Zimą, kiedy warunki pogodowe stają się trudne i nieprzewidywalne, zadanie ratowników medycznych staje się wyzwaniem. Minusowe temperatury, opady śniegu, zamiecie czy oblodzenia dróg sprawiają, że dotarcie na czas do pacjenta staje się nie tylko trudne, ale i często niebezpieczne.
ZOBACZ TAKŻE:
Ratownicy medyczni, będący pierwszym ogniwem w systemie pomocy medycznej, muszą sprostać nie tylko presji czasu, ale też liczyć się z trudnymi warunkami. Jak wiemy przez ostatni dni po drogach w powiecie kolbuszowskim jeździło się ciężko.
O kilka słów podsumowania jak wyglądała praca zespołu medycznego w ostatnich dniach, prosimy Wojciecha Machowskiego, ratownika medycznego z Kolbuszowej.
- Oczywiście, że jest ciężej. Po pierwsze więcej interwencji wobec osób z zaostrzeniem infekcji. Zapalenia płuc z dusznościami, nasileniem astmy. Wyjazdów nie malej, a warunki nie wszędzie są takie jak na drodze krajowej nr 9
- mówi ratownik.
Wojciech Machowski w rozmowie z Korso, zaznacza, że ratownicy medyczni mają o tyle gorzej, że nieodśnieżone ulice i dojazdy do domów jak i śliskie nawierzchnie dróg wiążą się przede wszystkim z wydłużeniem czasu dojazdu do pacjenta. Zdarza się i tak, że bez możliwości podjazdu pod sam dom, ratownicy potrzebny sprzęt muszą przenieść z karetki.
- Kiedy karetka się zakopie z pomocą przychodzą mieszkańcy. Odpalają traktory, quady czy terenówki, żeby pomóc wyciągnąć ambulans z zaspy. Bardzo im za to dziękujemy
- dodaje Wojciech Machowski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.