reklama

Mieszkańcy Kolbuszowej wstrząśnięci po kolejnej tragedii w bloku przy ul. Ruczki. - Ile osób musi jeszcze zginąć? - pytają

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Kamil Ząbczyk

Mieszkańcy Kolbuszowej wstrząśnięci po kolejnej tragedii w bloku przy ul. Ruczki. - Ile osób musi jeszcze zginąć? - pytają - Zdjęcie główne

Mimo godzinnej reanimacji życia 43-letniego mężczyzny nie udało się uratować | foto Kamil Ząbczyk

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCI Mieszkańcy Kolbuszowej są wstrząśnięci po tragedii, do której doszło w niedzielę (14 stycznia) w bloku przy ul. Ruczki. 43-letni mężczyzna zmarł po zatruciu tlenkiem węgla. Społeczność jest mocno podzielona. Czy lokatorzy mają czujki czadu? Czy spółdzielnia wywiązuje się ze swoich obowiązków?
reklama

Ta niewyobrażalna tragedia miała miejsce w bloku nr 8 przy ul. Ruczki w Kolbuszowej. Mimo godzinnej reanimacji życia 43-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Do zatrucia doszło podczas kąpieli. Czad prawdopodobnie pojawił się na skutek nieszczelnego piecyka gazowego. Pisaliśmy o tym tutaj: Tragedia w blokach przy ul. Ruczki w Kolbuszowej. Śmiertelne zatrucie tlenkiem węgla. Nie żyje mężczyzna

Jedni krytykują, drudzy chwalą

Po publikacji naszego artykułu w sieci zawrzało. Głosy mieszkańców są mocno podzielone. Internauci uważają, że spółdzielnia mimo licznych sygnałów nie robi nic, aby zaradzić problemowi, z kolei mieszkańcy bloku, gdzie doszło do śmiertelnego zatrucia, z którymi rozmawialiśmy w poniedziałek rano, twierdzą, że przeglądy są wykonywane na bieżąco. Ostatni miał być zrobiony w grudniu zeszłego roku. - Jest pilnowane. Dwa razy w roku sprawdzają - słyszymy od jednej z sąsiadek.

- Kolejna tragedia. A jak się zgłasza, to nic nie robią. Czujnik włącza się trzy razy dziennie, stężenie nieraz wynosi 400. Czy dalej będzie zwalane na osoby trzecie, rodziców, rodziny? A może ktoś się weźmie za to? Może czas na zarządców - napisała Czytelniczka Marta. - Brawo już drugi przypadek na tym osiedlu, a dalej nikt z tym nie robi. Wyrazy współczucia nie pomogą w tym, że coś się nagle zmieni. Trzeba podjąć jakieś działania, a nie siedzieć bezczynnie - pisze z kolei Bartek.


Zarządcą budynku jest Spółdzielnia Mieszkaniowa w Kolbuszowej. Fot. Kamil Ząbczyk

- Ile jeszcze osób musi zginąć, żeby władze miasta otworzyły oczy i doprowadziły do bloków ciepłą wodę z wodociągów? Praktycznie nigdzie w Polsce nie stosuje się już piecyków. Tu mamy dwie śmierci w 12 miesięcy, i to na tej samej ulicy. Nikt z włodarzy nawet palcem nie kiwnął, żeby coś z tym zrobić

- napisał pod artykułem Czytelnik Janek. 

- U mnie czujka włącza się średnio dwa razy dziennie. Problem zgłaszany niejednokrotnie do spółdzielni, ale sprawa jak zwykle zamieciona pod dywan - zaznacza Katarzyna. - gdy w łazience gazownik zakładał mi nowy piec, to z komina wyjął wiadro 40-letniego gruzu, a z kuchni z wentylacji wyjęłam pół reklamówki śmieci - słyszymy natomiast od Beaty. - Kominiarze to chodzą od parady, pieczątkę przybiją i kasę wezmą - dodała Agnieszka. - Te piecyki już dawno powinny być wycofane z użytku - odparł Vincent.

Czujki czadu wciąż rzadkością

Jak natomiast wygląda sytuacja z czujkami tlenku węgla? Czy wszyscy mieszkańcy mają je w swoich mieszkaniach? Niestety nie. Wciąż wielu z nich wydaje się nie zdawać sprawy z tego, jak duże i realne zagrożenie niesie za sobą bezwonny i bezbarwny czad, potocznie zwany "cichym zabójcą". Na sześciu zapytanych przez nas lokatorów bloku nr 8, tylko połowa z nich otwarcie przyznała, że ma zamontowaną czujkę. Druga połowa dopiero po tragedii stwierdziła, że zakupi to niewielkie urządzenie. 

Rybicki: Przeglądy zrobione w terminie

Jak sprawę komentuje Józef Rybicki, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Kolbuszowej? Jak odnosi się do zarzutów mieszkańców? Ten w rozmowie z nami podkreśla, że wszystkie przeglądy zostały zrobione przez osoby uprawnione i w terminie. - Przed sezonem grzewczym tak samo wykonywany jest przegląd drożności i sprawności przewodów spalinowych, kominowych - dodaje. Ten jednocześnie zaprzecza, jakoby mieszkańcy skarżyli się na problemy z piecykami gazowymi i tlenkiem węgla.

Jak dodaje, pod względem przeglądów nie są w stanie zrobić nic więcej. Rybickiego zapytaliśmy także o to, czy spółdzielnia nie mogłaby pokryć kosztów zakupu czujek dla mieszkańców, którzy jeszcze ich nie mają. Ten nie wyklucza takiej możliwości. - Jest to do rozważenia - odparł. Nie usłyszeliśmy natomiast żadnych deklaracji w tej kwestii.

Straż radzi - od razu otwierać okna

Strażacy po akcji mówili, że problemem w bloku jest brak odpowiedniej wentylacji. Zdaniem prezesa może być to następstwem budynku, który lata świetności ma już dawno za sobą. Ten nadmienia, że blok został wybudowany w latach osiemdziesiątych, zgodnie z obowiązującymi wówczas normami. - Są ciągi kominowe, ciągi wentylacyjne. Przede wszystkim najważniejsze jest to, że są drożne. Tak to po prostu funkcjonuje - podkreśla.

Dowódca straży pożarnej, który kierował działaniami w niedzielę w nocy, przyznał w rozmowie z nami, że stężenie tlenku węgla w momencie wejścia mundurowych do mieszkania nie było duże, jednak w samej łazience, w momencie kiedy doszło do zatrucia, mogło sięgać nawet 3000 ppm. Jest to dawka śmiertelna. Przedstawiciel PSP w Kolbuszowej przypomina, że kiedy występuje podejrzenie zatrucia czadem, należy w pierwszej kolejności otworzyć wszystkie okna. Tutaj tego działania zabrakło.

Czad zbiera śmiertelne żniwo

Na przestrzeni minionego roku - od 15 stycznia 2023 r. do 15 stycznia 2024 r. - kolbuszowska straż pożarna 7 razy brała udział w działaniach, kiedy to potwierdzono obecność tlenku węgla w pomieszczeniach. Z kolei z danych Komendy Wojewódzkiej PSP w Rzeszowie wynika, że w tym samym okresie podkarpaccy strażacy odnotowali 204 interwencje związane z czadem. Statystyka jest zatrważająca - 106 osób zostało rannych i przewiezionych do szpitala, natomiast 5 osób poniosło śmierć.

Kolejna tragedia na Ruczki

Po raz kolejny przekonujemy się, jak śmiertelnie niebezpieczny jest czad, potocznie zwany "cichym zabójcą". To bezwonny, bezbarwny i pozbawiony smaku silnie trujący gaz. To sprawia, że nie jesteśmy w stanie stwierdzić jego obecności własnymi zmysłami. Wszyscy pamiętamy tragiczne wydarzenia z bloku przy tej samej ulicy, które rozegrały się 24 stycznia 2022 roku. Wówczas po zatruciu tlenkiem węgla zmarła 11-letnia dziewczynka. Ratownicy walczyli o jej życie do samego końca.

Kolbuszowscy strażacy podkreślają, że posiadanie czujnika powinno być priorytetem każdego domownika, u którego występuje ryzyko emisji tlenku węgla. Wdychanie nawet niewielkiej ilości tlenku węgla, może spowodować zatrucie, silny ból głowy, wymioty, zapadnięcie w śpiączkę, a w najgorszym przypadku - śmierć. Jedynym, a zarazem skutecznym sposobem, aby uchronić się przed tlenkiem węgla, jest zamontowanie w domu specjalnego czujnika. To niewielkie urządzenie kosztuje w granicach 80-130 złotych, a może uratować zdrowie, a nawet życie. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama