Zgłoszenie dotyczące nagłego zatrzymania krążenia u mężczyzny wpłynęło po godzinie 9 rano. O pomoc poprosił dyspozytor medyczny ze względu na chwilowy brak i wydłużony czas dojazdu karetki pogotowia. Mimo wysiłku ratowników 45-letniego mężczyzny nie udało się uratować. Pisaliśmy o tym w artykule: Zielonka. Karetka była daleko, wezwano strażaków. Na pomoc było za późno
Najbliższa wolna karetka
Wojciecha Machowskiego, kierownika stacji Kolbuszowa, która przynależy do Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu, pytamy o to, jak to jest z brakiem dostępności karetek w praktyce. Brakuje sprzętu, ludzi, a może chodzi o coś całkiem innego?
- W miarę potrzeb są wysyłane najbliższe wolne karetki pogotowia do zdarzenia. I czasami się zdarza tak, że po prostu w jednym momencie czy w bardzo krótkim odstępie czasu zachorują 3-4 osoby, które potrzebują tej pomocy
- przyznaje nasz rozmówca.
Jak wyjaśnia, ze względu na to, że w Kolbuszowej stacjonują tylko dwie karetki, to w sytuacji gdy oba te zespoły wyjeżdżają na wezwania, zawsze istnieje ryzyko, że niektórzy pacjenci nie będą mogli z nich skorzystać.
- System Państwowego Ratownictwa Medycznego jest tak skonstruowany, że w razie braku karetki dyspozytornia wysyła następną, która ma najszybszy czas dojazdu
- dodaje.
Machowski zaznacza, że w przypadku Zielonki, w gminie Raniżów, najkrótszy czas dojazdu w normalnych warunkach ma karetka z Sokołowa Małopolskiego, która ma do tej miejscowości kilka minut drogi, jadąc alarmowo.
Co zgłaszać, a czego nie?
Nasuwa się pytanie, jak to jest w końcu z tymi zgłoszeniami - co możemy, a czego nie powinniśmy zgłaszać? Z jakimi przypadkami dzwonić pod numer 112 lub 999? Machowski nie ukrywa, że duża część wezwań, która trafia do dyspozytora medycznego lub pod numer alarmowy 112, jest najzwyczajniej w świecie niezasadna.
- Około 50 proc. zgłoszeń, które realizujemy, w ogóle nie powinny się odbyć. One powinny być załatwione przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej bądź lekarza nocnej i świątecznej opieki lekarskiej albo specjalistów. Niestety z braku dostępności tych lekarzy to my jesteśmy angażowani do pomocy tym ludziom
- wyjaśnia ratownik medyczny.
Jak mówi, również z tego wynikają czasami niedostępności karetek. Ten dodaje, że pogotowie ratunkowe powinno być wzywane tylko w pilnych sytuacjach.
- Przypadki nagłe, takie jak: nasilenia duszności, bóle w klatce piersiowej, skomplikowane urazy, które ograniczają ruchomość człowieka (złamana noga, ręka) - wymienia nasz rozmówca.
Ten podkreśla, że nie powinniśmy dzwonić z dolegliwościami, które trwają od tygodnia czy dwóch. Od tego jest lekarz rodzinny.
Błędne przeświadczenie
Machowski mówi także, że ludziom wydaje się, że jeśli karetka przyjedzie i zawiezie nas do szpitala, to zostaniemy szybciej obsłużeni. To przeświadczenie jest całkowicie błędne.
- W każdym szpitalu czy szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) obowiązuje system segregacji i ci pacjenci, którzy potrzebują najpilniejszej pomocy, są zaopatrywani w pierwszej kolejności. Nie ma w ogóle znaczenia, czy pacjent przyjeżdża karetką, czy sam, czy przylatuje śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. W zależności od tego, co mu jest, to tak zostaje zaopatrywany
- podsumowuje kierownik kolbuszowskiej stacji pogotowia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.