reklama

Wielki Piątek: Latające czarownice i straż grobowa. Jolanta Dragan z MKL Kolbuszowa o wierzeniach i zwyczajach [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wielki Piątek: Latające czarownice i straż grobowa. Jolanta Dragan z MKL Kolbuszowa o wierzeniach i zwyczajach [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
16
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KULTURA Wielki Piątek to dzień, w którym katolicy wspominają mękę i śmierć Chrystusa. Co wspólnego z tym dniem miały latające czarownice? Skąd wzięła się tradycja straży grobowych? O dawnych wierzeniach i zwyczajach opowiedziała Jolanta Dragan, kustosz muzeum w Kolbuszowej.
reklama

Wielki Piątek wiązał się nie tylko ze ścisłym postem, wieczorną liturgią Męki Pańskiej i adorowaniem krzyża. To także liczne wierzenia i zwyczaje, które w ten dzień nabierały szczególnego znaczenia. O tym opowiedziała Jolanta Dragan, kustosz i etnograf w Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej.

Zachęcamy do obejrzenia naszej galerii zdjęć. Możecie w niej zobaczyć tradycyjny ubiór straży grobowej z Raniżowa i Mazurów, która w takich strojach pełni wartę przy bożym grobie. Wśród fotografii również te archiwalne, sprzed kilkunastu lat.

Kumulacja złych mocy

W Wielki Piątek miały uaktywniać się wszelkie złe moce. Miało to związek z wierzeniami przedchrześcijańskimi. Natomiast w odniesieniu do wiary katolickiej śmierć syna Bożego była wyrazem zła, które zapanowało nad światem. Powszechnie uważano, że granica między światem żywych - "tym światem" a "tamtym światem" jest cienka i złe siły demoniczne łatwo mogą przyjść na nasz świat i wyrządzić dużo zła. Ponadto wierzono głęboko, że w Wielki Piątek wyjątkowo mocno uaktywniają się czarownice. Trzeba było więc podjąć szeroko zakrojone środki zachowawcze, żeby uchronić ludzi i zwierzęta przed tymi właśnie działaniami. 

Krążą legendy, że w piątek o świcie spotykało się czarownice latające na miotle. Panowało przekonanie, że przy pomocy czarów mogły odebrać krowom mleko, zaszkodzić gospodarzom czy sprowadzić nieszczęście na dom. Dlatego też wieszano krzyżyki z palmy (np. z jałowca) w stajniach lub domach. 

Niegdyś był zwyczaj, że jeszcze przed świtem wszyscy domownicy szli do strumyka. Wierzono, że obmycie w rzece chroni przed chorobami np. czyrakami. Woda szczególnie z rozwidlonego, krzyżowego strumyka miała właściwości ochronne. Wracając znad rzeki, nabierano wody w usta. W taki sposób osoba musiała wrócić do domu, nie oglądając się za siebie. Tą samą wodą obmywano zwierzęta. To był bardzo powszechny zwyczaj, który miał pokrzepić zdrowie i ochronić przed złymi mocami. W Wielki Piątek sadzono również w ogrodzie groch i czosnek. Ten swoim zapachem miał odstraszać czarownice.

Wieszanie barszczu

W Wielkim Poście poszczono bardzo ściśle. W domach niemal codziennie jedzono barszcz biały. W tym czasie był to barszcz bez omasty zwierzęcej, a jedynie maszczono go olejem lnianym i smażoną na nim cebulką. Po 30 dniach jedzenia takiego barszczu gospodarze mieli zwyczajnie dość tego jedzenia. Popularnym zwyczajem było wieszanie barszczu, czyli żegnania postu. Mężczyźni mieli w zwyczaju robić przeróżne hece i kawały. W niektórych miejscowościach garnek z "barszczem" wieszano na drzewach. Niekiedy, dla żartu, do garnka wlewano pomyje lub gnojownicę i kiedy ktoś przechodził obok, wylewano na niego zawartość naczynia. Był to przyjęty zwyczaj i nikt, szczególnie w Wielkim Poście, nie miał prawa się obrazić. 

Straż grobowa to żywa tradycja

Po uroczystościach wielkopiątkowych, kiedy symbolicznie figura Jezusa jest złożona do grobu, przystępowano do warty przez straż grobową. Na naszym terenie jest to zwyczaj wyjątkowo barwny i który, jako jeden z nielicznych, jeśli chodzi o ludowe tradycje, nie musi być podtrzymywany i przypominany. Ten zwyczaj wręcz się rozwija. Straże grobowe ochoczo zaciągają warty przy grobie aż do rezurekcji. Ten zwyczaj jest wyjątkowo charakterystyczny dla Lasowiaków, Rzeszowiaków i w ogóle południowo-wschodniej Polski. 

W innych regionach nie ma tak głęboko zakorzenionej tradycji, a wręcz ona zanika. Natomiast w naszym regionie, od połowy XIX wieku, straże grobowe wręcz nabrały szczególnego charakteru. W okolicy występują jedne z najstarszych straży grobowych. Warto wspomnieć tutaj o straży, która zawsze cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Mowa o Turkach z pobliskiego Radomyśla nad Sanem. Natomiast jeśli chodzi o naszą okolicę, jedna z najstarszych straży występuje w Dzikowcu. Członkowie są ubrani w tradycyjne brązowe sukmany, ze specjalnymi dodatkami. Druga straż występuje w Raniżowie, ta natomiast ubrana jest w charakterystyczne granatowe sukmany, a na głowach noszą czapki krakuski. Bardzo ciekawe, mające wieloletnią tradycję, są również straże w Spiach czy Mazurach.

To był wielki zaszczyt

Straże grobowe funkcjonują po dziś dzień. Ich ubiór nawiązuje do wojsk, w przypadku fajermanów z Raniżowa - do kościuszkowców. Straże grobowe uważane są za strażników tradycji. Zmiana warty przy grobie ma natomiast znamiona musztry wojskowej. Straż grobowa często chodziła po wsi w Wielką Niedzielę i oznajmiała wszystkim gospodarzom, że Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał. 

W wielu miejscowościach ubierała się nieco inaczej niż ochotnicza straż pożarna. Nie każda bowiem mogła sobie pozwolić na barwne sukmany. Najczęściej są to po prostu galowe mundury, natomiast na czas pełnienia warty przy grobie przybierane o dodatkowe elementy. Ubierano hełmy paradne, przywiązywano błyszczące łańcuchy, kwiaty bądź specjalne czapki, a także niekiedy doszywano lampasy. Chociażby w Mazurach panowie ubrani są w galowe mundury, ale mają specjalne hełmy, złote łańcuchy i pagony z frędzlami. To specjalne przystrojenia munduru charakterystyczne dla roli strażaka grobowego. 

Dawniej, aby dostać się do straży grobowej, trzeba było mieć odpowiednią prezencję i cieszyć się dobrą opinią, przez co nie każdy się kwalifikował. Dla młodych chłopaków był to wielki zaszczyt stanąć przy Grobie Pańskim.

Pisanki do koszyka

W piątek zaczynano przygotowywać koszyk wielkanocny do święcenia w Wielką Sobotę. W ten dzień gotowano jajka, które trzeba było odpowiednio przygotować. Co ciekawe, często woda z ugotowanych jajek służyła dziewczętom (pannom) do płukania włosów. Wierzono głęboko, że tak wypłukane włosy będą lśniące, puszyste i bardzo mocne. Oprócz samego gotowania jajek i przygotowania święconki, powszechnym zwyczajem było robienie pisanek. Były na to dwa sposoby. Albo skrobano wzory na skorupkach, wcześniej gotowanych w wodzie z dodatkiem cebuli jajek - to jednak wymagało większych zdolności. Drugim tradycyjnym sposobem było nakładanie topionego, gorącego wosku na jajko. Później pisankę wkładano do zagotowanej wody z barwnikiem. Po jego zabarwieniu i zdjęciu wosku na skorupce ukazywał się charakterystyczny wzór.

Na zdjęciu tradycyjne pisanki skrobanki. Przygotowane jednym z dawnych sposobów, w tym przypadku skrobaniem skorupek jaj, wcześniej gotowanych w wodzie np. z dodatkiem cebuli. Fot. MKL w Kolbuszowej

 

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama