reklama

TRENER: - Mam na sumieniu spadek. Przydałby się awans

Opublikowano:
Autor:

TRENER: - Mam na sumieniu spadek. Przydałby się awans - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI- Te drużyny, które nie mają grupy młodzieżowej, będę miały, prędzej czy później, problem ze składem – mówi Grzegorz Kuźma, trener Błękitnych Siedlanka. Jego zespół po rundzie jesiennej zajmuje pierwsze miejsce w kolbuszowskiej B klasie.

Jesienią pana zespół wywalczył 30 z 33 możliwych do zdobycia punktów. To niemało.

- Nie spodziewałem się, że uda nam się ugrać aż tyle. Te 30 oczek to dla nas świetna pozycja wyjściowa przed rundą wiosenną. Wszyscy dali z siebie sto procent i w nagrodę mamy pierwsze miejsce.

 

Mieliście w składzie wybitnego, jak na tę ligę, człowieka. Arek Rajpold strzelił 20 z 47 bramek.

- Arek był w formie, ale mieliśmy też inne armaty. Grzesiek Chorążak zdobył 9 goli. Szczególnie cieszy mnie wysoka skuteczność w ofensywie w meczach na własnym boisku. Ogrywaliśmy kolejnych rywali sporą różnica goli. Generalnie większość meczów wygraliśmy w naprawdę przekonywującym stylu. Pomęczyliśmy się w Widełce (2:1) i w Weryni (2:0), na innych nie zostawialiśmy suchej nitki.

 

Cały sezon zaczął się jednak od przegranej z Kolbuszowianką.

- KKS miał wtedy sporo szczęścia. Za grę zasłużyliśmy w tamtym spotkaniu przynajmniej na punkt. My po prostu nie wykorzystaliśmy przynajmniej dwóch wybornych sytuacji i przez to przegraliśmy.

 

Co było kluczem do wygranych w kolejnych meczach?

- Nasza wyrównana kadra. Mam dość dobrze zbalansowany skład. Oprócz wielu młodych, wybieganych chłopaków, mamy paru starszych graczy, których doświadczenie jest bezcenne. Nasz zespół w trakcie rundy nie miał słabych punktów. Począwszy od bramkarza, kończąc na napastnikach, broniliśmy się piłkarską jakością. Zespół ma charakter. Nawet jak pierwszy raz straciliśmy gola, np. w Widełce, to potem umieliśmy się podnieść. Miałem naprawdę mocna ławkę. Rezerwowi gracze wcale nie osłabiali zespołu. Może gdzieś po drodze mógł się nam przytrafić słabszy moment, ale i tak schodziliśmy z boiska zadowoleni. Ręce same składały się do braw.

 

Jak na wiosnę będzie z pana studentami. Niektórzy uczą się w Krakowie, w maju mogą być mocno zajęci.

- Mogę mieć problem z czterema chłopakami. W Krakowie uczą się:  Kamil Boroń, Dominik Parys, Krystian Stobierski i Rafał Nabożny. W rundzie jesiennej wszystko układało się tak, że na najważniejszych meczach byli, zresztą rok akademicki rozpoczęli praktycznie w drugiej części tej rundy. Nie wiemy, jak to będzie na wiosnę.

 

Rajpolda nikt panu nie zabierze?

- Arek zadeklarował się, że zostaje. Też studiuje, ale w dziennym trybie, w Rzeszowie, więc praktycznie to chłopak jest na miejscu.

 

Będziecie szukać wzmocnień?

- Jeszcze się nad nimi tak dokładnie nie zastanawialiśmy. Musimy zrobić konkretną analizę, zastanowimy się, co dalej. Nikt nie odejdzie, więc potrzeb nie mamy. Jeśli już, to dojdzie do nas jeden, maksymalnie dwóch graczy, ale może też się okazać, że nic nie zmienimy. Jestem pewny, że nasz obecny skład jest na tyle mocny, że możemy na wiosnę zdobyć tyle punków, ile trzeba i w czerwcu otworzyć szampana. Mam niezły terminarz rundy rewanżowej. Na własnym boisku spotkamy się z Kolbuszowianką i Huraganem Przedbórz.

