reklama

Pasja i ciężka praca. Rozmowa z Markiem Olszowym - powiatowym lekarzem weterynarii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: K. Ząbczyk

Pasja i ciężka praca. Rozmowa z Markiem Olszowym - powiatowym lekarzem weterynarii - Zdjęcie główne

- Należy pamiętać, że wścieklizna jest chorobą śmiertelną dla człowieka, a obowiązek szczepienia psów w Polsce jest obligatoryjny i jasno zapisany w przepisach prawa - przypomina Marek Olszowy, powiatowy lekarz weterynarii. | foto K. Ząbczyk

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIOd tropienia ognisk ASF w lasach, przez nadzór nad rzeźniami w powiecie, który jest wiodącym producentem wędlin na Podkarpaciu, po bezkompromisową walkę z właścicielami psów unikającymi szczepień – powiatowy lekarz weterynarii Marek Olszowy każdego dnia łączy urzędniczą skrupulatność z pasją do zwierząt. W rozmowie zdradza kulisy swojej pracy, wyjaśnia, dlaczego skala odpowiedzialności bywa szokująca, i opowiada, jak w domu zamienił się w opiekuna małego „zoo”. Co najbardziej zaskoczyło go, gdy w 2020 roku objął kierownictwo inspektoratu w Kolbuszowej?
reklama

Marek Olszowy ma 50 lat i pochodzi z Zielonki w gminie Raniżów. Gdy miał pięć lat, wraz z rodzicami przeprowadził się do Rzeszowa. Obecnie mieszka na stałe w Głogowie Małopolskim. Od 2001 roku – tuż po ukończeniu studiów – nieprzerwanie pracuje w zawodzie lekarza weterynarii. Z kolbuszowskim inspektoratem związał się w 2009 roku, obejmując stanowisko zastępcy, a 11 lat później przejął stery tej jednostki. Mimo urzędniczego brzmienia stanowiska, jego praca to codzienna mieszanka dyżurów terenowych, decyzji administracyjnych i nieoczekiwanych sytuacji kryzysowych. Jak dzieciństwo spędzone na wsi i lata praktyki ukształtowały człowieka, który dziś odpowiada za bezpieczeństwo żywności w całym powiecie?

reklama

Co sprawiło, że został pan lekarzem weterynarii? To było dziecięce marzenie, rodzinna tradycja, a może zupełny przypadek?

– Jestem pierwszym lekarzem weterynarii w rodzinie, chociaż zwierzętami – hodowlą zwierząt – zajmowali się moi bliscy od pokoleń. Moi dziadkowie prowadzili hodowlę, pradziadkowie jako pierwsi nabyli ziemię w Zielonce (gm. Raniżów) od hrabiny i bardzo ciężko na niej pracowali. Jeden z dziadków był masarzem – do dziś pamiętam smak jego wyrobów – a wujek inseminatorem. Z kolei moja żona również jest lekarzem weterynarii; w tym roku moja siostrzenica ukończyła studia weterynaryjne i odbywa staż w Hiszpanii. Mamy dwoje dzieci – córka jest w liceum; kiedyś deklarowała, że pójdzie naszą drogą, ale ostatnio zaczęła się wahać. Widzi, ile czasu pochłania nasza praca i jak wymaga ciągłego doszkalania. Syn z kolei jest jeszcze w szkole podstawowej – chce zostać piłkarzem jak Messi, ale też wspomina, że chciałby być jak tata. Jest nadzieja (śmiech).

reklama

Jak wygląda codzienna praca powiatowego lekarza weterynarii? Co najbardziej pana zaskoczyło, gdy obejmował pan tę funkcję?

– Aby zostać powiatowym lekarzem weterynarii, oprócz studiów trzeba również posiadać tytuł specjalisty w określonej dziedzinie. Ja najpierw ukończyłem technikum weterynaryjne w Trzcianie (5 lat), później studia weterynaryjne (6 lat), specjalizację weterynaryjną (2 lata) oraz studia podyplomowe z ochrony zdrowia publicznego (1 rok). To bardzo zróżnicowana i odpowiedzialna praca. Łączy administrację, nadzór weterynaryjny i działania w terenie. Trzeba znać się na wszystkim – od kontroli gospodarstw po kwestie legislacyjne. Codziennie zajmuję się m.in. nadzorem nad bezpieczeństwem żywności pochodzenia zwierzęcego, zwalczaniem chorób zakaźnych, wydawaniem decyzji, współpracą z innymi służbami – policją, strażą pożarną, samorządem, ODR, ARiMR – oraz kontaktem z rolnikami. Co mnie zaskoczyło? Skala odpowiedzialności – administracyjnej, prawnej – i częstotliwość sytuacji kryzysowych, których nie da się przewidzieć.

reklama

W jaki sposób w prostych słowach wytłumaczyć, czym zajmuje się Inspekcja Weterynaryjna i na czym polega praca jej pracowników?

– Inspekcja Weterynaryjna to instytucja, która pilnuje, żeby zwierzęta były zdrowe, a żywność pochodzenia zwierzęcego – jak mięso czy mleko – była bezpieczna dla ludzi. Dzięki temu możemy spokojnie kupować i jeść produkty, nie martwiąc się o zagrożenia zdrowotne. Jesteśmy częścią administracji państwowej i podlegamy Ministerstwu Rolnictwa. W całym kraju działają inspektoraty – na poziomie województw, powiatów i na granicach. Pracują w nich lekarze weterynarii oraz inni urzędnicy – wszyscy należymy do służby cywilnej, co oznacza, że mamy obowiązek działać profesjonalnie, uczciwie i bez względu na politykę. Naszym zadaniem jest po prostu dobrze wykonywać swoją pracę – rzetelnie i z myślą o dobru ludzi i zwierząt. I robimy to każdego dnia.

reklama

Powiat kolbuszowski to w dużej mierze teren wiejski. Z jakimi najczęstszymi problemami spotykacie się jako inspekcja weterynaryjna właśnie w takich, rolniczych realiach?

– Najczęstszymi problemami, z którymi spotykamy się podczas pracy jako Inspekcja Weterynaryjna, są te związane z nieprzestrzeganiem przepisów zawartych w ustawie o identyfikacji i rejestracji zwierząt, ustawie o ochronie zwierząt czy regulacjach bioasekuracyjnych. Jednak patrząc z perspektywy czasu, takich przypadków jest coraz mniej. Identyfikujemy się również z problemami rolników, nawet jeśli nie należą one do naszych zadań. Przykładem może być brak lekarza weterynarii zajmującego się na co dzień zwierzętami gospodarskimi, tj. trzodą chlewną czy bydłem. Jak wszyscy wiemy, odszedł na wieczny spoczynek lek. wet. Sylwester Kopeć, który w naszym powiecie zajmował się głównie wspomnianymi zwierzętami. Osobiście staram się pomóc rolnikom i zainteresować lekarzy wolnej praktyki terenem naszego powiatu.

Coraz mniej jest w naszym powiecie niewielkich gospodarstw, w których ktoś utrzymuje jedną krowę czy dwie. Czy macie kontrolę nad tym, jak wygląda opieka nad zwierzętami w tych najmniejszych hodowlach? Media czasem donoszą, że zwierzęta bywają tam zaniedbane – stoją po kolana w odchodach, są wychudzone. U nas nie ma takich sytuacji, czy może o nich po prostu nie wiecie?

– Oczywiście. Wszystkie gospodarstwa, niezależnie od liczby posiadanych zwierząt, podlegają nadzorowi Inspekcji Weterynaryjnej. Nie można powiedzieć, że takich przypadków nie było i nie ma, ale są raczej sporadyczne. Jeśli już taki problem występuje, zazwyczaj jest on bardziej złożony i wymaga współpracy z innymi służbami czy urzędami w celu poprawy dobrostanu zwierząt. Mówiąc „bardziej złożony”, mam na myśli, że podłożem zaniedbań, o których mówimy, nie jest brak wiedzy czy działania celowe, lecz bardzo często podeszły wiek, jakiś rodzaj niepełnosprawności czy wynikająca z tego nieporadność życiowa. W tej płaszczyźnie współpracujemy z gminami, ODR-ami, Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Policją.

W 2019 roku cała Polska żyła sprawą psa zakopanego żywcem w Hucie Komorowskiej. Czy od tamtego czasu miały miejsce podobne przypadki okrucieństwa wobec zwierząt w naszym powiecie? Jakie działania podejmujecie, gdy dochodzi do takich dramatycznych sytuacji?

