Dane ze szkół pokazują, że zainteresowanie przedmiotem jest znikome, a rodzice masowo wypisywali dzieci z tych zajęć.
Szkoły podstawowe: niska frekwencja od samego początku
W największych szkołach podstawowych w Kolbuszowej skala rezygnacji jest szczególnie widoczna.
- W Szkole Podstawowej nr 1 w Kolbuszowej, gdzie uczy się 625 dzieci, na edukację zdrowotną zdecydowało się jedynie 100 uczniów.
- W Szkole Podstawowej nr 2 w Kolbuszowej – na 346 uczniów tylko 52 osoby zostały zapisane na zajęcia.
Szkoły średnie: edukacja zdrowotna tylko dla pierwszych klas
Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w szkołach ponadpodstawowych. Warto przypomnieć, że edukacja zdrowotna obowiązuje tu wyłącznie uczniów pierwszych klas. Starsze roczniki kontynuują naukę według poprzedniego systemu, w którym przewidziano zajęcia z wychowania do życia w rodzinie (WDŻWR).W Zespole Szkół Agrotechniczno-Ekonomicznych w Weryni na 66 pierwszoklasistów edukację zdrowotną wybrały zaledwie 2 osoby.
W Zespole Szkół Technicznych w Kolbuszowej sytuacja jest nieco lepsza – zajęcia ma realizować ok. 2/3 procent uczniów klas pierwszych, choć także tam wielu rodziców zrezygnowało z udziału swoich dzieci.
W Liceum Ogólnokształcącym w Kolbuszowej edukację zdrowotną wybrało tylko około 13 proc. uczniów klas pierwszych.
W praktyce oznacza to, że w wielu szkołach lekcje odbywają się dla bardzo małych grup, a czasem nawet pojedynczych uczniów.
Dlaczego tak mało chętnych?
Rodzice, którzy decydowali się na wypisanie dzieci z zajęć, tłumaczyli to najczęściej obawą przed powielaniem treści, które w ich ocenie są już obecne w innych przedmiotach, takich jak biologia, wychowanie fizyczne czy właśnie WDŻWR. Wskazywali również na przeciążenie uczniów obowiązkami szkolnymi.
– Nie chodzi o to, że temat zdrowia jest nieistotny. Wręcz przeciwnie. Ale w programie szkoły jest już bardzo dużo zajęć, a dzieci często kończą lekcje późnym popołudniem. Kolejny przedmiot to dodatkowe obciążenie
– podkreślają rodzice uczniów z Kolbuszowej.
Z kolei część uczniów przyznaje, że nowy przedmiot wydaje im się mało atrakcyjny i nie do końca rozumieją, co konkretnie miałby im dać.
Założenia kontra praktyka
Ministerstwo Edukacji podkreślało, że edukacja zdrowotna ma być nowoczesnym przedmiotem, łączącym wiedzę o zdrowym odżywianiu, profilaktyce chorób, higienie psychicznej i aktywności fizycznej. W zamyśle miał odpowiadać na potrzeby młodego pokolenia, które coraz częściej zmaga się z problemami zdrowotnymi wynikającymi z siedzącego trybu życia i nadmiernego korzystania z elektroniki.Jednak dane z kolbuszowskich szkół pokazują, że idea nie przekonała ani rodziców, ani samych uczniów.
Co dalej z edukacją zdrowotną?
Choć nowy przedmiot jest obowiązkowy w programie, to zgodnie z przepisami rodzice mogą decydować, czy ich dziecko będzie w nim uczestniczyć. W Kolbuszowej zdecydowana większość skorzystała z tego prawa, wypisując dzieci z zajęć.Na razie trudno ocenić, czy w kolejnych latach zainteresowanie wzrośnie. Dyrektorzy szkół przyznają jednak, że przy tak małej liczbie uczestników prowadzenie zajęć jest logistycznie trudne, a czasem wręcz symboliczne.
Wprowadzenie edukacji zdrowotnej miało być ważnym krokiem w stronę nowoczesnej szkoły, która uczy nie tylko matematyki czy języków obcych, ale także dbania o zdrowie. W Kolbuszowej i okolicach projekt spotkał się jednak z dużym sceptycyzmem. Statystyki jasno pokazują, że nowy przedmiot – przynajmniej na razie – nie zdobył serc uczniów i rodziców.
Komentarze (0)