Ponadto rolnicy buntują przed napływem towaru z Ukrainy. Jak tłumaczą, wchodzi on na polski rynek bez żadnej kontroli, przez co konsumenci są narażeni na otrzymanie towaru niskiej jakości, za niską cenę. Zdaniem polskich rolników zasady ujęte w tym zbiorze inicjatyw, których nadrzędnym celem jest osiągnięcie neutralności dla klimatu w Europie do 2050, są dla nich szkodliwe. Podobnego zdania są Francuzi, Belgowie i Niemcy, którzy również strajkują
Protestujący pojawili się 9 lutego m.in. w Rzeszowie czy Sędziszowie Małopolskim. Około 80 traktorów, mnóstwo rolników, dziennikarzy i działaczy - wszyscy zebrali się przed południem w pod Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim. Rzeszowski parking pękał w szwach od traktorów, a rolnicy w rozmowie z wojewodą domagali się interwencji w swoich sprawach.
Rolnik z Cmolasu: Każdy ruch na gospodarstwie trzeba dokumentować
O komentarz na temat Zielonego Ładu poprosiliśmy Zbigniewa Serafina z Cmolasu, będącego właścicielem jednego z największych gospodarstw w powiecie kolbuszowskim, które specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego. Jego zdaniem Unia Europejska w ostatnich latach zalewa rolników zbyt dużą ilością biurokracji, co utrudnia codzienne funkcjonowanie.
- My jak zaczynaliśmy 30 lat temu przygodę z rolnictwem, to mieliśmy w jednym zeszycie całą biurokrację, a dzisiaj muszę mieć wielką szafę. Każdy ruch na gospodarstwie trzeba dokumentować - podkreśla.
Jak sam przyznaje, jeśli Bruksela będzie wprowadzała kolejne restrykcje, to niedługo nikt młody nie będzie brał się za rolnictwo. - Niedługo z żoną będę pracował więcej w biurze niż na gospodarstwie - zauważa i dodaje: - Nie może być tak, że co roku będziemy obarczani coraz większą biurokracją, coraz większymi kosztami. To jest bezład.
Rolnik za paranoję uważa m.in. potrzebę fotografowania i zgłaszania, chociażby wywożenia obornika czy ścielenia słomą u krów. Serafin tłumaczy, że zdjęcia tych czynności muszą być przesyłane przez elektroniczną skrzynkę podawczą do ARiMR w ciągu 14 dni. Jak przyznaje, kosztuje to dużo czasu i wymaga zaangażowania co najmniej dwóch osób. - A co ze starszymi rolnikami? Kto ma im to zdjęcie zrobić? - dopytuje.
- To jest jasne i oczywiste. Już przed narodzeniem Chrystusa była krowa, obornik i rolnicy wiedzieli, co z nim robić, że trzeba go przeorać i tak dalej. Po co ta biurokracja jest potrzebna? - zastanawia się.
To dopiero początek. Kiedy protest w Kolbuszowej?
Rolnicy zapowiedzieli, że nie zamierzają poprzestać na jednym dniu protestu. Mają oni protestować - według zapowiedzi - 30 dni, czyli do 10 marca. Osoby podróżujące po kraju muszą się spodziewać utrudnień na około 150 drogach. Rolnicy dodają, że polski rząd musi mieć jasny plan dla produkcji rolnej, opłacalności produkcji, odbudowy polskiego przetwórstwa i polskiego handlu. - O to będziemy walczyć aż do skutku. Polskie, rodzinne gospodarstwa rolne są podstawą bezpieczeństwa żywnościowego kraju - zapowiadają.W Rzeszowie nie było blokad. Rolnicy przyjechali do wcześniej zarezerwowanego placu przy Urzędzie Wojewódzkim od strony pomnika. - Jestem przeciwnikiem blokowania dróg, ale forma wyrazu musi wybrzmieć, żeby pokazać to, co czujemy. Pracujemy ciężko, ceny za naszą pracę są mizerne - mówił w rozmowie z naszym portalem Jerzy Bednarz, przewodniczący Podkarpackiej Rady Wojewódzkiej Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych "Solidarność".
Na terenie Podkarpacia protest odbywał się w pięciu lokalizacjach. Zablokowane było przejście graniczne w Medyce na DK nr 28, w Przeworsku w rejonie Węzła Gorliczyna, w Sędziszowie Małopolskim na DK nr 94, w Leżajsku na drodze nr 77, a do 14:30 trwał protest w Rzeszowie. Protestujący rolnicy przyjechali m.in. z Narola, Medyki, Sędziszowa Młp., Dynowa, Lubeni, Jeżowego i Świlczy. Niewykluczone, że pojawili się także rolnicy z Kolbuszowej i okolic.
Gospodarz z Cmolasu poinformował nas, że rolnicy z powiatu kolbuszowskiego również szykują się na protest. Wstępnie został on zaplanowany na wtorek, 20 lutego.
Wojewoda Podkarpacka: Nie będzie łatwo
Około godziny 11:30 na placu pod PUW pojawiła się wojewoda podkarpacka - Teresa Kubas-Hul. Jerzy Bednarz wraz z przedstawicielami rolników przedstawili swoje postulaty, chcąc wysłuchać, co władza wojewódzka ma im do przekazania. Kubas-Hul zapowiedziała, że rolnicy poznają ją po czynach, nie tylko słowach i z pewnością dołoży starań, by zadbać o ich sprawy.
- Rolnicy na ostatnim spotkaniu przekazali kilka bardzo fajnych rozwiązań. Ja je przekazałam do ministerstwa. Państwo wskazaliście, by rozszerzyć katalog produktów, co do których jest zakaz wwożenia do Polski o produkty takie jak cukier czy też olej. Ta propozycja została złożona. Rolnicy zaproponowali świetne rozwiązanie, aby wprowadzić taki obowiązek znakowania polskich produktów biało-czerwoną flagą. To oznakowanie jest bardzo dobrym rozwiązaniem
- mówiła Teresa Kubas-Hul na temat propozycji rolników. Szerzej pisał o tym portal Rzeszów24.info w artykule: Wielki protest rolników w Rzeszowie pod Podkarpackim Urzędem Wojewódzkim [ZDJĘCIA]