Dlaczego bohaterami pana zdjęć są właśnie owady?
- Jako młody chłopak chętnie chodziłem do lasu i wszystko, co tam spotykałem, było dla mnie interesujące - również owady. Przeciętemu człowiekowi są one mało znane, bo ciężko je spotkać w lesie. Są też osoby, które mają różne fobie i nie chcą się do nich zbliżać. Natomiast ja uwielbiam je fotografować.
Wygląda to tak, że najpierw wyszukuje pan informacje o tym, jakie zwierzęta można spotkać w terenie, a później jedzie pan na poszukiwania?
- Entomologią, czyli światem owadów, interesuję się od dawna. Mam wiedzę i wiem, czego mogę się spodziewać w danym miejscu. Oczywiście jest wiele sytuacji zaskakujących. Zdarzają się niespodzianki.
Ekspozycja liczy 70 zdjęć wykonanych w ciągu ostatnich 11 lat. Ile czasu poświęcił pan na ich zrobienie?
- Tysiące godzin. Nie kłamię, bo taka jest prawda. Codziennie, w takim okresie, kiedy można spotkać różne owady, jestem w terenie od rana do wieczora.
Najwięcej czasu poświęcił pan na wykonanie, którego ze zdjęć zaprezentowanych na wystawie?
- Zgłębca trzpiennikowatego. Owad na tym zdjęciu składa jajo. Najpierw jednak musiał namierzyć pod korą larwę. Następnie samica wbija się w drewno długim pokładełkiem i składa jajo wewnątrz tej larwy, która będzie pożywieniem dla jej potomstwa.
Wykonałem wiele zdjęć tego gatunku, ale to jest dla mnie najcenniejsze, ponieważ udało mi się na nim uchwycić dwie samice, które składają jajko prawdopodobnie w ciele tej samej larwy. Na wykonanie tej fotografii poświęciłem prawie cały dzień.
To zdjęcie, jak i pozostałe, zostały wykonane na Płaskowyżu Kolbuszowskim. O jakich miejscowościach mówimy?
- To tereny Nadleśnictwa Kolbuszowa, Głogów Małopolski, Tuszyma, Mielec oraz Nowa Dęba. Oprócz tego tereny przylegle również do tych nadleśnictw.
Ma pan ich więcej?
- Śmiało mógłbym zrobić drugą wystawę z samymi, ale innymi owadami. Może kiedyś to się stanie. W moich zbiorach tych fotografii jest naprawdę dużo. Chciałbym też udokumentować te zwierzęta, których gatunki za jakiś czas mogłyby przestać istnieć.
Ich zdjęcia można zobaczyć na wystawie?
- Tak. Do takich rzadkich okazów należy sprężyk olbrzymi. Jest to chrząszcz, którego ciężko spotkać nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Wielu wybitnych entomologów nie miało go okazji zobaczyć na żywo. Spotkanie z tym chrząszczem jest dość trudne. Jest on niezwykle skrytym owadem.
Pierwsze spotkanie z nim było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, a jednocześnie wielką przyjemnością i radością z tego, że mogłem go sfotografować i przy okazji nagrać kilka scen. Jest to jeden z cenniejszych okazów, jakie posiadam w swoim całym dorobku.
Do innych, ciekawszych owadów, które miałem okazję zobaczyć jak dotąd raz w życiu, jest potwora buczynówka. To niezbyt interesujący motyl, ale jego ubarwiona gąsienica jest przepiękna.
Z kolei bogatek chlubek lipowiec swoim wyglądem dorównuje najpiękniejszym chrząszczom z terenu Afryki, Azji czy Ameryki Południowej.
To jeszcze nie wszystko. Jest jeszcze jeden bardzo rzadko występujący chrząszcz, którego również tylko raz spotkałem na terenie Płaskowyżu Kolbuszowskiego. Borodziej próchnik ma około 8 cm długości, a czułki tego owada są dłuższe od jego ciała.
Wielką rzadkością jest także pachnica dębowa, która zasiedla głównie dziuple takich drzew jak dęby, lipy i jesiony, których jest u nas coraz mniej.
Na fotografiach owady są fotografowane w różnych sytuacjach. Pokazuje pan, jak jedzą czy składają jaja.
- Poprzez te zdjęcia chcę pokazać życie owadów. Na jednym z nich uchwyciłem np. dwa samce chrząszcze jelonki rogacze, które walczą o samicę. Ta walka polega na tym, że jeden z nich musi zrzucić drugiego z pniaka czy konaru, na którym się znajdują. Zwycięzca będzie mógł dotrzeć do samicy, którą zapłodni.
Wspomniał pan o tym największym okazie osiągającym wielkość do 8 cm. A te najmniejsze, na które większość osób w ogóle nie zwraca uwagi? Również można znaleźć ich zdjęcia na wystawie?
- Tak. Przykładem może być kapturnik kapucynek. Jego ciało jest czarne, z czerwono-ceglastymi pokrywami. Ten chrząszcz dorasta do jednego centymetra długości.
Odwiedzający wystawę zobaczą również, jak wygląda capoń mglisty, który ma ok. 6-7 mm. Ciężko zauważyć tego owada siedzącego na kawałku drewna.
Patrząc nawet na te najmniejsze owady, na pana zdjęciach widać każdy szczegół ich budowy. Zdjęcia dokładnie pokazują ich strukturę, czego nie jest w stanie wyłapać ludzkie oko.
- Tego typu zdjęcia, a mówimy o fotografii makro, wymagają bardzo profesjonalnego podejścia. Zanim opanowałem tę sztukę, minęło trochę czasu. Pomału doszedłem do pewnych rozwiązań, które pozwalają mi robić zdjęcia lepszej jakości. Każdy nawet delikatny ruch powoduje, że zdjęcie staje się nieostre.
Na wystawie można zobaczyć owady w dużym powiększeniu na formacie zdjęć 60 x 90 cm. Aby na takim zdjęciu były one bardzo wyraźne, zdjęcie musi być perfekcyjne. W innym wypadku nie będzie się ono nadawało do pokazania ludziom. Każdy, kto je zobaczy, od razu zauważy, że są duże niedociągnięcia i błędy.
Dość długo to trwało, zanim ten rodzaj fotografii opanowałem. Teraz osoba oglądająca moje zdjęcia, od razu może zauważyć, że ich jakość jest wysoka.
- KIEDY MOŻNA ZOBACZYĆ?
Wystawę można oglądać w budynku dawnej synagogi w Kolbuszowej (przy ul. Piekarskiej) do 14 stycznia. Nie trzeba się wcześniej umawiać.
Można wejść do budynku w godzinach jego otwarcia, czyli od wtorku do soboty - od 10 do 17. Wstęp: BEZPŁATNY
Jak to wygląda w praktyce? Robi pan serię zdjęć i wybiera to najlepsze?
- Zupełnie odwrotnie. Serię np. 50 fotografii w kilka sekund wykonuje się przy zdjęciach dynamicznym np. ptaków w locie. Tutaj liczy się precyzja. Są to pojedyncze zdjęcia, do których staram się na spokojnie przygotować. Sprawdzam, czy ostrość jest ustawiona na głowie i oczach. To są najważniejsze punkty na zdjęciu.
Co powiedziałby pan osobie, która chciałaby spróbować swoich sił w fotografii makro zwierząt?
- Przede wszystkim, że cierpliwość to podstawa. Nie wszystko od razu się udaje. W momencie, kiedy wszystkie zdjęcia wychodzą nieostre, nie udają się, łatwo jest się rozczarować i zniechęcić.
Trzeba robić jak najwięcej prób i szukać złotego środka.
Pana ekspozycję można oglądać jeszcze przez kilka tygodni - do 14 stycznia przyszłego roku.
- Zachęcam wszystkich do przyjścia i obejrzenia wystawy. Szczególnie te osoby, które lubią oglądać przyrodę naszego terenu - Płaskowyżu Kolbuszowskiego. Zaprezentowanych zostało tu wiele ciekawych okazów. Może niektóre osoby, które będą oglądać zdjęcia, przypomną sobie, że takiego czy innego owada widziały np. koło swojego domu.
Warto przyjść, tym bardziej że to nic nie kosztuje. Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.