Imprezę zainaugurowano o godzinie 14.00 symbolicznym otwarciem konkursów, po którym scena należała już do tych, którzy „godają po Puszczy”. Konkurs gwary rozbawił i wzruszył jednocześnie – uczestnicy z humorem, ale i szacunkiem oddawali hołd mowie przodków. Trudno było nie uśmiechnąć się, słuchając barwnych opowieści lasowiacką gwarą.
Zaraz po tym nadszedł czas na najmłodszych. „Mali Lasowiacy” zaprezentowali się w pełnej krasie – w strojach ludowych, z dziecięcą radością i dużą odwagą. Ich występy wywoływały wzruszenia i gromkie brawa. Ktoś zza kulis żartował, że jeśli tak wygląda przyszłość folkloru – to nie mamy się o co martwić.
Najwięcej emocji wzbudził konkurs śpiewaczy „Pienia po Puszczy!”, który trwał aż dwie godziny. Na scenie pojawili się nasi lokalni artyści i zespoły, prezentując zarówno tradycyjne pieśni lasowiackie, jak i autorskie interpretacje muzyki ludowej. Każdy z występów był małym spektaklem – z duszą i charakterem.
O godzinie 19.00 poznaliśmy zwycięzców wszystkich konkursów. Laureaci zostali nagrodzeni brawami, upominkami. Ale to nie był koniec emocji – na deser zaplanowano potańcówkę. I trzeba przyznać, że publiczność miała jeszcze sporo energii. Do późnych godzin wieczornych tańczono, śmiano się i śpiewano. Były oberki, polki i walczyki – wszystko na ludową nutę, jak przystało na prawdziwe puszczańskie święto.
W międzyczasie można było odwiedzić targi rzemiosła ludowego, wziąć udział w warsztatach i obejrzeć wystawę „Tradycja zaklęta w nitce”, która pokazała, jak piękno regionu można wyhaftować, uszyć i opowiedzieć nicią.
Druszlak po raz kolejny udowodnił, że kultura Lasowiaków to nie tylko przeszłość – to żywa i pulsująca część naszej codzienności. A Kolbuszowa – jak co roku – potrafi zamienić jeden lipcowy dzień w prawdziwe święto korzeni.
Komentarze (0)