"Ceny warzyw powariowały" – tak w ostatnich tygodniach mówią kupujący je Polacy. I mają pełną rację. Drogo jest nie tylko na straganach i w lokalnych warzywniakach, ale także w marketach. I choć koniec zimy do najtańszych pod tym względem nigdy nie należał, to wiele wskazuje na to, że tanio nie będzie także w sezonie. Wśród pesymistycznych informacji docierających od producentów jest jednak też dobra wiadomość.
Giełdy liczą podwyżki już nie w dziesiątkach, a w setkach. Pytamy, dlaczego jest tak drogo
Na podkarpackiej giełdzie za importowaną paprykę czerwoną zapłacić musimy średnio 25 zł za kilogram. Trochę mniej, bo 21 zł/kg, w Wielkopolsce. Nic więc dziwnego, że w sklepach ceny wahają się w granicach 25-30 zł za kilogram.
To prawie dwukrotnie więcej niż w ubiegłym roku o tej porze, a w przypadku papryki żółtej, ponad dwukrotnie więcej
– mówi nam Sylwia Mączyńska z działu marketingu Wielkopolskiej Gildii Rolno-Ogrodniczej. Co spowodowało tak duży wzrost cen? Dostępna dziś w sklepach papryka importowana jest głównie z Hiszpanii i Turcji. Tymczasem, jak zwraca uwagę Sylwia Mączyńska, część plantacji tureckich znajduje się na terenach dotkniętych trzęsieniem ziemi.
Dodatkowo nasi importerzy wskazują trudności w przepustowości granicy turecko-bułgarskiej od samego początku wystąpienia wstrząsów sejsmicznych
– mówi pracowniczka giełdy. Nie bez znaczenia pozostaje także wzrost cen paliw i inflacja, która dotyka nie tylko Polskę.
Nasi handlowcy obserwują skokowe zapotrzebowanie na warzywa i owoce ze strony Ukrainy. W naszym regionie nie ma ono stałego, przewidywalnego charakteru, więc wprowadza chwilowe zawirowania popytu i podaży
– tłumaczy Sylwia Mączyńska.
W przypadku niektórych warzyw importowanych skok cen był wysoki, ale chwilowy. Przykładowo, cena kalafiora w pierwszej połowie lutego osiągnęła w hurcie poziom ponad 15 zł za sztukę. Szybko jednak spadła o prawie 50 proc. i utrzymuje się teraz na tym poziomie. Oznacza to, że obecnie za sztukę kalafiora płacimy średnio 2 zł więcej niż w ubiegłym roku o tej porze. Podobna sytuacja miała miejsce z koprem importowanym. Jego cena gwałtownie wzrosła w styczniu, a swoje maksimum osiągnęła na przełomie stycznia i lutego. Wtedy to kilogram kopru w hurcie kosztował średnio – uwaga – 51,00 zł/kg.
Dla porównania, na koniec 2022 roku było to 17,50 zł za kilogram
– wskazuje Sylwia Mączyńska. W tym przypadku cena jednak nie spadła już tak bardzo i obecnie wynosi ok. 40 zł za kilogram.
Potężny kryzys na rynku cebuli. Co spowodowało tak duże braki w magazynach?
Najbardziej wystrzeliła cena polskiej cebuli.
Dziś za kilogram warzywa musimy zapłacić prawie trzykrotnie więcej niż rok temu o tej porze, przy czym cena w naszym regionie nie jest najwyższą w kraju
– mówi Sylwia Mączyńska z Wielkopolskiej Gildii Rolno-Ogrodniczej. Producenci dostarczający towar na giełdę aktualną sytuację tłumaczą tym, że plony w 2022 roku były zdecydowanie niższe, niż zakładali, a zebrany produkt bardzo drobny.
Wysokiej cenie cebuli nie pomaga również jej dostępność w innych krajach, która – podobnie jak w Polsce – jest mocno ograniczona
– dodaje Sylwia Mączyńska.
Okazuje się jednak, że w czasach obecnej wszem i wobec drożyzny są jeszcze produkty, których cena wzrosła nieznacznie lub nawet utrzymała swój poziom w stosunku do ubiegłego roku. To na przykład ziemniaki, które z 1 zł podrożały do 1,20 zł. Podobnie krajowa sałata masłowa. Warzywo możemy dziś już kupić w cenach hurtowych za 4 zł, przy czym w ubiegłym roku, mimo że weszło do handlu o dwa tygodnie później, to kosztowało tylko o 0,34 zł mniej. Tymczasem za polskie jabłka płacimy dokładnie taką samą cenę, jak w roku ubiegłym o tej samej porze.
Te przykłady potwierdzają fakt, że polscy producenci niejednokrotnie biorą na siebie wzrost kosztów produkcji
– stwierdza Sylwia Mączyńska.
Nadchodzi wiosna, co oznacza, że wyczekujemy już świeżych krajowych warzyw. Jak sytuacja wygląda w polskich gospodarstwach? Naszych producentów szklarniowych dobijają teraz przede wszystkim koszty ogrzewania. Rok temu miał, którym najczęściej opala się szklarnie, kosztował ok. 1000 zł za tonę. Teraz za tonę opału rolnicy płacą 2000-2500 zł. To generuje potężny wzrost nakładów finansowych.
Do ogrzania dużej powierzchnii szklarnii potrzeba czasami nawet od 4,5 do 8 ton opału na dobę
– mówi nam Damian Krzyz, producent warzyw z Rokietnicy. Z tego powodu rolnicy tną koszty i czekają. Co to oznacza dla nas, klientów warzywniaków? W tym roku warzywa szklarniowe pojawią się na pewno dużo później niż zwykle.
Producenci przesuwają produkcję i rozsady. W gospodarstwie u mojego kuzyna, który ma swoje szklarnie, zaczęli dopiero 20 lutego, gdzie normalnie prace trwały już od grudnia
– mówi Damian Krzyz. Ze względu na kryzys, który powoduje, że niektórzy rolnicy bankrutują lub wycofują się z uprawy pod osłoną, warzyw może być trochę mniej. Co do tego, że będą droższe, nie ma żadnych wątpliwości. Wpłyną na to przede wszystkim podwyżki cen nawozów, które podrożały praktycznie o 100 proc. Cały czas droższe jest także paliwo. Ważne okazują się również wymagania unijne, którym muszą sprostać rolnicy, często w bardzo skromnych warunkach.
Producent rolny tak, jak każdy przedsiębiorca, chcąc produkować, musi spełniać warunki rachunku ekonomicznego, który w realiach gospodarki unijnej dla polskiego rolnika jest tak bardzo wymagający ze względu na konkurencję importu ze strony bardziej rozwiniętych i dofinansowywanych gospodarek europejskich
– tłumaczy nam Sylwia Mączyńska. – Obecnie niezwykle istotnym elementem kosztowym jest polityka ekologiczna UE, która zdecydowanie wpływa na zwiększenie kosztów produkcji – dodaje.
Tanio nie jest i nie będzie. Czy Polakom grozi reglamentacja warzyw?
Ceny nowalijek zaczną naturalnie obniżać się dopiero w momencie, gdy zrobi się cieplej i koszty produkcji spadną. Jednak to, kiedy przyjdzie prawdziwa ciepła wiosna, w naszym klimacie coraz trudniej przewidzieć. Jak co roku, ceny warzyw swoje minimum osiągną na pewno latem. Dopiero wtedy możemy spodziewać się też spadku cen cebuli, której nowe zbiory pojawią się najszybciej w czerwcu. Choć w sezonie powinno być taniej niż teraz, to wszystko wskazuje na to, że za warzywa i tak zapłacimy więcej niż w poprzednich latach.
Ceny będą rosły, bo coraz większe są też koszty prowadzenia warzywniaków. Jednak ostatecznie rynek podyktują nam duże sieci, które okupią się towarem
– mówi nam Damian Krzyz.
W świetle docierających z Wielkiej Brytanii informacji o wprowadzonych ograniczeniach zakupowych w supermarketach, jedno wydaje się pewne. W Polsce warzyw nie brakuje.
Newsy dotyczące ewentualnej reglamentacji możliwości zakupu warzyw w Polsce – biorąc pod uwagę potencjał produkcyjny – zdecydowanie dementuję
– pociesza Sylwia Mączyńska. Z pracowniczką giełdy zgadza się producent, Damian Krzyz.
U nas częściej jest tak, że rolnicy nie wiedzą, co mają robić ze swoimi produktami
– usłyszeliśmy od rolnika.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.