Patrząc na swój dorobek zawodowy, z czego jest pan najbardziej dumny?
- Najbardziej cieszę się z tego, że biblioteka łączy. Jest dla wszystkich. To się udało. Na pewno jestem również zadowolony z tego, że bardzo dobrze się układała współpraca z samorządami czy to gminnym, czy powiatowym.
Udało się też wykupić i wyremontować dawną synagogę, w której znajduje się oddział biblioteki. Byłem wzruszony, kiedy rada miejska podejmowała decyzję o wykupie niszczejącego budynku. Chociaż wcześniej pojawiały się głosy, że skoro Żydzi to wzięli, więc niech o to dbają, ostatecznie decyzja radnych była jednogłośna.
Jestem też dumny z tych ludzi, którzy pracują w bibliotece, bo są najlepsi. Sam wszystkich zatrudniłem. To są specjaliści. Problem jest tylko jeden, że marnie zarabiają. Nie ma pragmatyki zawodowej, która by spowodowała, że jeśli ktoś otrzymuje stanowisko starszego bibliotekarza czy kustosza to wiąże się to z rekompensatą pieniężną. Żeby człowiek przychodzący do biblioteki miał świadomość, że jeżeli się będzie rozwijał i będzie bardzo dobry w tym co robi, to osiągnie kiedyś satysfakcję również pieniężną. Tego mi się nie udało zmienić i myślę, że to jest zadanie dla mojego następcy. Może w porozumieniu z gminą udałoby się ustalić takie zasady, które obejmowałyby również pracowników domu kultury, dlatego że dobrzy ludzie w swoim fachu będą odchodzić.
Jeszcze z jednej rzeczy jestem bardzo zadowolony. W trakcie remontu dworca powstała biblioteka ze świetlicą. W ciągu kilku miesięcy to miejsce odwiedziły dwa tysiące osób. Idąc dalej, można teraz pomyśleć o stworzeniu w tym miejscu książkomatu, tak, aby studenci, jadąc na zajęcia z Kolbuszowej, mogli złożyć zamówienie, a wracając mogli odebrać wskazaną przez siebie książkę.
Kilka lat temu cała Polska usłyszała o mobilnej bibliotece, która jednak nie przetrwała pandemii.
- Kiedy biblioteki miały problem z zakupem nowości, wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby wozić je po filiach w całym powiecie. Teraz książki dostarczamy do domu dziennego pobytu seniora w Kolbuszowej i w Hucie Przedborskiej. Dostarczamy je również do utworzonego na dworcu punktu. Nie wozimy już książek po filiach. Biblioteka musi dostosowywać się do zmieniających się czasów.
Kolejnym krokiem z pewnością będą ebooki, które trzeba będzie włączyć do księgozbioru i wypożyczać na takich samych zasadach jak książki tradycyjne.
To na pewno będzie jedno z wyzwań dla nowego dyrektora. Jeżeli biblioteki mają przetrwać, muszą iść w kierunku nowych technologii.
Wróćmy jeszcze na chwilę do książki o Kolbuszowej, która powstaje, a z której powodu zdecydował pan o przejściu na emeryturę w późniejszym czasie. Dlaczego jest ona tak wyjątkowa?
- Kolbuszowa do tej pory nie miała jednej monografii. To był wstyd dla naszego środowiska. Książka ta porządkuje wiedzę o historii naszego miasta. Miała ona już powstać dawno. Podobnie jednak jak z kolbuszowską koleją, prace kilkakrotnie przerywano.
Przez wiele lat szukaliśmy osoby, która byłaby redaktorem naukowym tej publikacji. Zgodził się na pełnienie tej funkcji ks. profesor Zych, pracownik Katolickiego Uniwersytetu w Lublinie. Zebrane zostały już wszystkie materiały. Pierwszy tom monografii Kolbuszowej jest w składzie.
Nie mogę nie zadać panu tego pytania. Liczył pan, ile książek do tej pory przeczytał?
- Czytam ciągle. Ciężko powiedzieć, ile ich w sumie było. Lubię czytać kilka książek naraz. Jestem fanem Cherezińskiej, ale cenię też książki Andrzeja Chwalby. Zdarzało, że się czytałem też książki o wielkiej miłości, ponieważ interesowało mnie to, dlaczego cieszą się one tak dużą popularnością wśród naszych czytelników.
Trzeba pamiętać o tym, że biblioteka nie jest dla bibliotekarza, a dla czytelnika. Z jednej strony kształtujemy kulturę czytelnictwa, ale z drugiej to czytelnik jest naszym celem.
Możemy się spodziewać, że wśród regionalnych wydawnictw pojawi się takie, którego pan jest autorem?
- Najpierw muszę przypomnieć sobie, czy potrafię jeszcze pisać (śmiech). Są tematy, które warto byłoby opracować. Pierwszy z nich to historia naszej biblioteki i towarzystwa Goslara, za którym stoją wielkie postacie.
Byłem też świadkiem rodzenia się kolbuszowskiego samorządu i jego przemian. Warto byłoby o tym napisać. Wspomnieć o ludziach, którzy go tworzyli. Pomysły są. Zobaczę, czy się to uda zrealizować.
Korzystając z okazji, chcę jeszcze raz serdecznie podziękować czytelnikom, koleżankom i kolegom bibliotekarzom oraz władzom samorządowym za wszystkie lata.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.