Mężczyzna, który zgłosił się do naszej redakcji, wracał przez Raniżów znad zalewu w Wilczej Woli. - Postanowiłem, że wstąpię z żoną na lody. Kupiliśmy je i usiedliśmy na jednej z ławeczek w centrum Raniżowa – wyjaśnia nasz rozmówca. - Niestety nie było to zbyt przyjemne miejsce do spędzenia czasu. Ruch w prawdzie niewielki i dużego hałasu przejeżdżających samochodów nie było, ale chodziło o samą estetykę rynku. Wokół ławek leżało pełno niedopałków papierosów. Jakby ktoś przynajmniej przez miesiąc tam nie zamiatał. Między kostką brukową rośnie trawa. Przy pniach drzew pojawił się odrosty, których nikt nie przyciął. Na trawie widać jeszcze nawet uschnięte liście – pozostałości z jesieni tamtego roku, których najwyraźniej nikt nie usunął – wylicza nasz rozmówca.
Więcej w Korso nr 29/20.07.2016