- Lipa jest około 100-letnia. Nie mogę się nigdzie doprosić o jakąkolwiek pomoc. To już jest dwa dni. Kot jest wyziębiony. To jest wasz obowiązek poniekąd
- tłumaczyła w rozmowie z dyspozytorem roztrzęsiona kobieta.
- Jej kocica weszła na starą lipę, wysoko. Pani Ewa rozmawiała z ochotniczą i państwową strażą pożarną oraz z numerem 112. Nikt nie chciał jej pomóc
- czytamy na stronie Gabinetu Weterynaryjnego "AS" w Nowej Dębie.
Tak brzmiała cała rozmowa z dyspozytorem 112:
Weterynarz: Kot sam nie zejdzie
Artur Sączawa, weterynarz z Nowej Dęby, poinformował nas, że kot został rankiem bezpiecznie zdjęty przez Łukasza z firmy AlpinDur z miejscowości Durdy w powiecie tarnobrzeskim, która na co dzień zajmuje się wycinką drzew i pracami na wysokości. Osoba ta sama wyszła z inicjatywą i zaoferowała pomoc.
- Dzięki panu Łukaszowi z AlpinDur kocica została ścignięta z drzewa. Dzięki człowieku - napisali na swoim Facebooku przedstawiciele weterynarii.
Jak słyszymy, kotka jest aktualnie pod opieką lekarza weterynarii. Jest zdrowa, nic jej się nie stało. Nasz rozmówca przyznaje, że nierzadko zdarzają się podobne sytuacje i w tym przypadku, jego zdaniem, służby nie zachowały się najlepiej. Ten zauważa, że może to wynikać z braku odpowiednich procedur. - Nie wiem, dlaczego tak zareagowali - dodaje.
Sączawa w rozmowie z nami podkreśla, że kot, który jest spanikowany, sam z drzewa nie zejdzie, szczególnie tak wysokiego.
- Coś spowodowało, że uciekł na to drzewo. Może to być stres, silne emocje. Na górę wchodzi się łatwo. Jak popatrzy na dół, to działa instynkt samozachowawczy - wydaje mu się, że spadnie
- tłumaczy weterynarz.
Uwięziona na 30 metrach
Udało nam się porozmawiać z Łukaszem Durda, właścicielem firmy, która zdecydowała się pomóc kobiecie z Kopci. Ten w rozmowie z nami tłumaczył, że kotka została zdjęta metodami alpinistycznymi. Drzewo, zdaniem fachowca, miało około 30 metrów wysokości. - Zrobiliśmy to w dobrej wierze - dodaje skromnie.
Straż: Drabina była za niska
Mł. bryg. Paweł Tomczyk, przedstawiciel Komendy Powiatowej PSP w Kolbuszowej w rozmowie z nami przekazał, że rozmowa zgłaszającej z dyżurnym faktycznie się odbyła. Z uzyskanych informacji wynikało, że sprzęt, którym dysponuje kolbuszowska straż, okazał się niewystarczająco wysoki, aby zdjąć kota. Ponadto warunki atmosferyczne do rozłożenia drabiny mechanicznej były niekorzystne, ponieważ występował silny wiatr. W związku z tym zgłoszenie nie zostało ostatecznie przyjęte.
Czego nie robić i jak pomóc
Mundurowi radzą, kiedy dzwonić po straż pożarną:
- Czas, jaki upłynął od momentu zauważenia kota na drzewie do momentu wezwania Straży pożarnej, powinien wynosić około 12 godzin lub nawet więcej. Większość zwierzaków sama potrafi w końcu zejść na ziemię. Czasem warto poczekać do nocy albo następnego dnia. Jeśli jednak mamy podejrzenia, że zwierzę jest chore lub ranne, wtedy jak najbardziej skorzystajmy z numeru alarmowego.
- informują strażacy z KM PSP w Białej Podlaskiej.
Czego powinniśmy unikać:
- Nie strasz kota, który znajduje się na drzewie.
- Nie używaj wody do przegnania go, ponieważ w strachu może wznieść się wyżej lub skoczyć, narażając się na większe niebezpieczeństwo.
- Nie przycinaj pazurów kotom, które żyją na zewnątrz. Są one niezbędne do obrony i pomagają w zejściu z wysokości.
Jak możemy pomóc kotu na drzewie:
- Zapewnij spokój i ciszę w najbliższym otoczeniu.
- Poproś właścicieli psów, aby odeszli z okolicy drzewa, na którym utknął kot.
- Zachęć zgromadzonych ludzi, by dali kotu przestrzeń, oddalając się od drzewa.
- Namawiaj kota łagodnym tonem do zejścia. Pokazuj mu najbezpieczniejszą drogę na dół i przyciągaj go smakołykami.
- Rozważ ustawienie drabiny lub pochylenie długiej deski przy drzewie, co może ułatwić zwierzęciu bezpieczne zejście.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.