robił sobie wielkich nadziei na powrót do zdrowia, bo uraz był poważny. Przekazał, że teraz najważniejsza będzie jak najszybsza i profesjonalna rehabilitacja i że tak naprawdę czas pokaże, jak szybko i czy w ogóle mój organizm będzie się regenerować.
Od wypadku minęło kilka miesięcy. Jak wygląda aktualnie twój powrót do zdrowia?
- Aktualnie niemal rok po wypadku stoję stabilnie i mocno na swoich nogach. O to właśnie walczyłem przez te ostatnie miesiące, a czy będzie lepiej, czas pokaże.
Cały czas, odkąd wyszedłem ze szpitala, jeżdżę na rehabilitacje. Na badaniu EMG wyszło, że są uszkodzone nerwy piszczelowe w obu nogach. Skutkuje to niedowładem w podudziach. Inaczej mówiąc, mięśnie łydki nie działają i nie jestem w stanie wspiąć się na palce. Poza tym leczę się urologiczne i na szczęście w tym aspekcie też jest progres. Cały czas jestem w kontakcie z moim ortopedą oraz neurologiem i stale kontroluję swój stan zdrowia.
Co jeszcze przed tobą? Rehabilitacja, leczenie?
- Na pewno, póki łydki nie odpuszczą, będę się rehabilitować, tak więc codzienne zabiegi fizykalne w celu polepszeniu ukrwienia i pobudzeniu nerwów i mięśni, oprócz tego terapie manualne z rehabilitantem. Pod koniec roku planuję operację wyciągnięcia stabilizacji, co będzie się wiązało z dalszą rehabilitacją.
Czy jest szansa na pełny powrót do zdrowia? Czy widzisz możliwość powrotu do sportu?
- Po wypadku moim marzeniem było stanąć na nogi. Teraz, kiedy już stoję, to nie zrezygnuję z powrotu do pełnej sprawności. Czy tak się stanie, nie wiem. Lekarze też nie wiedzą, ale na pewno dużo się wyjaśni po wyciągnięciu stabilizacji. Będzie można określić, czy nie ma zwyrodnień w kręgosłupie i czy jest on stabilny.
Co do powrotu do piłki nożnej, na tę chwilę, nie ma szans ze względu na chociażby niedowład w łydkach. Poza tym piłka nożna mimo wszystko jest dość kontaktowym sportem. W swojej przygodzie miałem już kilka ciężkich kontuzji i wolałbym już ich więcej nie mieć. Ale lubię pływać i jeździć na rowerze, więc z tego nie zrezygnuję na pewno.
- UDAŁO SIĘ -
Na stronie zrzutka.pl dla Marcina Boronowicza, mieszkańca gminy Raniżów, udało się zebrać ponad 120 tysięcy złotych. Pieniądze były niezbędne na rozpoczęcie rehabilitacji.
- WYPADEK MARCINA -
Niefortunny wypadek w pracy 23 marca 2020 r. wywrócił życie Marcina Boronowicza do góry nogami. Podczas wielogodzinnej operacji założono stabilizację z dwóch prętów i ośmiu śrub. Zostało przywrócone czucie w nogach, jednak możliwość poruszania nimi jest znikoma. Nadzieję na przyszłość daje mu myśl, że rdzeń kręgowy nie został przerwany.
Zebrana kwota pozwoli na rehabilitację, pobyt w ośrodku, opiekę, konsultacje lekarskie, intensywne zabiegi rehabilitacyjne na specjalistycznym sprzęcie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.