reklama

Uwagi do trwającego remontu drogi wojewódzkiej nie ustają. Tym razem skarży się sołtys Zielonki

Opublikowano:
Autor:

Uwagi do trwającego remontu drogi wojewódzkiej nie ustają. Tym razem skarży się sołtys Zielonki - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIPowodem mają być m.in. przeniesione zatoki i przystanki autobusowe oraz brak przejścia dla pieszych w ich okolicy. Gospodarz ostrzega przed konsekwencjami takich rozwiązań i prosi o interwencję.

Władysław Kobylarz, sołtys Zielonki, poruszył temat remontu drogi wojewódzkiej. Jak wyjaśnił gospodarz wsi, mieszkańcy tzw. Zadworza, a więc części Zielonki oraz mieszkańcy Mazurów, nie mają możliwości przejść na drugą stronę ulicy, po której znajduje się przystanek autobusowy. Powodem jest m.in. brak przejścia dla pieszych.  - Nie wiadomo, którędy tam iść, dlatego prosiłbym wójta, aby może wybrać się do Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich albo do marszałka, bo naprawdę mieszkańcy nie będą mieli do autobusu żadnego dojścia - zaznaczył.

Inne uwagi

Sołtys Zielonki zwrócił również uwagę na przeniesioną zatoczkę autobusową, która przed remontem znajdowała się przy chodniku wzdłuż szkoły (po stronie prawej jadąc w kierunku Sokołowa Młp.). - Przesunięta zatoczka częściowo została usytuowana w bramie szkolnej - zaznaczył sołtys. - Wykonawca zatoczki utrudnił wyjazd i wjazd na podwórko szkolne rodzicom i samochodom, które wjeżdżają tu do szkoły, ponieważ wykonano zbyt wysoki krawężnik - wyjaśnił. Jak dodał, sam wyjazd z bramy szkolnej stał się niebezpieczny, bo podjazd został wyraźnie podniesiony, przez co widoczność jest ograniczona. 

Gospodarz Zielonki poruszył również kwestię zatoki autobusowej znajdującej się po drugiej, lewej stronie drogi jadąc w kierunku Sokołowa Młp. - Zatoczka ta została zlikwidowana i przeniesiona kilkaset metrów dalej. Wcześniej znajdowała się naprzeciwko szkoły i tam też była poczekalnia - wyjaśnił Władysław Kobylarz. Dodał, że jeszcze przed remontem łatwiej było dotrzeć do przystanku, teraz to zadanie jest utrudnione, ponieważ prowadzący od strony Sokołowa Młp. chodnik w pewnym momencie się urywa. - Chodnik kończy się przy małym skrzyżowaniu (droga do Posuch). Na tym odcinku droga przebiega po łuku. Żeby dojść do zatoczki, trzeba przejść po bardzo wąskim poboczu, co jest bardzo niebezpieczne przy tak ruchliwej drodze - uzasadnił.

 "Bo prokurator"

Do wypowiedzi gospodarza Zielonki odniósł się jeszcze na sesji wójt. Jak poinformował włodarz, gmina nie jest, w przypadku tego zadania, inwestorem. - Nie mamy takich argumentów ostrych, które mogą przymusić wykonawcę do realizacji czegoś. Możemy tylko te spostrzeżenia przekazywać dalej i to czynimy - zapewnił Władysław Grądziel, wójt gminy Raniżów.

Włodarz nawiązał również do tematu braku przejścia dla pieszych w okolicy przystanku znajdującego się po stronie prawej jadąc w kierunku Sokołowa Młp.. Przypomniał, że w jego bliskim sąsiedztwie znajduje się zakręt. - Przepisów nie zmienimy i my rozumiemy tego wykonawcę troszeczkę, który mówi: "nie zrobię przejścia na zakręcie, bo prokurator" - powiedział, nawiązując między innymi do przepisów o odległości przejścia dla pieszych od zakrętu.  - My widzimy, że w terenie się to nie sprawdza, bo nikt nie będzie szedł na przystanek, nadkładając pół kilometra drogi, 300 metrów w jedną stronę i 300 metrów z powrotem - stwierdził.

Zdecyduje zarządca

Wójt dodał, że o tym, jak zostanie rozwiązany ten problem, zdecyduje zarządca drogi. - Czy jakieś spowolnienie ruchu, czy może powstanie jakieś przejście dla pieszych w okolicach szkoły? - powiedział wójt. - Myślę, że zarządca też ma tego świadomość, że jak nie będzie przejścia w obrębie przystanku, to ludzie i tak będą szukać karkołomnie jakiegoś kontaktu z tym przystankiem i nikt nie będzie chodził 300 metrów w jedną i 300 w drugą stronę - stwierdził.

 Pytanie sołtysa

Do dyskusji włączył się Jan Adamczyk, sołtys Mazurów. - Przystanek został przeniesiony 300 metrów w stronę Raniżowa i przez to teraz jest problem z dojściem do tego przystanku - stwierdził. - Czy gmina uczestniczyła w projektowaniu tego, czy zarząd dróg sam sobie tak wymyślił, a o to, jak ludzie dojdą, to niech się martwi kto inny - zapytał.

Wójt zapewnił, że gmina Raniżów dba o interes swoich mieszkańców. - Ale gmina nie może uczyć projektantów projektowania i mówić, że zatoka autobusowa ma być w tym miejscu, a nie w innym, bo projektant jednym zdaniem zgasi taki pomysł - powiedział włodarz Grądziel.

Żeby było bezpieczniej

Poinformował też, że realizowana inwestycja, a więc przebudowa, podnosi drogę wojewódzką o klasę wyżej. - Klasa drogi odpowiedniej wiąże się znowuż z wymogami takimi jak na przykład odległość od zakrętu i odległość od skrzyżowania. I to projektant analizuje, umieszczając pewne elementy zagospodarowania drogi, takie jak na przykład zatoki autobusowe czy chodniki - wyjaśnił. Dodał, że realizowany projekt musi być zgodny z przepisami. - A to, że jest czasem dalej, tak jak pan sołtys mówi, 300 metrów dalej, to chodzi o to, że ma być bezpiecznie. Nie chodzi o to, że ma być blisko, ale zgodnie z przepisem, a (lokowanie przystanku - przyp. red.) w miejscu niebezpiecznym to jest narażanie mieszkańców na utratę zdrowia czy nawet życia - poinformował.

Władysław Grądziel zapewnił również, że projektant brał na pewno pod uwagę wszystkie okoliczności związane z ulokowaniem przystanku. - Nie upatrywałbym tu złośliwości ani zarządcy, ani projektanta, tylko zgodnie z przepisem, ochroną zdrowia i życia ludzi, to czasem, żeby było bezpieczniej, trzeba pójść dalej  - zaznaczył.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE