- Sprawa śmieci budzi i będzie budziła wiele emocji wśród mieszkańców. Dostajemy wiele sygnałów na co dzień, dlatego uważam, że mamy kilka problemów - mówił Krzysztof Wójcicki podczas obrad Rady Miejskiej w Kolbuszowej.
Kody pomogą
Samorządowiec zaznaczył, że jest wielkim zwolennikiem tego, aby ewidencjonować, kto i ile wyrzuca. W tej sytuacji kody byłyby najlepszym rozwiązaniem. - Mam trochę uwag co do funkcjonowania systemu odbioru odpadów - zaczął radny Wójcicki.
Przypomniał o podjęciu decyzji, że gmina będzie oferować usługę odbioru śmieci za 23 zł, czyli znacznie drożej niż w latach ubiegłych. - Podjęliśmy również decyzję, że to będzie gorsza usługa i droższa, ze względu na to, że nie będziemy odbierać kilku frakcji, liści, co zostało zausterkowane i jednak będziemy je dobierać - nadmienił samorządowiec. Podjęto też decyzję, że wielkogabaryty nie będą odbierane. Wzbudziło to wiele dyskusji i kontrowersji u mieszkańców. - Zapytałem kierownika Kreta, co mogą zrobić mieszkańcy, aby liście odebrać, odpowiedział, że wtedy, kiedy będzie odbierane bio, będą odbierane też liście - powiedział Wójcicki. Jak dodał, tak też poinformował on mieszkańców.
Przytoczył też sytuację, gdzie mieszkaniec włożył worek z liśćmi do kubła "zmieszane", przyjechała gospodarka komunalna, wyjęła ten worek, który był na wierzchu, postawiła obok, a resztę śmieci zmieszanych zabrała. Mieszkaniec wziął worki z odpadami, załadował do samochodu i zawiózł na PSZOK. Pracownik nie potrafił mu wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Nawiązała się niezbyt przyjemna dyskusja i pracownik powiedział, żeby zawiózł odpady za wiatę, mieszkaniec udał się tam i zostawił przywiezione odpady.
- Nie chce przytaczać, jak wyglądała ta rozmowa i niezadowolenie mieszkańca. Szanowni państwo, jeśli oferujemy tę usługę taką, na jaką nas stać i jaką możemy zaoferować, to uważam, że powinniśmy kłaniać się nisko wszystkim mieszkańcom, którzy przyjeżdżają ze śmieciami na PSZOK i nie dyskutować z nimi i nie utrudniać - podsumował Krzysztof Wójcicki.
Dać jasną informację
- Problem polega na tym, że nie potrafimy się skomunikować z mieszkańcami - mówił dalej Wójcicki. Jego zdaniem powinno uporządkować się te informacje, które urząd chce przekazać mieszkańcom. Zaproponował, że mogłaby to być ulotka pozostawiona u każdego, kto ma podpisaną umowę. - To nie wygląda dobrze i nie będzie wyglądało lepiej, jeżeli nie zaczniemy rozmawiać z mieszkańcami - dodał Wójcicki.
Zdaniem Wójcickiego sposób dystrybucji worków powinien być taki jak ubiegłym roku, czyli worki za worki. Mieszkańcy powinni wiedzieć, co można zawieźć do PSZOK-u, w których dniach i jak się do tego przygotować.
- Jestem zwolennikiem tego, abyśmy kontrolowali, kto i czego i ile oddaje - podkreślił Krzysztof Wójcicki, członek prezydium. To gminie mogą umożliwić kody. Jak dodał, jego zdaniem intencja była taka, że odpady odbierane są od każdego. Z tym, że worek ma być obklejony kodami kresowymi. Umożliwia to później weryfikację, czy nie ma dużych odchyleń, pomiędzy tym, co jest w deklaracjach, a tym, co mieszkaniec produkuje i oddaje w śmieciach. Statystka ta miała służyć do tego, aby zdefiniować, gdzie jest problem i czy ktoś nie oszukuje.
- Dlatego chciałem bardzo prosić o możliwość skomunikowania się z mieszkańcami i prosić, aby powstała informacja co zrobić z liśćmi, czy faktycznie będą odbierane z odpadami bio. - Żeby pracownicy PSZOK-u nie dyskutowali zbędnie z mieszkańcami - apelował Wójcicki o wzajemne zrozumienie.
Na koniec prosił, aby gospodarka komunalna zastanowiła się, czy istnieje taka możliwość, aby po umówieniu się "na telefon" była możliwość odbioru wielkogabarytów za niedużą opłatą.
Do tematu wrócimy.