 

Siedlankę przejmował pan, gdy Błękitni walczyli w A klasie.

- Przyszedłem latem 2017 roku, gdy zespół opuścił mielecki zaciąg. Połowę składu stanowili przyjezdni zawodnicy. Mieliśmy spore kłopoty kadrowe, a liga nie była słaba. Przegrywaliśmy, zespół był w przebudowie i stało się. Mam na sumieniu spadek, teraz przydałby się awans.

 

Rywale chwalili was za dobrą kondycję, siły do walki.

- Często "odjeżdżaliśmy" rywalom w drugiej połowie. Kondycyjnie chłopaki byli dobrze przygotowani. To wynika w dużej mierze z tego, że mamy młody skład. Najbardziej cieszy mnie to, że możemy stale posiłkować się wychowankami. W młodzieżowej lidze walczy bowiem zespół juniorów. Przez to mam nie tylko szerszy, ale również jakościowo lepszy zespół. Te drużyny, które nie mają grupy młodzieżowej, będę miały prędzej czy później, problem ze składem.

 

Kilku juniorów stale gra w pierwszym zespole.

- Są bardzo młodzi, tacy jak np. 16-letni Kamil Posłuszny, który wchodzi do gry, ale jest grupa zawodników, którzy są jeszcze juniorami, ale decydują o obliczu dorosłej ekipy. Kamil Czerba, Kamil Wrażeń, Piotr Draus, Patryk Skrzypek czy Dominik Chmielowiec to juniorzy, a są już potrzebni w pierwszym zespole. Dobrze mieć młodych, wybieganych zawodników. W Przedborzu wygraliśmy przecież dzięki różnicy w szybkości naszych skrzydłowych. Krystian Stobierski na jednej i Arek Rajpold na drugiej stronie byli prawie nie do zatrzymania. W Przedborzu (wygrana 4:1) zagraliśmy wręcz perfekcyjnie.

 

Huragan jednak będzie jeszcze walczył o awans.

- Przedbórz pewnie nie złoży broni, ale jakby nam się udało dobrze zacząć rundę, to jest szansa odskoczyć na parę punktów. Chyba już nikt więcej, oprócz czołowej trójki, nie włączy się do wyścigu o awans. Obawiałem się jeszcze Floriana Ostrowy Tuszowskie, ale przegrał w ostatniej kolejce i jego strata jest już chyba za duża. My z pewnością zasłużyliśmy na obecnie miejsce. Nie da się przypadkiem wygrać 10 meczów z rzędu. Też nie chcemy popadać w przesadną euforię. Jesteśmy przecież dopiero w połowie drogi. Opieramy się na szybkich zwrotnych graczach. W tej lidze czasem jednak bardziej decydująca jest siła fizyczna, ale my jednak umieliśmy się przeciwstawić kolejnym przeciwnikom.

 

Rywale na wiosnę będą groźniejsi?

- Dobrze, że Kolbuszowiankę i Huragan mamy u siebie, ale też widzę, z jak niewygodnymi przeciwnikami spotkamy się w na ich terenie. Zapunktować w Przyłęku czy w Hadykówce jest bardzo ciężko.

 

Jak wyglądają sprawy organizacyjne?

- Nie mamy na co narzekać. Od roku korzystamy z ładnej szatni, ostatnio pojawił się pomył, by zamontować nagłośnienie. Muzyka i spiker dodałby koloru naszym meczom. To na razie wstępny plan. Mamy treningowe oświetlenie, być może uda się dorzucić mocniejsze lampy. Przed nami okazja na powrót do A klasy i  nie wolno nam takiej szansy zaprzepaścić. Na razie jednak szanse na awans mamy takie same jak Huragan i Kolbuszowianka. Kandydatów trzech, a miejsca tylko dwa. Część chłopaków z obecnej drużyny już wie, czym pachnie gra w A klasie. Łukasz Flis, Grzesiek Chorążak czy młodsi: Arek Rajpold, Albert Grabiec, Kamil Boroń już coś w niej pokopali. Czas pracuje na ich korzyść. Przygotowania do rundy rewanżowej rozpoczniemy 16 stycznia. W lutym będę chciał rozegrać już pierwsze mecze kontrolne.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE