reklama

Jerzy Osiniak z Kolbuszowej zwiedził blisko 50 krajów

Opublikowano:
Autor:

Jerzy Osiniak z Kolbuszowej zwiedził blisko 50 krajów - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIJerzy Osiniak w ciągu 22 lat zwiedził prawie 50 krajów. Zamiłowanie mieszkańca Kolbuszowej do podróżowania wzięło się z... kina.

Mieszkanie pana Jerzego wypełnione jest pamiątkami z podróży. Na ścianach wiszą grafiki, maski, biała broń. Każda z innego zakątka świata. Regał z książkami pęka w szwach. - Bardzo lubię czytać o miejscu, do którego się wybieram. Teraz niestety mój wzrok nie pozwala za bardzo na spędzanie czasu przed książką, więc korzystam z audiobooków – mówi mieszkaniec Kolbuszowej, z którym spotykam się w jego mieszkaniu przy ul. Narutowicza. W rogu pokoju stoi duży telewizor. Przy nim dziesiątki płyt ze zdjęciami. Każda jest opisana. Mamy np. "Skandynawię 2007", "Izrael 2011" czy "Hiszpania i Portugalia 2009". Po sąsiedzku stoi kolejny regał. Ten wypełniony jest z kolei albumami z fotografiami z podróży. - Lubię robić zdjęcia. Po powrocie do domu chętnie wracam wspomnieniami do miejsc, w których byłem – dodaje mój rozmówca.
 
Bez Sycylii
Rok 1995. To właśnie wtedy pan Jerzy zdecydował, że jedzie w świat. - Wcześniej, w latach 70., zabierałem żonę i dzieci. Jechaliśmy co roku na kemping na trzy tygodnie. Objechaliśmy te miejsca, które za komuny były możliwe do zwiedzenia m.in. Bułgarię, Jugosławię, Austrię czy Włochy. Sam wybrałem się też do Rosji, gdzie byłem w Petersburgu czy Moskwie – wylicza pan Jerzy Osiniak.
W 1976 roku, w wieku 37 lat, mój rozmówca pojechał wraz ze swoim kolegą z Weryni do Włoch. - Wtedy trzeba było się starać o przydział 130 $ na głowę i paszporty. Udało się. Wsiedliśmy do mojego fiata 125 p wypełnionego sprzętem turystycznym i żywnością i ruszyliśmy najpierw do Bolonii przez Wiedeń, później zwiedzaliśmy Rzym, Florencję przez Monte Cassino aż do Neapolu. Trzy tygodnie jazdy i zwiedzania – wspomina mieszkaniec Kolbuszowej, który jednocześnie zaznacza, że była to podróż niespełniona. - Nie dojechaliśmy do Sycylii. Zaczynało brakować nam pieniędzy, a sam prom sporo kosztował. Wróciliśmy do domów.
 
Za namową
Mieszkaniec Kolbuszowej spędził również kilka lat w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie tylko pracował, ale także podróżował. Po powrocie wybudował dzieciom dom i otworzył sklep, które ze wspólniczką prowadzi do tej pory. - To właśnie moja wspólniczka mnie wypchała w świat. Namawiała mnie, żebym pojechał. Żebym coś jeszcze zobaczył w życiu. No i mnie przekonała – mówi pan Jerzy.
Kolbuszowianin zdecydował się nie na podróże indywidualne, ale te organizowane przez biura podróży. - Dzięki temu mam pewność, że będę widział to, co jest najpiękniejsze w danym kraju: zabytki, przyrodę i kulturę – stwierdza mój rozmówca.

Więcej w 5 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE