Dyscyplina, która mimo że czasem wygląda bardzo lekko, jak zaznacza nasza rozmówczyni, wcale łatwa nie jest. Pole dance wymaga dużo zaangażowania, cierpliwości, determinacji i pracy. Wielu osobom ta forma aktywności wciąż kojarzy się jednak z erotycznym tańcem w klubie nocnym. Elementem wspólnym, jak zaznacza Agnieszka, jest tylko rurka.
Miało być łatwo i przyjemnie
Mieszkanka gminy Kolbuszowa swoją przygodę z pole dance rozpoczęła w październiku 2015 roku. - Można powiedzieć, że od dawna chciałam spróbować tej formy aktywności - mówi. - O tym, że taki kurs organizowany jest Nowej Dębie, powiedziała mi Kamila, żona mojego kuzyna. Razem pojechałyśmy na pierwsze zajęcia i obie uzależniłyśmy się od rurki - dodaje z uśmiechem Agnieszka. Jak przyznaje młoda kobieta, początki nie były łatwe. - Najpierw trzeba było pokonać swoją nieśmiałość. Wstydziłyśmy się nawet podwinąć bluzkę i pokazać brzuch, co jest istotne przy pole dance. Kontakt rurki z nagim ciałem jest wręcz konieczny, bo wtedy mamy większą przyczepność – wyjaśnia 32-latka. Po przełamaniu nieśmiałości okazało się, że to, co wygląda na niezwykle lekkie i łatwe do wykonania, wcale takie nie jest. - Pierwsze zajęcia były bardzo trudne - wspomina Agnieszka i dodaje: - Sama próba podciągnięcia się na rękach na takiej rurce stanowiła dla nas spory problem.
Więcej w 7 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie