reklama

W czasie pandemii działają na pierwszej linii frontu

Opublikowano:
Autor:

 W czasie pandemii działają na pierwszej linii frontu - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCISprzedawcy, farmaceuci, kurierzy, listonosze - mimo ogłoszonego stanu epidemii oni nie mogą pozwolić sobie na pozostanie w domach i pracę zdalną.

Zostań w domu! - z pewnością nie raz nie dwa usłyszałeś ten apel w radiu czy telewizji. Sporo osób przeniosło się z pracą do domu. Nie wszyscy mają jednak taką możliwość. 

Każdego dnia Dorota obsługuje dziesiątki osób. Właściciel niewielkiego sklepu zamontował przy ladzie pleksę. Ma ona oddzielać ją od klientów. - Co zrobić. Do pracy trzeba chodzić. Nikt wolnego mi nie da, bo panuje wirus - mówi. - Gdybym miała wybór, to pewnie zostałabym w domu. Nie boję się o siebie, ale o moich bliskich - dodaje. 

 

Wyjątków nie ma

Jak mówi, klienci w większości stosują się do obowiązujących obostrzeń. Przychodzą w maseczkach. Zwykle mają już założone rękawiczki. - Problem jest z tymi naszymi stałymi bywalcami. Zaglądają po piwo i myślą, że ich przepisy nie obowiązują. Ale wyjątków nie ma. Jak wszyscy to wszyscy - mówi. 

Dorota, jak mówi, nie ma jeszcze najgorzej. - U nas sklep jest niewielki. Większość klientów się zna. Co innego w dużych supermarketach, gdzie codziennie przewijają się setki osób. Miejscowi. Przejezdni. Tak naprawdę dla nas wszystkich, pracujących za ladami i przy kasach, to bardzo trudny czas. Dlatego dobrze, gdyby osoby, które przychodzą na zakupy, o tym pamiętały. My tak naprawdę nie boimy się o nasze zdrowie i życie. Ale o naszych najbliższych, do których później wracamy - dodaje. 

 

Boję się o rodzinę 

O tym, że to kasjerki z dużych supermarketów są teraz najbardziej narażone na zakażenie, mówi również Mateusz, który sam pracować także musi. Jest kurierem. W czasie, gdy galerie handlowe są zamknięte, paczek, szczególnie tych z odzieżą i butami, do rozwiezienia jest jeszcze więcej. 

- Pracujemy tak, aby mieć możliwie jak najmniejszy kontakt z klientem. Jeżeli jest opłata do pobrania za przesyłkę, to wtedy dzwonimy wcześniej, aby klient przygotował wyliczoną kwotę. W innych przypadkach zostawiamy paczkę pod drzwiami. Jeżeli ktoś mieszka w bloku, wówczas odbiera przesyłkę przed klatką - wyjaśnia nasz rozmówca. 

Mateusz przyznaje, że najbardziej boi się, o swoją rodzinę. O to, aby nikogo przypadkiem nie zarazić, gdyby okazało się, że został zakażony koronawirusem. - Zdrowie jest najważniejsze, ale pracować jednak trzeba. Rachunki same się nie opłacą - dodaje mężczyzna. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE