reklama
reklama

Kolbuszowa. Diety radych także w górę? Tak radny Józef Fryc wycenił swoją pracę

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum Korso

Kolbuszowa. Diety radych także w górę? Tak radny Józef Fryc wycenił swoją pracę  - Zdjęcie główne

Radny Józef Fryc (z lewej) i Krzysztof Wilk - to oni, zdaniem Mirosława Kaczmarczyka, są pomysłodawcami podwyżki diet. | foto Archiwum Korso

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIRadni miejscy stwierdzili, że chcą podwyżki diet. Nie wszyscy samorządowcy byli jednak za. Apele radnego Mirosława Kaczmarczyka o wycofanie tego tematu z sesji jednak nic nie dały. Wysokość swoich diet kolbuszowscy radni będą ustalać dzisiaj (25 listopada).
reklama

Zaczęło się od zamkniętego spotkania wszystkich samorządowców zwołanego przez przewodniczącego Krzysztofa Wilka. Radni spotkali się 14 listopada. Nie spodziewali się jednak, że ich dyskusji będzie się chciał przysłuchiwać Tomasz Buczek, lokalny działacz.

reklama

Mieszkaniec Kolbuszowej Górnej całe wydarzenie relacjonował na żywo w mediach społecznościowych. Zarzucał on radnym nietransparentność działań i brak szacunku do wyborców, ustalając kwoty diet za ich plecami.

Skończyło się na tym, że radni przenieśli się z wieczornym debatowaniem do Urzędu Miejskiego w Kolbuszowej. 

Proces kształtowania diet jest nietransparentny

Dzień później temat podwyżki diet trafił już oficjalnie na komisję finansów. 

- Nie wiem, dlaczego ustąpiliśmy, kiedy przyszedł Tomasz Buczek. Nie mówiliśmy o żadnych tajnych rzeczach, jak nam się to wmawia. Trzeba było go wpuścić na to zebranie

reklama

- stwierdził uczestniczący w spotkaniu radny Mirosław Kaczmarczyk. 

Rajca powiedział, że zebranie w magistracie pokazało jedno, że proces kształtowania diet jest nietransparentny i nieprzeprowadzony zgodnie z demokratycznymi procedurami.

- Dlatego składam wniosek, żeby wycofać z sesji listopadowej kwestię diet i rozpocząć proces procedowania zgodnie z zasadami, jakie powinny obowiązywać. To znaczy, skierować zapytanie do wszystkich radnych, do komisji, skonsultować i wtedy możemy wysunąć propozycję 

- mówił radny z Kolbuszowej.


Radnemu Mirosławowi Kaczmarczykowi nie podobał się proces ustalania nowych stawek diet. Fot. Archiwum Korso

reklama

Nie wszyscy chcą podwyżki diet

Kaczmarczyk dodał, że nie wszyscy radni są za podwyżką diet. Zaznaczył też, że nie podoba mu się to, że za ustaleniem diet stoją przewodniczący prezydium Krzysztof Wilk i radny Józef Fryc. 

- Jest nas ponad 20 radnych i co wymyśliliście we dwóch? Klasyk powiedział tak, chcieliście dobrze, a wyszło tak jak zwykle

- stwierdził Mirosław Kaczmarczyk. 

Radny Józef Fryc natychmiast wyjaśnił, że spotkali się z przewodniczącym rady i grupą pracowników urzędu i dyskutowali na temat diet i wynagrodzenia.

Diety w innych gminach? Radny to sprawdził

- To nie jest moja inicjatywa. Doprowadziłem do spotkania klubu, na którym wszyscy jednomyślnie oświadczyli, że będą głosować za kwotą, jaką zaproponowaliśmy (2 tys. zł miesięcznie, przyp. red.)

- nadmienił Józef Fryc.

Samorządowiec Fryc wyjaśnił, że aby wiedzie, co się dzieje w sprawach diet, pozwolił sobie porozmawiać z przedstawicielami niektórych samorządów. Dzięki temu wie, jakie są propozycje i o czym i jak rozmawiają w przeciwieństwie do kolbuszowskich rajców. 

Kaczmarczyk: to skok na kasę

Podczas komisji radny Mirosław Kaczmarczyk przypomniał, że ustawa po zmianie pokazuje, jak powinna kształtować się dieta radnych - ile to może być minimalnie a ile maksymalnie.  Właśnie w takich widełkach nowelizacji obecnie znajduje się gmina Kolbuszowa. 

- Wie pan, co to są widełki? To jest proporcja (...) Ustawodawca nie był dobrodziejem, że dajcie sobie po 3 tys. zł, bo możecie. Ustawodawca myślał, że radni kierują się interesem gminy, poczuciem obowiązku, a nie skokiem na kasę 

- stwierdził radny Mirosław Kaczmarczyk.

Z kolei Józef Fryc mówił o tym, ile poświęca czasu na pracę dla samorządu w miesiącu.

- Bardzo dobrze wiem, ile jeżdżę, gdzie jeżdżę i co robię. Dlatego uważam, że radny powinien otrzymać taką dietę (2 tys. zł miesięcznie, przyp. red). To nie znaczy, że może pan być za tym, może pan być przeciwko i może mieć swoje argumenty. Proszę przyjąć pod uwagę, że ja mam również swoje argumenty

- odparł rajca.

Dragan: radny musi się orobić

Do dyskusji włączył się Julian Dragan. Samorządowiec z Weryni w swoim wystąpieniu odniósł się jeszcze raz do kwoty, którą zaproponował radny Fryc.

- Pan Józef jest przekonany, że zasługuje na taką propozycję (2 tys. zł). Nie kwestionuję jego pracy

- stwierdził i dodał, że będąc radnym, trzeba się orobić, i zdawać sobie sprawę z tego, że można narazić się na szykany ze strony mieszkańców. 

-  Głosujemy o milionach, które przechodzą przez radę miejską. To my bierzemy na siebie odpowiedzialność przez głosowanie i zatwierdzenie wydatków, burmistrz proponuje, ale to rada jest komórką uchwałodawczą, która przez głosowanie wyraża opinię

- dodał samorządowiec z Weryni.


Radny Julian Dragan zaznaczył, że każdy z rajców ma prawo głosu i reprezentuje jakąś grupę społeczną i będzie się przed nią tłumaczył. Fot. Archiwum Korso

Ząbczyk: jakbym ludziom w oczy popatrzył

Ze swoim przedmówcą nie zgodził się Roman Ząbczyk, samorządowiec z Kupna.

- Nie chce przeżyć drugi raz tego samego, co przeżyłem po podwyżce śmieci. Jestem na bieżąco z mieszkańcami i będę przeciw podwyżce diet

- stanowczo zaznaczył.

- Jakbym w oczy ludziom popatrzył, będąc za? Przed chwilą śmieci teraz sobie dietę. Od razu mówię, będę głosował przeciw. Nie chcę samobója strzelić, chce żyć z ludźmi w zgodzie

- powiedział radny Ząbczyk. 

Druga propocyja i mniejsza podwyżka diet

Stanisław Rumak, przewodniczący komisji finansowej i gospodarki komunalnej, dopytywał, czy ktoś ma konkretne propozycje stawek, które chce pokazać?

Tylko Mirosław Kaczmarczyk powiedział, że dzień wcześniej spotkał się z radną Grażyną Halat, która poprosiła, aby zgłosił jej propozycje. Było to tysiąc złotych jako maksymalna stawka dla szeregowego rajcy. Dla przewodniczącego 2200 zł, a zastępcy zostają na tych samych kwotach. 

Również i rajcy Stanisławowi Dworak nie w smak była podwyżka. Prosił, aby skorygować stawki. Argumentował, że zarobki niektórych pracowników będą niższe niż radnych po podwyżce. 

- Wiem, ile kosztuje praca radnego, nie neguję wysiłku, ale prosiłbym, żeby jakoś zbilansować

- nadmienił samorządowiec Dworak z Widełki. 

 

Takiej podwyżki chcą radni miejscy

Aktualne miesięczne wysokości diet ("na rękę") obowiązują od września 2019 roku oraz nowe proponowane stawki - podane w nawiasach:

  • Przewodniczący rady - 1950 zł (3027 zł)
  • Wiceprzewodniczący rady - 1365 zł (2351 zł)
  • Przewodniczący komisji - 877,50 zł (brak propozycji)
  • Radny - 838,50 zł (2029 zł)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama