Tomasz Buczek, lokalny działacz, w czwartek (29 września) przed kolbuszowskim urzędem mówił, jak jego zdaniem wzrost cen za energię elektryczną od przyszłego roku, przełoży się na życie mieszkańców Kolbuszowej i okolic.
O tym pisaliśmy tutaj:
Tomasz Buczek o wzroście cen za energię elektryczną: To przez wojnę w Ukrainie i niekompetencję rządu [WIDEO]
Bez głosu
Mieszkaniec Kolbuszowej Górnej, w tej sprawie chciał porozmawiać z radnymi Rady Miejskiej w Kolbuszowej. Pojawił się on na sesji i po blisko godzinie od rozpoczęcia spotkania, w temacie wywołanym przez Michała Karkuta, odnośnie planów oszczędności w gminie, chciał zabrać głos. Usłyszał od Krzysztofa Wilka, przewodniczącego prezydium, że może to zrobić, ale w sprawach różnych, na koniec porządku obrad.- Prowadzę porządek dzisiejszej sesji i przewiduję debatę z radnymi - powiedział Krzysztof Wilk. W konsekwencji Tomasz Buczek, nie został dopuszczony do mównicy. Mieszkaniec Kolbuszowej Górnej, zaznaczył, że nie ma on tyle czasu, aby czekać na zakończenie sesji. Wtedy usłyszał od przewodniczącego: - Trudno, wszyscy tu obecni mają określony czas zajęć. Nie zważając na prośby o dopuszczenie do mikrofonu, przewodniczący przeszedł do kolejnego punktu spotkania. Tomasz Buczek, podziękował i wyszedł.
- Na sesji nie udzielono mi głosu. Wszystko, o czym mówił burmistrz nie opiera się na żadnej podstawie prawnej a na jakichś konferencjach rządowych i zasłyszanych głosach ministerialnych przekazanych przez posła. Tymczasem ceny z przetargu są cenami spółek skarbu państwa jakie zaproponowano w przetargu. Gmina robi maskaradę PR-ową mająca tuszować politykę rządu. A ten zyskuje czas, żeby stworzyć ramy prawne do obniżenia ceny prądu. I pewnie to zrobią, ale kopnie nas to kolejnymi kosztami i wzrostem inflacji
- tak później komentował zaistniałą sytuację Tomasz Buczek.
Nie tak to powinno wyglądać
Po podjęciu uchwał zaplanowanych w porządku obrad Rady Miejskiej w Kolbuszowej, o głos poprosił radny Mirosław Kaczmarczyk. Samorządowiec nadmienił, że nie chciał, zabierać głosu, kiedy prosił o taką możliwość Tomasz Buczek.
- Wydaje mi się, że tak rzadko odwiedzają nas goście, a jeśli nas odwiedzają to zróbmy ukłon w ich stronę i pozwólmy im zabrać głos. Nie chciałbym, żeby pan Buczek był traktowany jak persona non grata i sam chciałem posłuchać co ma do powiedzenia. Pewnie nie dotyczyłoby to ani naszej rady, ani spraw gminy. Być może odczytałby jakiś manifest, albo apel do rządu
- mówił Mirosław Kaczmarczyk. Radny zaznaczył, aby przy kolejnej takiej sytuacji, bez względu na porządek obrad, dać możliwość wypowiedzi.
- Wychodzimy na ludzi, którzy boją usłyszeć prawdy, boją usłyszeć się obcy głos. A i tak wszystko to, co będzie chciał powiedzieć, powie na nagraniu, bo przecież świetnie operuje mediami. To nie jest kwestia uciszenia go, grzeczność nakazuje nam nawet taki wniosek przyjąć. Nie bójmy się go, przecież ma prawo powiedzieć to co myśli. Ktokolwiek, nie chodzi tutaj tylko o pana Buczka. Takie mam odczucie, pewnie ci którzy nas oglądają w internecie też byli ciekawi tego co chce powiedzieć - dodał Mirosław Kaczmarczyk.
Radny dodał, że osoby, które oglądały sesję "na żywo" pewnie pomyślały, że Tomaszowi Buczki, znowu zamknęli usta. Samorządowiec podkreślił, że rada nie jest przecież od zamykania ust. Zwrócił się też do przewodniczącego rady, z prośbą, aby już nie dochodziło do takich sytuacji, bo stawia to radnych w złym świetle.
- Nie czuję się, żebym kogoś ograniczył. Nie czuję się osobą, która coś skrywa. Zgodnie ze statutem prowadzę posiedzenie rady miejskiej. Panu Buczkowi oficjalnie powiedziałem, że w sprawach różnych zostanie udzielony mu głos. Pan Buczek chciał narzucić formę pracy taką jaką on chce, a nie my jako radni. Dobrze, że pan mówi o swoich odczuciach, ale są one różne od moich
- powiedział Krzysztof Wilk, przewodniczący Rady Miejskiej w Kolbuszowej.
Udzielić głosu wyborcom
Także i Piotrowi Pankowi, nie podobał się sposób w jaki został potraktowany Tomasz Buczek. Radny z Kolbuszowej Dolnej, zaznaczył, że z boku może to tak wyglądać, że goście, którzy pojawiają się na obradach, dostają możliwość wypowiedzi i wcale nie muszą czekać na zakończenie sesji.- Niejednokrotnie zdarza się, że nasza sesja trwa 3-4 godziny. Myślę, że nic się nie stanie jeśli raz na trzy miesiące, bo nie zdarza się to częściej, kiedy pojawia się na naszym spotkaniu mieszkaniec i z szacunku dla tej osoby, dla jego czasu prywatnego, oddamy mu głos - nadmienił Piotr Panek.
Na podsumowanie radny Mirosław Kaczmarczyk, powiedział, że w tym całym zajściu, nie chodzi o jego wrażliwość, tylko o prośbę do przewodniczącego o przyzwolenie na czynne uczestnictwo osób spoza rady w dyskusji.
- Statut statuem, ale czasami lepiej zrobić coś inaczej jak statut wymaga, dla naszego dobra i satysfakcji - zakończył Mirosław Kaczmarczyk.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.