reklama

Wywołany podczas jednej z ostatnich sesji temat, dowozu uczniów do szkoły w Kosowach, ma swój ciąg dalszy

Opublikowano:
Autor:

Wywołany podczas jednej z ostatnich sesji temat, dowozu uczniów do szkoły w Kosowach, ma swój ciąg dalszy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIO potrzebie dowozu uczniów z najdalej oddalonych części Kosów mówiło się już od kilku lat. Potrzeba ta wynikała z potrzeb społeczeństwa, rodziców posyłających dzieci do szkoły. Temat ten był poruszany m.in. na zebraniu wiejskim.

Przedstawiciele sołectwa zastanawiali się nad tym, skąd wziąć pieniądze na dowóz około 20 dzieci z trzech przysiółków: Trześnika, Góry Kosowskiej i Ługnicy. Ostatecznie zdecydowano, że to sołectwo, ze swojego funduszu, wygospodaruje pieniądze na ten cel.

 

Coś było nie tak?

- Pierwsza umowa na dowóz została zrealizowana w 2018 roku przez firmę pana Chlebowskiego. Wtedy też zaczęły docierać do sołectwa niepokojące informacje od rodziców na temat jakości świadczonej usługi - mówi przewodniczący Rady Gminy w Niwiskach Robert Róg, którego siostry firma teraz dowozi dzieci. 

Jak zaznacza nasz rozmówca, miało dochodzić do sytuacji, że kierowca autobusu był niemiły dla dzieci, ale też nie reagował na prośby rodziców, aby w szczególnych sytuacjach pojazd zatrzymał się na innym przystanku. - Informacje o takich sytuacjach kilkukrotnie zgłaszali rodzice. Szkoda, że wtedy nie pomyśleliśmy o przeprowadzeniu ankiety oceniającej świadczone usługi - mówi przedstawiciel Kosów.  

- Poprzedni przewoźnik, moim zdaniem, pozostawiał wiele do życzenia - mówi jeden z rodziców, którego dziecko jest dowożone do szkoły. - Jak dzieci tylko były trochę głośne, to zaraz na nie podnosił głos. Kierowca trzymał się ustalonego harmonogramu i nawet w jednej, wyjątkowej, sytuacji nie przychylił się do prośby rodziców, aby dziecko wysadzić w innym miejscu - mówi mężczyzna. 

- Moje dziecko mówiło po szkole, że pan kierowca na nie krzyczał. Był opryskliwy. Dzieciaki niechętnie z nim jeździły - stwierdza z kolei mieszkanka sołectwa. 

 

Rodzice się wypowiedzą

Umowa na dowóz dzieci wygasła z końcem grudnia 2018 roku. Przed podpisaniem kolejnej umowy na dowóz dzieci do szkoły w 2019 roku przewodniczący zaangażował się w szukanie firmy, która mogłaby świadczyć takie usługi. Jak przyznaje, skontaktował się m.in. z przedsiębiorcami z gminy Niwiska, ale i też spoza niej, aby zachęcić ich do złożenia swojej oferty na dowóz. - Zainteresowanie było znikome, co w konsekwencji nie dawało możliwościowi rozwiązania problemu na przyszłość. Ofertą przewozu dzieci zainteresowała się moja siostra, której firma świadczyła kiedyś takie usługi, miała więc doświadczenie. Po rozstrzygnięciu ofert w gminie Niwiska okazało się, że jej oferta jest najkorzystniejsza.  - tłumaczy i dodaje:

 - Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mogą tę kwestię postrzegać tak jak ja. Natomiast zmiana przewoźnika stwarza możliwość rozwiązania problemu, z którym borykali się rodzice dowożonych do szkoły dzieci - mówi Robert Róg. - Zaproponuję również poprzez szkołę ocenę świadczonej usługi rodzicom dowożonych dzieci w formie ankiety, która pozwoli eliminować ewentualne problematyczne sytuacje, które miały miejsce w 2018 roku - dodaje. 

 

 Skarg nie było 

Taką opinią naszych rozmówców zaskoczona jest dyrektor szkoły w Kosowach. Jak powiedziała nam, nie zdarzyło się, aby jakiś rodzic zgłaszał problem czy dziecko powiedziało złe słowo na przewoźnika. - Gdyby faktycznie tak było, to na pewno bym zareagowała. Żadne negatywne opinie jednak do mnie nie docierały na ten temat - mówi dyrektor Bożena Bajor. 

Również skargi nie trafiały do urzędu gminy, który umowę z firmą przewozową z Huciny podpisał. - Nie spotkałam się z taką sytuacją - mówi Elżbieta Wróbel, wójt gminy Niwiska. Szefowa gminy przypomina sobie jedynie taki przypadek, kiedy rodzice chcieli, aby dziecko było odbierane z innego miejsca, niż wcześniej było to ustalone. - Nie da się brać dzieci spod domu, bo trzeba stosować się do obowiązujących przepisów bezpieczeństwa i zatrzymywania się - mówi szefowa gminy. 

 

Poszło o przystanek 

Podobnego zdania jest radny Adam Chlebowski, który przez ostatnie pół roku dowoził dzieci do szkoły w Kosowach. Teraz firma jego syna nie świadczy już tej usługi. Nasz rozmówca przyznaje, że jest zszokowany skargami rodziców, o których dowiedział się od nas. 

- Byłem dla tych dzieci miły, że aż, aż. Zawsze przyjeżdżałem po nie co do minuty. Nawet na mikołajki zrobiłem dla nich skromne niespodzianki. Te dzieci widać, że są bardzo dobrze wychowane i dobrze mi się z nimi jeździło. Co więcej, od jednej z rodzin dostałem nawet podziękowania - mówi radny z Huciny. - Współpraca ze szkołą bardzo dobrze się układała i nadal układa, bo do tej pory wożę dzieciaki czy to do kina, czy na lodowisko. Jestem teraz naprawdę zszokowany tym, co od pani słyszę - dodaje radny. 

Przewoźnik przypomina sobie jedynie jedną sytuację, kiedy mogło dojść, jak to określa, "do zadrażnienia" z jednym z rodziców. Chodziło o zmianę miejsca zatrzymywania się autobusu. - Rodzic chciał, żebym stawał na drodze wojewódzkiej przed domem. Nie zgodziłem się. Powiedziałem, że możemy się zatrzymać na przystanku przy tej drodze w Kosowach, ale najpierw muszę uzyskać na to zgodę z Urzędu Marszałkowskiego. Nie mogłem robić takiej samowolki, łamiąc przy okazji przepisy - dodał nasz rozmówca. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE