Kolbuszowscy policjanci interweniowali wczoraj (2 czerwca) w Przyłęku, w związku ze zgłoszeniem dotyczącym zniszczenia uli pszczelich.
- Z relacji zgłaszającego wynikało, że prawdopodobnie w nocy z 1 na 2 czerwca nieznany sprawca przewrócił cztery ule, w których znajdowały się rodziny pszczele. Wstępnie poszkodowany wycenił wartość strat na około 4 000 zł. W sprawie trwają dalsze czynności
- przekazała Jolanta Skubisz-Tęcza, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Kolbuszowej.
Jak tłumaczy właściciel pasieki, w jednym ulu może znajdować się od 50 tysięcy do 60 tysięcy owadów. Dodaje, że na tę chwilę nie wiadomo, czy matki pszczół przeżyły. Jeżeli zginęły, taki sam los czeka pozostałe owady. Pszczelarz nadmienia, że dopiero po około tygodniu będzie można to określić. Mężczyzna dodaje, że wiele pszczół zginęło na miejscu poprzez przygniecenie przez zdewastowane elementy ula.
- Tyle mówi się o dobru pszczół, że są one potrzebne, ale znalazł się ktoś, kto tego nie uszanował. Od czterech lat wywoziłem ule w to samo miejsce i nic się nie działo, a w tym roku ktoś to zniszczył. To zrobiła ludzka ręka
- mówi pszczelarz.
Nasz rozmówca dodaje, że chciałby tę sprawę nagłośnić, aby społeczeństwo wiedziało, że są ludzie, którzy nie szanują ludzkiej pracy i czekają tylko na okazję, aby uprzykrzyć komuś życie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.