– Była to sprawa, która pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Na szczęście w naszym powiecie nie doszło już do tak drastycznego zdarzenia. Zdarzają się przypadki łamania przepisów ustawy o ochronie zwierząt, ale są coraz rzadsze. W przypadku otrzymania informacji o naruszeniu reagujemy od razu – pracownicy udają się na kontrole w celu weryfikacji zgłoszeń. Działania podejmowane podczas postępowania zależą od ujawnionych nieprawidłowości i obejmują m.in. wydawanie zaleceń, decyzji administracyjnych, nakładanie grzywien w postaci mandatów karnych, zgłaszanie spraw do organów ścigania czy składanie do gmin wniosków o odebranie zwierzęcia.

Wałęsające się psy po wsiach to problem, z którym powiat kolbuszowski zmaga się od lat. Czy naprawdę nie da się tego skutecznie rozwiązać? A może zauważa pan, że ludzie zaczęli w końcu czuć większą odpowiedzialność za swoje zwierzęta?

– Rozwiązanie problemu wałęsających się psów leży głównie w gestii gmin. W dużym uproszczeniu urząd weryfikuje, czy pies ma właściciela, czy jest zwierzęciem bezdomnym. W przypadku posiadania właściciela może on zostać ukarany przez policję mandatem karnym za niedopilnowanie zwierzęcia. Zwierzętami bezdomnymi zajmuje się gmina, realizując zadania zawarte w programie przeciwdziałania bezdomności. Na pewno „walkę” z wałęsającymi psami ułatwiłoby obowiązkowe czipowanie; być może wtedy właściciele braliby większą odpowiedzialność za swoje zwierzęta. Takie rozwiązania zostały zaproponowane w projekcie zmian do ustawy o ochronie zwierząt – czekamy na nie z niecierpliwością.

Spotkałem się ze stwierdzeniem, że samo upominanie właścicieli nie wystarczy – dopiero gdy zaczęliby płacić mandaty za brak szczepień, sytuacja by się poprawiła. Dlaczego tak rzadko sięgacie po środki represyjne, skoro stawką jest zdrowie publiczne?

– Jeśli chodzi o szczepienie psów przeciw wściekliźnie, mówiłem już kilka razy i powtórzę: nie było i nie będzie pobłażania za brak szczepień. Każdy przypadek braku ważnego szczepienia jest karany mandatem. Ważność szczepień sprawdzamy m.in. przy okazji kontroli gospodarstw utrzymujących zwierzęta. Niestety nie mamy wiedzy o każdym psie na terenie powiatu kolbuszowskiego, bo nie ma obowiązku jego rejestracji ani zgłaszania do naszego urzędu. Co roku na terenie powiatu wykonujemy również szczepienia lisów wolno żyjących. Należy pamiętać, że wścieklizna jest chorobą śmiertelną dla człowieka, a obowiązek szczepienia psów w Polsce jest obligatoryjny i jasno zapisany w przepisach prawa.

Jak pan ocenia poziom świadomości mieszkańców powiatu kolbuszowskiego w zakresie dobrostanu zwierząt i obowiązków, jakie na nich ciążą jako właścicielach? Czy w ostatnich latach coś się w tej kwestii zmienia?

– Moim zdaniem jest coraz lepiej. W ostatnich latach nasilono akcje informacyjne; ludzie mają dostęp do mediów i internetu, co znacząco wpłynęło na podniesienie ich świadomości. Sprawy łamania przepisów są nagłaśniane, a sprawcy karani, coraz częściej bardzo surowo. Świat się zmienia, ludzka świadomość również. Obecnie trwają także prace nad zmianami w przepisach, które przyczynią się do poprawy warunków utrzymywania zwierząt. Wymagania te, czyli zapewnienie dobrostanu zwierząt gospodarskich, są premiowane przez ARiMR – więc będzie coraz lepiej.

Zdarza się, że ludzie próbują ukrywać przed inspekcją nieprawidłowości w hodowlach? Jakie są najczęstsze przewinienia i jak trudno je wykryć?

