Do naszej redakcji zgłosili się rodzice jednego z uczniów Zespołu Szkolno-przedszkolnego nr 1 w Mechowcu (gm Dzikowiec). Nasi rozmówcy twierdzą, że nauczyciele zajmują całe podwórko, parkując samochody.
- Dzieci nie mają jak wyjść nawet na przerwę na świeże powietrze. Nie są wypuszczane, żeby bawiąc się, nie uszkodziły aut pedagogów
- tłumaczą.
Z propozycją parkowania na placu przykościelnym miał wyjść ksiądz z pobliskiej parafii. Zdaniem rodziców, nauczyciele z niej nie skorzystali. Jak sprawę komentuje dyrektor szkoły?
Dyrektor: To bzdura!
Tomasz Wilk, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Mechowcu, w rozmowie z nami przyznał, że jest problem z miejscami parkingowymi przy szkole, ale dementuje plotki, jakoby nauczyciele mieli nie wypuszczać uczniów z placówki w obawie przed porysowaniem samochodów. - To jest wyssane z palca. Bzdura totalna! - zaznacza.Szef mechowieckiej szkoły podkreśla, że dzieci wychodzą na zewnątrz, gdy jest tylko ładna pogoda.
- W momencie, kiedy nie było ładnej pogody, siłą rzeczy wyjść się nie dało. W tym momencie już na każdą przerwę wychodzą - tłumaczy nasz rozmówca.
Przebite opony
Dyrektor potwierdził, że pojawiła się swego czasu propozycja od księdza w kwestii parkowania na placu przykościelnym i tak też robiono. Do czasu. - Tam część nauczycieli stawiało swoje samochody. Któregoś dnia jednej z nauczycielek przecięto oponę. Od tamtego momentu się po prostu boją - dodaje.Mężczyzna nie ukrywa, że z miejscem parkingowym bezpośrednio przy szkole jest problem. - Nie jest tajemnicą, że tam nie ma miejsca do parkowania - zaznacza. Wyznaczonych miejsca nie ma w zasadzie w ogóle. Jest co prawda chodnik, na którym często są zostawiane auta, m.in. przez rodziców. Tutaj pojawia się kolejny problem.
Korzysta bowiem z niego starszy mężczyzna na wózku elektrycznym, który codziennie przemieszcza się po nim do sklepu.
- To jest po prostu logistyczny problem. Szukamy rozwiązania. To nie jest takie oczywiste - przyznaje Tomasz Wilk.
Z towarem i pomocami
Szef placówki mówi wprost, że samochody nauczycieli faktycznie są parkowane w pobliżu szkoły, ale tylko dlatego, że nie ma po prostu innej możliwości.
- Każdy chce szybko wydostać się po pracy, z tego względu, że nauczyciele często dojeżdżają do innych szkół - nadmienia.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Nauczyciele, jak również pracownicy, przychodzą do szkoły najczęściej nie tylko z torbą, ale również z pomocami dydaktycznymi, które swoje ważą. Również z tego względu parkują bliżej wejścia. Kucharki muszą z kolei jeździć po towar, który potem trafia do szkolnej kuchni. Jak zaznacza Wilk, jego przeniesienie wymaga sporego zachodu i parkowanie blisko budynku po prostu to ułatwia.
Kłopot za kłopotem
Jednym z rozwiązań byłoby stworzenie drugiego wjazdu do szkoły. Dyrektor planował zrobić go z innej strony budynku, ale również z tym były problemy. Jak usłyszeliśmy od dyrektora, na korzystanie z drogi nie zgodził się sąsiad.W planach było również wydzielenie części ogrodzenia na potrzeby stworzenia wyjazdu z placu wprost na drogę. Do tego trzeba jednak zgodę starostwa powiatowego. - Z każdej strony jest kłopot - zaznacza Tomasz Wilk.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.