- Moment przekazania paczki jest niezwykle wzruszający. Leją się łzy, słychać piski dzieci, dorośli ze wzruszenia nie mogą wydusić słowa - przyznała Patrycja Blicharz, koordynator Szlachetnej Paczki w Kolbuszowej. - W sobotę byłam u takiej rodziny, która w ciągu ostatnich pięciu lat naprawdę dużo przeszła i nie spodziewała się aż takiej pomocy. Dostali wszystko, o co tak nieśmiało prosili. Łez nie dało się zatamować - dodała wyraźnie wzruszona wolontariuszka.
Lista marzeń
Szlachetna Paczka już od 17 lat pomaga najbardziej potrzebującym rodzinom, które znalazły się w trudnej sytuacji materialnej z przyczyn od siebie niezależnych. Pierwszym etapem akcji jest wyszukanie takich rodzin. Tu z pomocą przychodzą Ośrodki Pomocy Społecznej oraz ludzie, którzy dostrzegają potrzebujących w swoim otoczeniu. Później taką rodzinę trzeba namówić do przyjęcia pomocy. Nie każdy jednak się na to decyduje. - Parę rodzin odmówiło wzięcia udziału w Szlachetnej Paczce. Niektórzy wycofali się już na etapie rozmowy telefonicznej. Wielu wstydzi się, że musi liczyć na pomoc - wyjaśniła nasza rozmówczyni. Zazwyczaj wolontariuszom udaje się jednak wypełnić ankietę i wpisać w niej najpotrzebniejsze rzeczy. Lista marzeń jest długa. - Każda rodzina ma indywidualne potrzeby. Czasem jest to lodówka, bo ta, która stoi w domu, ma już 30 lat i się nie domyka. Czasem kuchenka, ale przede wszystkim żywność, środki czystości, ubrania na zimę - wylicza Patrycja Blicharz.
Więcej w 50 numerze Tygodnika Korso Kolbuszowskie