Przypomnijmy, że grupa radnych gminy Raniżów złożyła do wojewody podkarpackiego wniosek o stwierdzenie nieważności uchwały w sprawie wyboru przewodniczącego rady gminy.
Pismo, którego autorem jest siedmioro radnych, wpłynęło do wojewody podkarpackiego w czwartek, 29 listopada. Autorzy wniosku zwrócili się w nim o wszczęcie postępowania w sprawie stwierdzenia nieważności uchwały Rady Gminy Raniżów w sprawie wyboru jej przewodniczącego.
Naruszenie prawa
Radni zarzucili uchwale, która została przyjęta na pierwszej sesji nowej kadencji - 19 listopada, sprzeczność z prawem w postaci naruszenia art. 25 a ustawy o samorządzie gminnym.
- W wyniku głosowania tajnego, w którym brało udział 15 radnych, za kandydaturą radnego Jana Puzio na przewodniczącego Rady Gminy Raniżów było 8 głosów, przeciwko kandydaturze 7 głosów, nieważnych głosów 0. Udział w głosowaniu brał także kandydujący na przewodniczącego Rady Gminy Raniżów - radny Jan Puzio. Uważamy, że radny, wyrażając wolę kandydowania na przewodniczącego Rady Gminy w Raniżowie, na podstawie art. 25 a o samorządzie gminnym, nie powinien brać udziału w głosowaniu ze względu na jego interes prawny - uzasadnili autorzy pisma.
Wnioskodawcy powołali się między innymi na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Należy zauważyć, że jeżeli w głosowaniu na przewodniczącego rady gminy brała udział osoba nieuprawniona, a z wyniku tego tajnego głosowania wynika, że o wyborze przeważał tylko jeden głos, to jest to istotne naruszenie prawa, ponieważ przesądziło o wyborze Przewodniczącego Rady Gminy Raniżów - wyjaśnili.
Ośmieszają gminę
O skomentowanie decyzji wojewody w sprawie wniosku poprosiliśmy Jana Puzio, którego sprawa bezpośrednio dotyczyła. Jak powiedział nam przewodniczący, nie jest on zaskoczony stanowiskiem, które zajął wojewoda podkarpacki.
- Dla każdego, kto posiada podstawową wiedzę na temat funkcjonowania samorządu terytorialnego w Polce, było oczywiste, że decyzje, które zostały podjęte na pierwszej sesji rady gminy, były zgodne z obowiązującym prawem - wyjaśnił Puzio. - Autor tego pisma oraz osoby, które się pod nim podpisały, powinny uzupełnić swoją wiedzę, aby na przyszłość takich błędów nie popełniać - stwierdził nasz rozmówca i dodał: - Bardzo pozytywne jest to, że niektórzy zrozumieli swój błąd, bo jedna z osób, które podpisały się pod wnioskiem, powiedziała mi, że żałuje, że dała się wciągnąć w tę awanturę. Mam nadzieję, że to już koniec awantur wywoływanych przez kilku radnych oraz osoby, które ich inspirują, bo takie działania ośmieszają tylko naszą gminę.
Więcej w aktualnym numerze Korso.