Piotrek przeszedł już kolejną operację częściowego usunięcia guza. Niestety sytuacja jest trudna, chłopiec ma niedowład lewej strony, dlatego musi regularnie ćwiczyć pod okiem rehabilitantki. - Jest bardzo dzielny, nie narzeka i pieczołowicie wykonuje wszystkie zalecenia, chociaż czasami bywa naprawdę ciężko - czytamy na stronie siepomaga.pl.
Przypadek Piotrka był konsultowany w klinice w Tybindze (Niemcy). Prof. Martin Schuhmann zalecił radioterapię, którą Piotrek rozpoczął 23 sierpnia. Chłopiec będzie musiał mieć w sumie 30 naświetlań.
- Brdzo prosimy o wsparcie zbiórki. Dojazdy na naświetlania, wizyty lekarskie, rehabilitacja – wszystko to zdecydowanie przekracza możliwości finansowe. A to dopiero początek bardzo trudnej drogi do zdrowia Piotrka
- piszą organizatorzy zbiórki.
fot. siepomaga.pl
- Piotrek przeszedł już raz przez piekło choroby. Wesprzyj i pomóż mu wygrać po raz drugi
- zachęcają i proszą organizatorzy zbiórki.
12-letni Piotr we wczesnym dzieciństwie zachorował na białaczkę, z którą dzielnie walczył blisko dwa lata. Kiedy koszmar się zakończył, poszedł do szkoły i wreszcie zaczął cieszyć się życiem. Niestety radość nie trwała długo. Chłopiec znowu musi stanąć do bardzo trudnej walki o życie i zdrowie. Tym razem jego śmiertelnie groźnym przeciwnikiem jest guz mózgu.
Jak czytamy na stronie siepomaga.pl, pierwsze poważne problemy ze zdrowiem Piotrka pojawiły się, gdy chłopiec miał niecałe 4 lata. Zaczął wtedy narzekać na ból nóżek, sporadycznie miał podwyższoną temperaturę i bywał osłabiony.
– Kiedy na skórze pojawiły mu się wybroczyny, stało się dla nas jasne, że sytuacja jest poważna. Już po pierwszych badaniach krwi usłyszeliśmy, że to białaczka, a synek trafił na oddział onkologiczny do szpitala w Rzeszowie. Początkowo to wszystko nie mieściło nam się w głowie i nie mieliśmy pojęcia, co nas czeka. To była rozpacz i strach. Na szczęście Piotrek okazał się nie tylko bardzo dzielnym, ale i cierpliwym pacjentem
- pisze rodzina chorego chłopca.
- Na początku oczywiście nie rozumiał zbyt wiele, buntował się i nie chciał przyjmować leków, ale szybko się przyzwyczaił i później był już bardzo grzeczny. Spokojnie dawał sobie pobierać krew i robić inne badania
– wspomina mama chłopca, pani Katarzyna.
fot. siepomaga.pl
Piotrek przeszedł chemioterapię. Niestety w trakcie leczenia pojawiły się nacieki w mózgu, dlatego lekarze zdecydowali dodatkowo o naświetlaniach. Koszmar chłopca i jego rodziny zakończył się dopiero 2017 roku. Niestety okazało się, że nie na długo.
Piotrek kontra glejak
Po odzyskaniu zdrowia poszedł do zerówki, a następnie do szkoły. Regularnie pojawiał się na badaniach kontrolnych i nic nie wskazywało na to, żeby były jakiekolwiek powody do niepokoju.W marcu 2023 roku jego stan zdrowia nagle się pogorszył.
– Syn stał się osłabiony, wymiotował, narzekał na ból głowy. Lekarz rodzinny, biorąc pod uwagę historię Piotra, od razu skierował nas na badania do szpitala. Tam się okazało, że wyniki morfologii były dobre, w węzłach chłonnych też nic się nie działo. Usłyszeliśmy, że to prawdopodobnie jelitówka i po podaniu kroplówki syn został odesłany do domu
- wspominają rodzice 12-latka.
- Po kilku dniach objawy wróciły. Wtedy zawieźliśmy Piotrka prosto do szpitala. Słyszałam znowu o zatruciu albo grypie żołądkowej, ale tym razem uparłam się, że zostajemy w szpitalu. Po kilku dniach jedna z lekarek zauważyła, że syn zaczął zezować. Bardzo ją to zaniepokoiło i zleciła badanie tomografem komputerowym. Okazało się, że Piotruś ma w głowie guza, a nasz świat runął po raz drugi. Strach i niepewność wróciły, chociaż nikt z nas się tego nie spodziewał w najgorszych koszmarach
- mówi pani Katarzyna, mama Piotrusia.
Piotrek trafił do szpitala w Krakowie, gdzie szybko został zoperowany. Lekarze początkowo byli zdania, że guza udało się w całości usunąć, ale kontrolny rezonans magnetyczny pokazał, że niestety nie było to prawdą.
– Jesteśmy po dwóch cyklach chemioterapii. Początkowo syn czuł się dobrze, ale po drugim cyklu bardzo osłabł i drastycznie pogorszyły się mu wyniki. Trafił do izolatki i dostał antybiotyki. Usłyszałam wtedy, że kolejnego cyklu może nie przeżyć
- opisuje dalej mama chłopca.
Według lekarzy z Krakowa guz w głowie Piotrka to glejak. Na podstawie tego rozpoznania zalecona została radioterapia. Rodzice, szukając potwierdzenia diagnozy, wysłali próbki do Niemiec i czekają na wyniki badań. Dopiero na tej podstawie chcą podejmować decyzje co do kierunków działania.
- Piotrek wystraszył się, gdy usłyszał o operacji, ale on chyba nie do końca rozumie, jak poważny jest jego stan. Twierdzi, że niewiele pamięta z poprzedniego leczenia, ale ja wiem, że te trudne doświadczenia mocno na niego wpłynęły. Jest najstarszy z czwórki rodzeństwa i jest też zdecydowanie najbardziej opiekuńczy oraz zawsze chętny do pomocy, co też podkreślają jego nauczyciele. Jest bardzo dojrzały, jak na swój wiek. Z drugiej strony jest też dość zamknięty w sobie. Sama nie mam pewności, czy on faktycznie się nie denerwuje, czy raczej nie chce mnie dodatkowo stresować. Kiedy po pierwszej operacji zobaczyłam go z raną na głowie, bardzo się przestraszyłam. I tak naprawdę to on mnie wtedy uspokajał
- mówi dalej pani Katarzyna.
Pomoc dla Piotrusia z Kolbuszowej
Na leczenie chłopca potrzebne jest ponad 260 tys. zł. Aktualnie zebranych zostało nieco ponad 50 tys. zł, czyli niecałe 16 procent z potrzebnej kwoty.
Dlatego zachęcamy do wsparcia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.