- To czas, kiedy dusze zmarłych mogą odwiedzić swoich bliskich na ziemi. W przeszłości wierzono, że w określonych chwilach, takich jak święta czy przesilenia, istniała możliwość kontaktu między obiema sferami
- zaznacza Jolanta Dragan.
Dzień Zaduszny jest jednym z takich dni, które łączą tradycję chrześcijańską z wierzeniami ludowymi. W dniu tym ludzie masowo udają się na cmentarze, aby odwiedzić groby swoich bliskich.
Dzisiaj stawiane są na nich sztuczne stoiki. W przeszłości groby były przyozdabiane gałązkami jedliny lub świerku. Dlaczego akurat te rośliny? Jedlina była wybierana ze względu na swój zielony kolor, który symbolizował życie wieczne. Jej gałęzie, a także gałęzie tuj nadal odgrywają ważną rolę w tradycji. Do przyozdobienia grobów wykorzystywano też bibułę, z której robiono kwiaty.
Nie wszędzie na grobach palono świece
Popularne dzisiaj chryzantemy na cmentarzach pojawiły się w pierwszej połowie XX wieku. Ale już wcześniej w domach bardziej szlacheckich można je było spotkać jako element ozdobny.Na grobach palono świeczki, które były wytwarzane z wosku pszczelego. Ogień odgrywał kluczową rolę w obrzędach i wierzeniach związanych z kontaktem ze światem zmarłych.
Palenie świec było ważne. Zdarzały się jednak w przeszłości miejsca, nawet na naszym terenie, gdzie tego nie robiono.
- Przykładem może być Zielonka, gdzie jak słyszałam od starszych osób, niektórzy wręcz z oburzeniem wypowiadali się na temat palenia świec na grobach
- mówi Jolanta Dragan. Nieuznawanie takiego zwyczaju mogło dotyczyć jednak konkretnej rodziny.
Dziady proszalne przed cmentarzami
- Nie mogę nie wspomnieć o bardzo ważnym zwyczaju, który wiąże się z zaduszkami - dodaje etnograf z Kolbuszowej.Dziady proszalne to tajemnicze postacie, które związane były z obchodami Dnia Zadusznego. Byli to wędrowni żebracy, którzy gromadzili się przy cmentarzach. Modlili się za zmarłych, a odwiedzający cmentarz ofiarowali im pieniądze lub specjalne pożywienie, takie jak pieróg z kapustą kiszoną i olejem lnianym. To była "zapłata" dziadom proszalnym, które miały za zadanie modlić się za dusze zmarłych członków danej rodziny.
- Bez dziadów, także na naszym terenie, trudno było sobie wyobrazić święto zmarłych
- podkreśla Jolanta Dragan.
Odwiedzanie cmentarzy w Dniu Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego to wyjątkowy czas zadumy i powagi. Na terenie nekropolii nie toczyły się głośne rozmowy.
- Raczej nie wyobrażam sobie, żeby w tym dniu można było np. tańczyć. Te dni można porównać do wigilii Bożego Narodzenia, kiedy też od samego rana wszyscy byli zajęci pracą, nie wolno było specjalnie jakoś się kłócić i trzeba było w ciszy pracować
- zauważa przedstawicielka kolbuszowskiego muzeum.
Stypa przy grobach z zamówionym skrzypkiem
Bywało jednak i tak, że przy niektórych grobach było bardzo głośno, a to za sprawą organizowanych tam styp.Stypy mogły odbywać się zaraz po pogrzebie lub w określonym czasie po pogrzebie. Czasem były to też poczęstunki ze śpiewem, które organizowano przy okazji dnia Wszystkich Świętych przy grobie osoby zmarłej. To było jedyne miejsce i jedyny czas podczas tego święta, kiedy dozwolone było śpiewanie i nawet taniec.
- Te zwyczaje przetrwały do dzisiaj, zwłaszcza na przykład w niektórych romskich grobach, gdzie wciąż odbywają się spotkania rodzinne, podkreślając tradycje i łączność ze zmarłymi
- dodaje nasza rozmówczyni.
Z naszej tradycji te zwyczaje zaniknęły zupełnie. W XIX wieku kronikarze opisujący obrzędy na naszym terenie wspominali, że takie praktyki miały miejsce, choć stawały się coraz rzadsze i nie były już postrzegane korzystnie przez katolików. Z biegiem czasu te tradycje zanikły i zostały zapomniane.
Dodajmy, że w czasie takich styp na cmentarzu nie tylko śpiewano. Przynoszono też specjalne potrawy zawierające groch czy kaszę. Zdarzało się, że zamawiano również na tę okazję skrzypka.
Jedzenie przynoszone dla zmarłego
Jedzenie pojawiało się na cmentarzach nie tylko w trakcie organizowanych tam styp. - Nie tak dawno temu, na przełomie lat 80. i 90. widziałam na cmentarzu w Kolbuszowej, jak ktoś przyniósł jedzenie na grób, aby obdarować nim osobę zmarłą - mówi etnograf Jolanta Dragan.Na pomnikach stawiano potrawy z silnym związkiem z obrzędami. Każdy zestaw potraw zawierał kaszę i groch, a często również kapustę z grochem.
- To oczywiste, że takie potrawy były obecne na każdym wigilijnym stole. Zresztą, nie tylko podczas Święta Zmarłych, ale także podczas Bożego Narodzenia czy Wielkanocy przynoszono takie jedzenie na groby. Obecnie także, na różnych cmentarzach można spotkać choineczki, koszyczki, stroiki wielkanocne i inne ozdoby na grobach. To wszystko ma ścisły związek z wierzeniami i odnosi się do odległej przedchrześcijańskiej tradycji łączącej świat żywych ze światem zmarłych
- dodaje nasza rozmówczyni.
Nie zranić duszy w trakcie prac polowych
Nasi przodkowie wierzyli również w to, że zmarli odwiedzają nasze domy w ciągu roku, aby zobaczyć, jak wygląda świat i się pożywić pozostawionym dla nich jedzeniem. Robili to w konkretnych dniach np. w wigilię Bożego Narodzenia lub w dniu Wszystkich Świętych.
- Opowiadano mi, że w niektórych domach na stole kładziono specjalną płachtę lub ręcznik i na niej umieszczano chleb, groch lub kapustę. Wierzono, że dusze zmarłych przychodziły, aby się najeść, spędzić czas w domu i ogrzać się
- wspomina przedstawicielka MKL w Kolbuszowej.
To wierzenie i praktyka sięgają czasów przed chrześcijaństwem. Dodatkowo, w czasie Święta Zmarłych nie wolno było pracować na polu ani podejmować żadnych prac rolnych. Uważano, że dusze zmarłych przychodzą nie tylko do naszych domów, ale też obserwują wówczas to, co dzieje się na polach.
- Pracę polowe nieostrożnie prowadzone mogłyby po prostu doprowadzić do tego, że taką duszę można by było zranić i narazić się na jej wielki gniew
- dodaje Jolanta Dragan.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.