Odkręcił i zostawił
- Bardzo dobrze, że ludzie informują o takich sytuacjach - mówi nam Mieczysław Skowron z Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Kolbuszowej. - Każdy taki przypadek należy nam zgłaszać. Przyjmujemy również anonimowe zgłoszenia. Pojedziemy, sprawdzimy. Ostatecznie sprawę zgłosimy policji - dodaje nasz rozmówca.
Dyrektor Skowron zaznacza, że wielu ludzi przymyka oko na taki proceder, tym samym zgadzając się na to, że po części sami "opłacają" kradzioną w ten sposób przez sąsiada wodę. Jest jeszcze drugi aspekt nielegalnego poboru wody z hydrantów. - W przypadki małego ujęcia wody, jakim jest ujęcie w Widełce, może dojść do sytuacji, że tę wodę trzeba będzie zacząć oszczędzać. To właśnie na tym ujęciu, niedawno, odnotowaliśmy bardzo duży, nocny pobór wody. Najprawdopodobniej ktoś odkręcił hydrant i zostawił go na noc, aby podlać uprawy. Totalna bezmyślność - podsumował Skowron.
Dodajmy, że z tego ujęcia wodę pobierają mieszkańcy nie tylko Widełki, ale i Kupna, Bukowca, Przedborza, Domatkowa, Huty Przedborskiej i Porąb Kupieńskich.
Temat oszczędzania wody pojawił się już w gminie Raniżów. Do mieszkańców wystosowany został apel o ograniczenie zużycia wody z sieci wodociągowej, tylko do niezbędnych celów. Odpada więc podlewanie grządek czy napełnianie basenów.
W Majdanie Królewskim na razie mieszkańcy z wody korzystają bez ograniczeń. - Codziennie obserwujemy poziom zwierciadła wody w studniach głębinowych w Hucie Komorowskiej. Jeżeli nie dojdzie do jakiejś awarii, bo i to możne się zdarzyć, to nie powinno być problemu - mówi Jan Kopeć, p.o. kierownika Gminnego Zakładu Wodociągów, Kanalizacji i Oczyszczania.
Jak dodaje nasz rozmówca, po poborze wody widać, że społeczeństwo jest coraz lepiej sytuowane. Mieszkańcy napełniają spore baseny wodą z sieci, płacąc za nią podwójnie - za zużytą wodę i kanalizację.
Ludzie reagują
Wracając do kradzieży wody z hydrantów, w ostatnich latach takie sygnały nie docierały do Zakładu Usług Komunalnych w Niwiskach. - Sytuacja wygląda tak, że sąsiad pilnuje sąsiada - mówi Jerzy Skiba, kierownik ZUK-u.
Jak dodaje nasz rozmówca, wcześniej kradzieże się zdarzały. W miejscach, w których występowały one najczęściej, na hydrantach, założone zostały plomby. Pracownicy ZUK co jakiś czas sprawdzają, czy nie zostały one usunięte. - Dobrze, że ludzie reagują, że mają świadomość, że kraść wody nie wolno - dodaje Skiba i zaznacza, że na trenie gminy Niwiska znajduje się ok. 320 hydrantów.