Tekst publikujemy w całości. Pan Michał ma rację? A może macie Państwo zupełnie odmienne zdanie? Chętnie przeczytamy Wasze odpowiedzi. Zachęcamy do przesłania ich na kolbuszowa@korso.pl
ZOBACZ TAKŻE: Jerzyki zamiast oprysku na komary [ZDJĘCIA]
Treść listu do redakcji:
W ten słoneczny weekend postanowiłem przyjechać w rodzinne strony. Po obowiązkach, leżąc na hamaku, zacząłem przeglądać Korso Kolbuszowskie, które bardzo rzadko bywa w domu. Trafiłem w nim na zdjęcia budynków w Kolbuszowej z 2013 r., zrobione w ramach tzw. street view. A wcześniej przeczytałem pobieżnie artykuł o reakcji jednego radnego z Niwisk w sprawie dofinansowania zakupu sprzętów, czy też auta dla straży pożarnej. Radny ten nazywa Kolbuszową większą wsią, wymieniając choćby brak asfaltu na ulicach miasta.
W tym miejscu muszę się z tym panem zgodzić, ale dodam od siebie, że to nie jedyne mankamenty, przez które Kolbuszowa postrzegana jest jako większą wieś. Otóż z Kolbuszową pierwszy raz zetknąłem się po studiach, kiedy to rejestrowałem się w PUP. Już wtedy postrzegałem ją jako nieco zacofaną miejscowość, co potwierdziło się po przyjeździe do niej. Brzydkie budynki, fatalne chodniki, zaniedbany rynek i park jordanowski, że o dworcu PKS nie wspomnę. Sam budynek PUP przeraził mnie... Wrażenia jak z filmu Powrót do przeszłości. A było to wszystko jakieś 10 lat temu.
W jakiś czas potem odbywałem staż w jednej z publicznych jednostek. Jakie było moje zdziwienie, gdy pracownicy zaczęli brać urlopy z powodu prac polowych. Sądząc po sytuacji w moich stronach, myślałem, że gdzie jak gdzie, ale w mieście powiatowym rolnictwo już dawno upadło. W moich stronach, żeby pokazać dziecku krowę, trzeba było trochę się natrudzić. W Kolbuszowej natomiast hodowla i uprawa miały się tak dobrze jak we wczesnych latach 90. w mojej wsi.
Zdziwiło mnie też to, że atrakcją młodzieży było i jest jeżdżenie samochodami po mieście, a później rozmowy na parkingu przy samochodzie. Takiego zachowania nigdzie nie zaobserwowałem. Podobnie jak dziwne zachowanie niektórych młodych ludzi, którzy nie ustępują miejsca na chodniku. Słyszałem nawet nazwę kolbuszowizm i kolbusizm na zachowanie opisujące te dwa przypadki. W wielu miejscowościach bywałem, mniejszych i większych, ale nigdzie indziej tego nie zaobserwowałem. Ba, w Lublinie grupa skinów potrafiła ustąpić mi miejsca, gdy przechodziłem obok. A w Kolbuszowej widziałem sytuację. kiedy to nieco starsza pani z zakupami schodziła dwudziestoparolatkowi z drogi, bo ten nie chciał się do tego "zniżyć".
To nic, szokiem okazało się też, to gdy pracując w urzędzie miasta, w pewien poniedziałek przyjechała szambiarka. Okazało się, że nie tylko UM, ale i Kolbuszowa nie mają kanalizacji. Miasto powiatowe stało niżej pod względem infrastruktury wodno-ściekowej niż niektóre wioseczki w powiecie?
Przecież kilka wiosek, albo co najmniej jedna gmina w powiecie była niemal wypełni "skanalizowana" już w latach 90. Szok.
W tamtym okresie zauważyłem też, że sami mieszkańcy jakby trochę pozostawali z tyłu za innymi mieszkańcami kraju. Poglądy, przekonania, wyobrażenia wielu z nich były niedostosowane do tamtego okresu. Pamiętam, gdy koleżanka z kolegą opowiadali, że w piątek do pracy przynieśli sobie kanapki, jak zwykle z wędliną. Na taką reakcję współpracowników nie byli przygotowani. Że to piątek, że to grzech, że tak nie wolno.
Moja dziewczyna jest właśnie kolbuszowianką i nie mogła tego wszystkiego dojrzeć. Uważała Kolbuszową za piękne i wyjątkowe miasteczko. Nawet gdy zwracałem jej uwagę na stan chodników, to nie widziała w tym tragedii. W mojej miejscowości od 1995 r. chodniki były dwa razy zmieniane, a w samym centrum to chyba nawet trzy, a tu miasto reprezentacyjne posiadało chodniki zagrażające bezpieczeństwu pieszych, pamiętające chyba jeszcze lata 70.
Po paru latach okazało się, że taki stosunek do swojego miasta ma wielu kolbuszowian, co niekoniecznie dobrze jest odbierane poza nim.
Przykład: sześciu studentów z różnych części Polski, studiujących w Rzeszowie, nasłuchawszy się, jaka Kolbuszowa jest wspaniała, dumna, duża, prężna, postanowili skorzystać z zaproszenia i przyjechać do niej. Rozbieżność między rzeczywistym obrazem Kolbuszowej a tym z opowieści okazała się dla nich na tyle duża, że spowodowała dużo radości, mówiąc delikatnie.
Moja dziewczyna także zmieniła zdanie już dawno temu, głównie po tym jak zaczęła stamtąd wyjeżdżać i poznawać inne światy. Doszło do tego, że drażni ją wiele zachowań kolbuszowian, których przedtem nie dostrzegała. Samo miasto także nie jest już dla niej tak idealne; w początkach naszej znajomości zaczęła dostrzegać to, że rzeczywiście Kolbuszowa jest zapóźniona w wielu dziedzinach. Trafnie opisała to kiedyś koleżanka, pracująca w jednym z banków. Powiedziała wtedy, że gdy przyjeżdża do Kolbuszowej, to cofa się o 15-20 lat.
Dziś przeczytawszy podobne stanowisko tego radnego i widząc te zdjęcia, domyślam się, że nadal w tym mieście niewiele się zmieniło.
Pozdrawiam Michał Fryzeł
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.