reklama

- Sukcesem jest to, że funkcjonujemy, działamy i dajemy sobie radę w generalnie trudnych czasach - mówi Jacek Nita, komendant PSP w Kolbuszowej [ROZMOWA - CZĘŚĆ 2]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum Korso Kolbuszowskie

- Sukcesem jest to, że funkcjonujemy, działamy i dajemy sobie radę w generalnie trudnych czasach - mówi Jacek Nita, komendant PSP w Kolbuszowej [ROZMOWA - CZĘŚĆ 2] - Zdjęcie główne

Jacek Nita w lipcu 2018 roku został szefem kolbuszowskich strażaków. Komendant podsumowuje niespełna pięć lat swojej pracy w Kolbuszowej. | foto Archiwum Korso Kolbuszowskie

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Straż pożarna to nie tylko gaszenie pożarów. Szczególnie ostatnie lata pokazały, że na barkach strażaków spoczywa znacznie więcej obowiązków. Zapraszamy na drugą część rozmowy ze st. bryg. Jackiem Nitą, komendantem Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kolbuszowej.
reklama

W drugiej części rozmowy z szefem kolbuszowskich strażaków rozmawiamy o potrzebach strażaków OSP, osobistym sukcesie komendanta, największych trudnościach w pełnieniu tej funkcji i najtrudniejszych przeżyciach z jego przeszło 30-letniej służby. Pierwszą część rozmowy znajdziecie tutaj: Jacek Nita: Przyjmujemy pod nasze skrzydła nowe dziedziny i wyzwania jako ratownicy. Rozmowa z szefem kolbuszowskich strażaków

Zasoby kadrowe w komendzie PSP w Kolbuszowej uważa pan za odpowiednie? Jest wystarczająca liczba strażaków w podziale bojowym i w biurach?

- Tych zasobów nigdy nie będzie dość. Jesteśmy jedną z mniejszych komend w województwie, a nawet w Polsce i nie ukrywam, że my nie jesteśmy w stanie w pełni obsadzić dwóch zastępów. Jak najbardziej, jeśli chodzi szczególnie o jednostkę ratowniczo-gaśniczą, przynajmniej jedną osobę przydałoby mieć w systemie ciągłym zmianowym, w służbie. Trwają rozmowy w tym temacie, żeby zwiększyć tę etatowość. To zależy od komendanta głównego, który musi przydzielić nam dodatkowe etaty. Za tym idą jednak pieniądze i wiele innych rzeczy, z którymi należy sobie poradzić. Jestem jednak dobrej myśli, że to się uda.

Jest wiele jednostek OSP w powiecie, które dysponują nowymi samochodami. Do kilku jednostek trafiły wysłużone wozy z PSP. Któraś z nich wymaga jeszcze wymiany wozu?

- Myślę, na pewno takie jednostki się znajdą. Są w dalszym ciągu potrzeby dosprzętowienia jednostek. Znajdą się takie OSP, szczególnie spoza Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, które należałoby doposażyć lub wymienić wysłużony i mocno wyeksploatowany sprzęt, którym dysponują. Robimy wszystko, aby temu zaradzić.

W ostatnich latach zawieszone lub mocno ograniczone były kursy i szkolenia dla ochotników. W tym roku się to zmieni?

- Kursy były zawieszone i przez pandemię i przez to, że ulegały zmianie wytyczne i podstawy programowe odnośnie szkoleń w Ochotniczych Strażach Pożarnych. Te wytyczne już weszły. Szkolenia w tym roku ruszają normalnie. Pierwsze szkolenie mamy już w zasadzie rozpisane. W najbliższym czasie startujemy ze szkoleniem podstawowym, będziemy na bieżąco - w ramach zgłoszonych potrzeb - szkolić druhów na potrzeby danych jednostek OSP.

Na przestrzeni ostatniego roku otrzymaliście dwa fabrycznie nowe wozy bojowe. Trzeci jest już na horyzoncie i niedługo do was trafi. Ktoś mógłby się zapytać, po co wam tyle nowych samochodów?

- Dwa samochody są to wozy pierwszo- i drugowyjazdowe. Ten trzeci wóz jest - można powiedzieć - pozostającym w rezerwie. Musimy mieć pewny tabor do wyjazdów. Zresztą, my mamy samochody dedykowane pod określone działania. Mamy przykładowo samochód do ratownictwa drogowego, to jest zazwyczaj ten pierwszowyjazdowy, na którym znajduje się cała hydraulika i wszystek sprzęt potrzebny do udzielania pomocy przy wypadkach. Drugowyjazdowy jest samochodem uniwersalnym, a trzeci jest to samochód tzw. leśnik, dedykowany do pożarów lasów.

W maju 2022 roku w Kolbuszowej miały miejsce huczne obchody 150-lecia OSP i 30-lecia PSP. Czy w tym roku szykuje się jakaś większa strażacka impreza?

- Nie planujemy żadnej większej imprezy. Planujemy standardowo, raczej skromnie, świętować Dzień Strażaka w maju. Myślę, że nie ma potrzeby, aby co roku aż tak obficie świętować.

Największy pana osobisty sukces na przestrzeni ostatnich 4 lat to...

- Sukcesem jest to, że funkcjonujemy, działamy i dajemy sobie radę w generalnie trudnych czasach. Idziemy do przodu, nie stoimy w miejscu, rozwijamy się ciągle. Nie mamy jakiś większych wpadek - to już jest sukces. Natomiast czy były jakieś sukcesy w glorii i chwale? Raczej nie. 

Wiele udało się zrobić. Wiele zależy od ludzi, którzy nas otaczają - od komendanta wojewódzkiego, środowiska politycznego, samorządowego. Ale trzeba mieć świadomość, żeby można było cokolwiek zrobić, trzeba mieć fundusze z zewnątrz, a z tym jest coraz trudniej.

Pełnienie funkcji komendanta zapewne nie jest łatwe. Co jest największym wyzwaniem w byciu szefem kolbuszowskich strażaków?

- Na pewno utrzymywanie ciągłości pracy komendy jest niemałym wyzwaniem. U nas kierownictwo jest jednoosobowe, wszystko spoczywa na komendancie i utrzymanie tej ciągłości jest priorytetem, czyli zapewnienie wszystkich środków, paliwa, sorbentu, sprzętu, ciągła naprawa sprzętu, utrzymanie zasobu ludzkiego w ciągłej gotowości. To jest główne wyzwanie i na dzisiaj wszystko się to udaje. 

Mam nadzieję, że dalej będziemy w stanie sobie z tym poradzić, mimo coraz cięższych i trudniejszych czasów, które nas czekają. A dla przykładu powiem, że tylko rachunek za gaz za styczeń przyszedł 1000 proc. większy w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku.

Przygodę ze strażą pożarną rozpoczął pan w 1992 roku. Którą akcję wspomina pan jako tę najtrudniejszą w swojej przeszło 30-letniej karierze?

- Wiele akcji zapamiętałem. Było dużych trudnych akcji, na przykład pożar katakumb w Rzeszowie pod obecnym zakładem Pratt&Whitney (dawne WSK). To są piwnice pod tym całym zakładem metarulgicznym. 

Pamiętam także pożar autoklawu w Ropczycach w zakładach magnetyzowych, gdzie dowodziłem całą akcją. Była wówczas groźba wybuchu, który stanowił zagrożenie dla niemalże połowy Ropczyc. 

Było wiele trudnych wypadków. W głowie pozostają głównie te śmiertelne. To ponad 30 lat pracy, więc siłą rzeczy, trochę się tego nazbierało.

Strażak w dalszym ciągu cieszy się tak dużym zaufaniem społecznym? Jest ono faktycznie większe niż kilka-kilkanaście lat wstecz?

- Myślę, że w dalszym ciągu utrzymuje się to na podobnym, wysokim poziomie. Ma to wiele czynników. Strażak jest osobą, która niesie pomoc i społeczeństwo wie o tym, że to są niejednokrotnie jedyne osoby, które narażając swoje zdrowie, nie patrząc na własne bezpieczeństwo, idą tam, skąd inni uciekają. 

Strażacy to też ludzie, którzy wywodzą się ze środowisk, w których niosą pomoc. Trzeba też zauważyć, że wielu funkcjonariuszy pracujących w PSP zasila szeregi również OSP. Te właśnie czynniki sprawiają, że cieszymy się tak dużym zaufaniem społecznym.

Czego można życzyć załodze komendy z ul. Piekarskiej?

- Przede wszystkim zdrowia. A jeśli chodzi o pracę, służbę, to tylu powrotów, ile wyjazdów oraz poczucia dobrze spełnionej misji z każdego zdarzenia, które przyjdzie nam obsłużyć. To podstawa.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama