Sołtys Ostrów Baranowskich informuje, że rozmawiał z leśniczym, który widział basiora (przywódcę wilczej watahy). Szacunkowo może on ważyć do 60, a nawet 70 kilogramów. - To już jest bestia - zaznacza Jerzy Magda. Samiec wilka, który przewodzi watahą, widywany jest dość często w ostrowskich lasach.
- Jeżeli człowiek byłby sam, to o tragedię nietrudno. Ludzie jak jeżdżą rowerami na przejażdżki, to na szczęście w większych grupach. Jak tak dalej pójdzie, to zaatakują, to jest kwestia tylko czasu
- obawia się sołtys wsi.
Co zatem mają zrobić mieszkańcy, na których padł blady strach? Nasz rozmówca zaznacza, że najprostszym sposobem byłaby redukcja, czyli odstrzał kilku osobników. Nikt jednak nie wyda zgody na odstrzał wilków bez konkretnego powodu. Należy podkreślić, że wilki objęte są w Polsce ścisłą ochroną gatunkową.
Sołtys uważa, że odstraszanie ich nic nie da.
- Jeżeli one mają młode na danym terenie, to będą wracać w to miejsce. Wilki wędrują kilkadziesiąt kilometrów dalej, ale robią pętlę i wracają
- mówi i dodaje, że na Litwie na ten rok do odstrzału przewidziane jest 150 sztuk. W Polsce populacja wilka stale rośnie, ale o odstrzale nie ma mowy. Odłowienie i transportowanie wilków w inne miejsce, zdaniem sołtysa, także nic nie da, ponieważ wilki są już w całej Polsce, nie tylko na Podkarpaciu.
Wilk potrzebny, ale...
Jerzy Magda podkreśla, że każde zwierzę jest potrzebne, ale nie może być tego tyle, że wchodzi żywcem do gospodarstw. Sołtys wskazuje także, że niesamowity problem jest także z lisami, których również namnożyło się bardzo dużo. Jego populacja z roku na rok jest coraz większa. -
Nie ma domu, żeby lis nie zagryzł kury
- mówi gospodarz wsi.
Sołtys zauważa, że jeżeli lis ma na wystarczająco jedzenia, to może odchować osiem, a nawet dziesięć młodych. - Jeżeli w południe na podwórko przychodzi lis, to też jest coś nie tak - dodaje.
Planowy odstrzał lisów także, zdaniem naszego rozmówcy, nic nie daje. Gatunek ten nie jest opłacalny dla myśliwego. - Więcej kosztuje nabój, niż warty jest lis, więc im się nie opłaca - zaznacza.
Mieszkańcy Ostrów Baranowskich i nie tylko mają w planie napisać pismo, podobnie jak zrobili to mieszkańcy Porąb Dymarskich czy Cmolasu, wraz z podpisami mieszkańców. Takie pisma mogliby wysłać do Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Apelowaliby w nim o interwencję w sprawie coraz częstszego występowania i ataków wilków na terenie ich miejscowości. Czy pisma coś dadzą? - Wszyscy musimy reagować, jeżeli będzie ileś tych pism, to może to coś da - uważa sołtys Magda.
Przedstawiciel Ostrów Baranowskich podkreśla, że wilki są potrzebne, bo redukują zwierzynę. Wcześniej jednak wilk był przechodni - pojawiał się sporadycznie w powiecie kolbuszowskim. Wygląda na to, że drapieżniki te na dobre osiedliły się w naszych lasach i upodobały sobie nasze tereny, a ich liczebność rośnie i będzie rosła.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.