- Ludzie tu często chodzą grupami, nie przejmują się. Rynki są otwarte, oczywiście jest informacja o trzymaniu dystansu, ale jak w takim miejscu ma być utrzymana odległość od drugiej osoby. Ludzie sobie robią żarty z wirusa. Imprezy "coronaparty " (można często zauważyć na fb ), ludzie na polskich grupach się pytają, gdzie można grilla zrobić, bo ładna pogoda - pisze zbulwersowana kobieta.
Jak mówi, w sklepach porobione są linie, pokazujące klientom, jaki dystans należy utrzymać od innych osób. - Ograniczona liczba osób, bardzo dobrze, ale nic z tego, bo ludzie nie przestrzegają tego, trafi się wyjątek jeden albo dwa - relacjonuje.
- Dzisiaj jadąc do polskiego sklepu , tłum ludzi na bazarze , bo kupienie kwiatów najważniejsze. Będąc w sklepie po pieluchy dla dziecka , gościu za mną jakby mógł to by się przytulil do mnie, jadąc do banku oczywiście centrum miasta pełne - dodaje neizadowolona Internautka.
Otrzymaliśmy również zdjęcia z ulic Holandii.