– Są to sytuacje na szczęście sporadyczne, ale tak – zdarza się, że ktoś próbuje coś ukryć. Jeśli już do tego dochodzi, zazwyczaj chodzi o utrzymywanie zwierząt niezarejestrowanych i niezgłoszonych do ARiMR, np. trzody chlewnej. Jednak, jak wspomniałem, są to zdarzenia coraz rzadsze. Wynika to z braku taryfy ulgowej z naszej strony, nakładania dotkliwych kar i, w większości przypadków, zgłaszania takich sytuacji do organów ścigania. Trzeba pamiętać, że utrzymywanie trzody chlewnej w obecnej sytuacji związanej z ASF jest bardzo niebezpieczne nie tylko dla hodowcy, ale również dla innych hodowców w okolicy, powiecie, województwie czy całym kraju. Takie działania, w zależności od złamanych przepisów, stanowią wykroczenie, a czasem nawet przestępstwo. Dołożyłem wszelkich starań, aby ułatwić hodowcom w naszym powiecie utrzymywanie trzody chlewnej – podjąłem kroki prawne w celu zniesienia strefy II, tzw. różowej, oraz udało się znieść strefę I, tzw. niebieską, w gminie Raniżów. W chwili obecnej poza gminą Raniżów w każdej gminie mamy już strefę I (niebieską) i nadal pracujemy nad tym, aby strefy zniknęły w całym powiecie.

Powiat kolbuszowski leży w regionie, w którym nie brakuje dzikich zwierząt. Czy lokalna inspekcja weterynaryjna ma z nimi wiele wspólnego? Co dzieje się, gdy dochodzi do np. przypadków ASF?

– W kontekście ASF z dzikimi zwierzętami mamy do czynienia głównie poprzez dziki. Na terenie powiatu kolbuszowskiego realizowany jest odstrzał sanitarny dzików, regulowany rozporządzeniami wojewody podkarpackiego. Inspekcja Weterynaryjna pobiera próby od dzików odstrzelonych, padłych oraz zgłoszonych w wypadkach komunikacyjnych, a następnie dostarcza je do badań. Kolejne działania to przeszukiwanie terenów leśnych przy współpracy z myśliwymi, przedstawicielami Lasów Państwowych i wojska. Dodatkowo zamontowano ogrodzenia przy drodze krajowej nr 9 między miejscowościami Hadykówka i Komorów oraz przy drodze wojewódzkiej nr 987 między Przedborzem a Czarną Sędziszowską (powiat ropczycko-sędziszowski). Na terenach granicznych powiatów kolbuszowskiego i mieleckiego, wzdłuż linii PKP Hutniczej Szerokotorowej, cyklicznie – co sześć tygodni – stosuje się barierę w postaci oprysku środkiem Penergetic BW, który działa odstraszająco. Prowadzimy też regularne szkolenia dla myśliwych i pracowników Lasów Państwowych dotyczące ASF oraz obecnej sytuacji. W przypadku wystąpienia ASF mamy opracowaną bardzo szczegółową procedurę regulującą wszystkie działania od wykrycia choroby po jej wygaszenie. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli jej nigdy zastosować. Aby utrzymać taki stan, potrzebna jest jednak nie tylko nasza praca, lecz także współpraca i pełne zrozumienie ze strony hodowców.

W ostatnich latach coraz częściej mówi się o interwencjach organizacji pro-zwierzęcych. Czy współpracujecie z takowymi? Jak wygląda podział kompetencji między nimi a służbami weterynaryjnymi?

– Na chwilę obecną najczęściej współpracujemy z kolbuszowskim stowarzyszeniem „Łapka w Łapkę”, ale jesteśmy otwarci również na inne organizacje. Stowarzyszenia realizują zadania określone w swoich statutach – mogą m.in. zgłaszać nam zaobserwowane nieprawidłowości czy występować jako oskarżyciel posiłkowy w postępowaniach karnych. Wymieniamy się informacjami (zgodnie z przepisami), pomysłami i wnioskami. Póki co współpracę oceniam bardzo dobrze.

Jak pan ocenia działania gmin z powiatu kolbuszowskiego w zakresie zapewnienia opieki bezdomnym zwierzętom? Czy są samorządy, które można by wskazać jako wzór?

– Zauważyłem w tej kwestii wyraźny progres – z każdym rokiem jest coraz lepiej. Każda gmina rokrocznie składa do Inspekcji projekt programu przeciwdziałania bezdomności zwierząt do zaopiniowania. Przekazujemy na piśmie nasze uwagi, które są później uwzględniane w gotowych planach. Czy są samorządy, które można by wskazać jako wzór? Na razie chyba jeszcze nie, ale jesteśmy na dobrej drodze, aby w niedalekiej przyszłości taką gminę wskazać. Jesteśmy otwarci i chętnie służymy pomocą gminom w tej materii.

Czego najbardziej brakuje dziś powiatowemu lekarzowi weterynarii – ludzi, środków, uprawnień, a może po prostu większego społecznego zrozumienia misji, jaką pełnicie?

– Nasze działania prowadzimy na stosunkowo dużym terenie, a gospodarstwa są rozproszone, więc wykonywanie zadań zajmuje dużo czasu. Do zadań Inspekcji należy wiele obowiązków, tj. nadzór nad gospodarstwami utrzymującymi zwierzęta, rzeźniami, rolniczym handlem detalicznym, gospodarstwami wprowadzającymi produkty pochodzenia zwierzęcego do obrotu, paszami, badania mięsa, badania prób na włośnie. Na pewno nie brakuje nam sprzętu, który byłby użyty w przypadku zwalczania chorób zakaźnych – mamy środki dezynfekcyjne, maty, pompy, opryskiwacze, kombinezony, środki do eutanazji zwierząt, agregaty prądotwórcze. Posiadamy także sześć nowych samochodów służbowych bardzo dobrej klasy: dwa Suzuki, VW Tiguana, T-Roca i Skodę. Prowadzimy akcje informacyjne, aby uświadomić społeczeństwo, że to Inspekcja Weterynaryjna sprawuje nadzór i wydaje decyzje zezwalające na produkcję np. wędlin, produktów mlecznych, rybnych, pszczelich i wszystkich innych pochodzenia zwierzęcego. To do nas musi zgłosić się producent przed rozpoczęciem produkcji, aby otrzymać tzw. numer weterynaryjny – oczywiście po spełnieniu wymagań weterynaryjnych. Powiat kolbuszowski jest wiodącym producentem wędlin na Podkarpaciu i cały czas się rozwija; wkrótce zostaną zatwierdzone trzy kolejne zakłady mięsne. Zawsze zapraszam rolników do inspektoratu na rozmowy o produkcji. Coraz popularniejsza staje się też w powiecie produkcja serów z mleka pochodzącego od własnych krów. Za mało czasu, aby o tym długo mówić.

Z tego, co wiadomo, Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Kolbuszowej stoi przed budową nowej siedziby. Czego dziś najbardziej brakuje w obecnym budynku i jak nowe warunki mają poprawić komfort pracy?

– Tak, w lipcu bieżącego roku rusza budowa nowej siedziby Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Kolbuszowej. Po wielu latach udało się nam dopiąć wszystkie sprawy – i to dzięki środkom budżetowym. W 2024 r. uzyskaliśmy zgodę na rozpoczęcie inwestycji od wojewody, pani Teresy Kubas-Hul. W tym samym roku zakończyły się prace projektowe i otrzymaliśmy decyzję budowlaną; rozstrzygnięto też przetarg na wykonawcę. Muszę wspomnieć, że działka (16 arów) pod inwestycję została nam przekazana w tzw. trwały zarząd przez Starostwo Powiatowe – decyzją starosty kolbuszowskiego Józefa Kardysia w 2016 r. Bardzo wiele zadań Inspekcji Weterynaryjnej wiąże się z pracą z materiałem zakaźnym lub potencjalnie zakaźnym, co nakłada na nas obowiązek posiadania odpowiedniej infrastruktury dostosowanej do restrykcyjnych przepisów. Posiadanie laboratorium, w którym badamy mięso na obecność włośni, również jest obwarowane wymaganiami. Nie twierdzę, że obecnie ich nie spełniamy, ale jest to trudne i pracochłonne. Chcemy się rozwijać, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Aby to osiągnąć, potrzebujemy nowego miejsca w pełni dostosowanego do zmieniających się przepisów, a co za tym idzie – nowoczesnego budynku spełniającego wszystkie wymagania. Obiekt będzie nowoczesny, energooszczędny, bez barier architektonicznych, dostosowany do potrzeb osób z niepełnosprawnościami; znajdzie się w nim także sala szkoleniowa, w której będziemy prowadzić szkolenia dla rolników.

Jako lekarz weterynarii ma pan w domu własne zwierzęta? W końcu trudno wyobrazić sobie wykonywanie tego zawodu bez sympatii do czworonogów.

– Zwierzęta w domu? Czasem wydaje mi się, że mamy prawdziwe zoo. Kot „Stach” (maine coon), kot „Gizia”, pies „Pepa”, chomik; był szczur, był ślimak „Gacuś”, była jaszczurka, co roku mamy rodzinę jeży z młodymi i wiele innych zwierząt, które niestety krótko żyją i szybko odchodzą z tego świata – a dzieci bardzo to przeżywają. Często zadają wtedy trudne pytania: czy trafiły do nieba?

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo