Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od anonimu rozesłanego do kolbuszowskich instytucji. Informowano w nim, że na jednej z posesji może znajdować się nielegalny przyłącz do gminnej sieci.
Policja jeszcze w lutym powiadomiła Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Kolbuszowej, że jest zgoda na wykonanie przeprowadzenia wizji w terenie na prywatnym gruncie, który wskazany był w anonimie. Wykorzystano specjalistyczną kamerę.
Następnie prokuratura wydala zgodę na odkopanie. Żeby udowodnić i wyjaśnić sprawę, trzeba było ustalić, dokąd ta woda prowadzi. - Dzięki tej kamerze udało nam się to zrobić. Doprowadziliśmy do miejsca, gdzie ten pobór następował - nadmienił przedstawiciel zakładu.
Okazało się, że na prywatnej posesji, jeszcze przed licznikiem, wykonana została rozdzielnia wody, co umożliwiało jej nielegalny pobór. Problem w tym, że nie ma żadnych dokumentów, które mogłyby wskazać, od kiedy zaczął się nielegalny pobór wody oraz kto jest odpowiedzialny za nielegalne wykonanie przyłącza.
ZGKiM w Kolbuszowej przekazał, że szkoda wyliczona została na 174 tys. zł. Przyjęto też okres, w jakim woda mogła być nielegalnie pobierana - od kwietnia 2018 roku. Dopiero 31 października 2021 roku została przerwana nielegalna dostawa wody.
- Został przesłuchany świadek, który przebywał za granicą Polski. Sprawa będzie się dalej toczyć. Zostanie podjęte postępowanie i będą wykonywane dalsze czynności, w tym ogłoszenie zarzutów odpowiedniej osobie
- poinformowała Joanna Kwiatkowska-Brandys, szefowa kolbuszowskiej prokuratury. Na finał sprawy trzeba będzie więc jeszcze poczekać.
Do tematu wrócimy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.