reklama

W Woli Raniżowskiej działa Minii ZOO. Zagroda "Wolna Sobota" jest pomysłem na życie Niny i Rafała Włodarczyków

Opublikowano:
Autor:

W Woli Raniżowskiej działa Minii ZOO. Zagroda "Wolna Sobota" jest pomysłem na życie Niny i Rafała Włodarczyków - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIOwce kameruńskie, konie, daniele, jelenie i papugi – to tylko niektóre z gatunków zwierząt, którymi pochwalić się mogą właściciele Mini ZOO w Zagrodzie Wolna Sobota w Woli Raniżowskiej. Miejsce zyskuje coraz większą popularność nie tylko wśród przyjezdnych.

Nina i Rafał Włodarczykowie pochodzą z Małopolski. Oboje wychowali się na wsi, tam spędzili dzieciństwo i pierwsze lata dorosłości. Później, już jako małżeństwo, osiedlili się w Zaczerniu koło Rzeszowa w mieszkaniu, które z czasem zaczęło im nie wystarczać.

Osiem lat temu zdecydowali się na kupno gospodarstwa. Szukali miejsca, gdzie mogliby miło spędzić czas, z dala od miejskiego zgiełku, ale za to blisko natury. - W bloku, w którym mieszkaliśmy, było nam bardzo ciasno. Chcieliśmy przede wszystkim mieć troszkę przestrzeni dla dzieciaków, ale i zdrowego jedzenia – opowiada pani Nina.

Pomysł męża

Obszar, w którym obecnie znajduje się zagroda, znaleźli na jednej ze stron internetowych. Gospodarstwo było wystawione na sprzedaż. - Dom był w ruinie, stodoła miała połamany dach, a wokół rosły trawy wyższe ode mnie – mówi nam właścicielka Wolnej Soboty.

Jak przyznaje pani Nina, sama była dość sceptycznie nastawiona do pomysłu męża, który zapragnął kupić stare, zniszczone ranczo. - Stworzenie tego miejsca było pomysłem męża. Ja byłam temu na początku stanowczo przeciwna. Z czasem mężowi udało się mnie do tego przekonać. Chcieliśmy mieć w końcu coś dla siebie, na wypady za miasto. I tak od 2010 roku jesteśmy właścicielami tego miejsca - wyjaśnia.

Nowi właściciele szybko przystosowali miejsce do swoich gustów i potrzeb. Odremontowali domek, stodołę i stajnię. Kupili też wtedy pierwsze zwierzęta.

- Na początku były same owce. Później pojawiły się też konie i daniele, a z czasem zwierząt i gatunków przybywało. Od początku mieliśmy kury. Bardzo zależało nam na tym, aby mieć dla naszych dzieci swojskie jajka, a później z ekologicznych kur gotować dla nich zdrowe rosołki. Od kilku lat tak naprawdę żyjemy na jagnięcinie, a to dzięki naszej hodowli owiec – wyjaśnia pani Nina.

Jak mówi właścicielka, w zagrodzie znajduje się również szklarnia, z której właściciele i goście czerpią wszystko, co najlepsze.

Podzielić się z innymi

Początkowo zagroda miała być ich prywatnym miejscem wytchnienia. Z czasem jednak podejście pani Niny i pana Rafała w tej kwestii się zmieniło.

- Wybudowaliśmy dom i od kilku lat mieszkamy w Głogowie Małopolskim. Z tego powodu rzadziej zaczęliśmy tu  bywać. Uznaliśmy wtedy, że skoro my z tego już tak często nie korzystamy, to może zaczniemy to miejsce wynajmować. Pomyśleliśmy, że ktoś inny mógłby też skorzystać - mówi nam pani Nina.

- W międzyczasie bardzo dużo przejeżdżających osób zatrzymywało się koło nas i pytało: Czy można do nas wejść, zobaczyć. Mówili, że tylko na chwilkę. Dlatego stwierdziliśmy, że otworzymy u nas mini zoo, po którym będziemy oprowadzać i o nim opowiadać. Myśleliśmy, że to powinno się spodobać i  na razie chyba nam się to udaje - przyznaje właścicielka.

Więcej w aktualnym Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE