Pożaru sadzy można uniknąć
Tlenek węgla może pojawić się m.in. podczas pożaru sadzy. Jest to stosunkowo częste zjawisko, któremu można zapobiec. O wskazówki zapytaliśmy bryg. Marcina Wieczerzaka, szefa kolbuszowskiej komendy powiatowej PSP.
- Obowiązujące przepisy nakazują nam co najmniej raz w roku przeprowadzić okresową kontrolę polegającą na sprawdzeniu stanu technicznego instalacji gazowych oraz przewodów kominowych (dymowych, spalinowych i wentylacyjnych)
- przekazał w rozmowie z nami.
W sezonie grzewczym przybywa zgłoszeń dotyczących pożarów sadzy oraz zatruć tlenkiem węgla. Fot. J. Serafin.
Czyścić przewody i instalować czujki
Jak dodaje przedstawiciel strażaków, w obiektach, w których odbywa się proces spalania paliwa stałego, ciekłego lub gazowego, należy usuwać zanieczyszczenia z przewodów dymowych i spalinowych: raz na trzy miesiące (w domach opalanych paliwem stałym np. węgiel, drewno), raz na sześć miesięcy (w domach opalanych paliwem płynnym i gazowym), raz na rok (usuwamy zanieczyszczenia z przewodów wentylacyjnych).
- Zachęcamy mieszkańców naszego powiatu do zakupu i uruchomienia we własnym domu czujki dymu oraz tlenku węgla. Taki czujnik bardzo szybko wychwyci i zaalarmuje mieszkańców o zagrożeniu, czy to ze strony dymu, czy też ze strony tlenku węgla
- podkreśla Wieczerzak i dodaje:
- Czujnik dymu dodatkowo można zamontować na poddaszu, gdzie pożar jest zauważany dopiero w fazie rozwiniętej, a zauważony dużo wcześniej pozwala strażakom uratować znaczne więcej mienia niż w przypadku pożaru rozwiniętego.
Widoczny na zdjęciu czujnik tlenku węgla to niewielkie urządzenie. Nie kosztuje wiele, a może uratować ci życie! W przypadku montażu na ścianie czujnik należy umieścić w odległości od 1 do 3 m (mierzonej w poziomie) od urządzeń, które mogą być potencjalnym źródłem emisji tlenku węgla, powyżej górnej krawędzi drzwi i okien, możliwie blisko sufitu, jednak nie bliżej niż 15 cm, aby uniknąć jego instalacji w tzw. "martwej strefie", w której jest ograniczona cyrkulacja powietrza. Najlepiej przed montażem zapoznać się z instrukcją. Fot. K. Ząbczyk.
Bardzo proste w obsłudze
Mogą one w bardzo prosty sposób uratować nam życie. Tlenek węgla jest gazem trującym, bezwonnym, a na dodatek bezbarwnym. Często powstanie tlenku węgla nie ma związku z pożarem, a obwiniać należy niewłaściwą eksploatację budynku oraz instalacji i urządzeń grzewczych.Do najczęstszych objawów zatruciem tlenkiem węgla należą: bóle głowy, osłabienie mięśni, mdłości, a następnie utrata przytomności i nawet zatrzymanie akcji serca. - Aby zapobiec takim sytuacjom, warto kupić czujnik czadu, by mieć absolutną pewność, że nasze życie nie będzie zagrożone - podkreśla komendant i dodaje:
- Czujniki czadu i dymu podnoszą bezpieczeństwo domowników, a ich działanie jest bardzo proste. Monitorują one stężenie gazu w pomieszczeniu, w którym czujnik tlenku jest zamontowany. Za każdym razem, gdy stężenie przekroczy choćby minimalnie swoją granicę, czujnik czadu i tlenku węgla uruchamia głośny alarm dźwiękowy, informując domowników o zagrożeniu.
Strażacy każdorazowo podczas tego typu zgłoszenia sprawdzają pomieszczenia specjalnym miernikiem. Symbol tlenku węgla to "CO". Fot. OSP Kupno.
Nie zawsze się udawało
Kolbuszowscy strażacy podkreślają, że posiadanie czujnika powinno być priorytetem każdego domownika, u którego występuje ryzyko emisji tlenku węgla. Nie trzeba daleko sięgać pamięcią do sytuacji w naszym powiecie, które zakończyły się tragicznie, właśnie przez czad.W piątek (2 lutego) tego roku po godz. 8:30 straż pożarna udała się do Przedborza, gdzie w jednym z domów załączyła się czujka tlenku węgla. Strażacy potwierdzili wówczas niewielką obecność tlenku węgla. Pomocy 24-letniej kobiecie udzielali ratownicy medyczni.
Początkiem ubiegłego roku, 6 lutego, mundurowi interweniowali w Kolbuszowej na ul. św. Brata Alberta. W jednym z domów załączył się właśnie czujnik czadu. To niewielkie urządzenie w porę zaalarmowało domowników o niebezpieczeństwie. Ci niezwłocznie wezwali straż pożarną.
Możliwe, że właśnie dzięki niemu, nie powtórzył się scenariusz z ul. Ruczki z 24 stycznia 2022 roku, gdzie po zatruciu tlenkiem węgla zmarła 11-letnia dziewczynka.
Z kolei dwa lata temu w święta Bożego Narodzenia w Cmolasie chłopiec zasłabł w łazience. Na szczęście udało się uniknąć najgorszego. Strażacy potwierdzili wówczas w pomieszczeniu obecność czadu.
Blisko 200 na Podkarpaciu
Bryg. Marcin Betleja, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego PSP w Rzeszowie, poinformował nas o statystykach dotyczących wyjazdów do tlenku węgla. Tego roku (do 30 września) podkarpaccy strażacy interweniowali już 119 razy. W tych zdarzeniach zginęła jedna osoba, a 64 zostały ranne.W całym ubiegłym roku mundurowi odnotowali łącznie 184 interwencji na Podkarpaciu, które poniosły za sobą cztery ofiary śmiertelne, a 89 osób trafiło do szpitala z objawami podtrucia czadem. To pokazuje, że ten sam problem pojawia się co roku i czadu nie należy lekceważyć.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.