Jak informuje Ewa Sudoł - Sikora, rzeczniczka Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich, prace prowadzone są praktycznie na całej długości przyszłej obwodnicy, poza działkami protestującego mieszkańca. - Trasa została odhumusowana - mówi przedstawicielka zarządu dróg. - Przebudowano kolidującą sieć teletechniczną, wykonano stabilizację gruntu cementem i warstwę mrozoochronną na długości czterech kilometrów - wymienia rzecznik i dodaje, że zamontowano również blisko 6,5 km tymczasowych ogrodzeń herpetologicznych chroniących płazy. - W najbliższym czasie, przy sprzyjających warunkach atmosferycznych, wykonawca planuje rozpocząć układanie pierwszych warstw bitumicznych - zaznacza pracownik PZDW.
Jak do problemu odnosi się zarząd dróg? - Problem dotyczy jednego z właścicieli działki, na której stoi jego dom - potwierdza Ewa Sudoł - Sikora. - Przez teren jego działki ma biec trasa obwodnicy. Mieszkaniec nie godzi się na takie rozwiązanie i wysyła pisma odwołujące się od decyzji. W związku z tym budowa nie może toczyć się na całej długości. Prowadzone jest postępowanie, które ma umożliwić wykonawcy wejście w teren - dodaje rzecznik.
Sprawa w ministerstwie
Mieszkaniec złożył również zażalenie do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. - Ministerstwo prowadzi postępowanie odwoławcze w sprawie decyzji Wojewody Podkarpackiego z 4 czerwca 2018 r. o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej - pisze w swojej wypowiedzi Zbigniew Przybysz, przedstawiciel resortu.
- Działając jako organ odwoławczy, MIiR zobowiązany jest podejmować wszelkie działania w celu dokładnego wyjaśnienia sprawy. Analizując nie tylko zarzuty podniesione w odwołaniu skarżącego, ale również wniosek inwestora o wydanie decyzji, materiał dowodowy zgromadzony przez organ I instancji, jak i zaskarżoną decyzję - wyjaśnia rzecznik ministerstwa i dodaje, że MIiR podjęło takie działania. Stwierdziło konieczność przeprowadzenia dodatkowego postępowania wyjaśniającego w sprawie.
- Kwestia zasadności wniesionego odwołania od decyzji Wojewody Podkarpackiego zostanie rozstrzygnięta w uzasadnieniu decyzji kończącej postępowanie odwoławcze. Wypowiadanie się o jego zasadności bądź niezasadności do czasu zakończenia sprawy jest obecnie przedwczesne - zaznaczył reprezentant działu administracji państwowej.
Zażalenie do prokuratury
Sprawę od 2013 roku bada również Prokuratura Rejonowa w Kolbuszowej. Jak informuje Joanna Kwiatkowska - Brandys, szefowa prokuratury, zażalenie złożył mieszkaniec Kolbuszowej. Według niego prace rozpoczęły się przed uprawomocnieniem decyzji o budowie. Doniesienie dotyczyło także zebrania ziemi z placu budowy, która rzekomo została skradziona.
Łącznie od mieszkańca wpłynęły cztery sprawy dotyczące budowy obwodnicy. Pierwsza została złożona w 2013 roku. Skończyła się ona odmową wszczęcia postępowania wyjaśniającego. Mieszkaniec Kolbuszowej nie odwołał się od tej decyzji.
Drugie pismo wpłynęło do prokuratury w 2017 roku. Sprawa ostatecznie została umorzona. Kolejne pismo wpłynęło do kolbuszowskiej prokuratury w 2018 roku. I tym razem prokuratura zdecydowała o umorzeniu. Mieszkaniec Kolbuszowej złożył jednak zażalenie i sprawa w październiku trafiła do sądu.
Kolejne postępowanie jest w toku. Sprawę wyjaśnia policja. Jak informuje Jolanta Skubisz- Tęcza, rzeczniczka kolbuszowskiej policji, w Komendzie Powiatowej Policji w Kolbuszowej prowadzone jest postępowanie sprawdzające na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej. Jest ono związane z zawiadomieniem złożonym przez mieszkańca gminy Kolbuszowa, który uważa, że w trakcie budowania obwodnicy Kolbuszowej i Weryni dochodzi do nieprawidłowości.
- Chodzi tu m.in. o zawiadomienia dotyczące kradzieży ziemi, samowolki budowlanej i zastraszania - mówi przedstawicielka policji. - Czynności są w toku. W przeszłości w tutejszej jednostce prowadzono podobne postępowania, które zostały zakończone umorzeniem z uwagi na brak znamion przestępstwa - dodaje funkcjonariuszka.
Specustawa
Dlaczego mieszkaniec Kolbuszowej otrzymał pozwolenie na budowę domu, mimo że od lat mówiło się o tym, że w tym miejscu ma przebiegać obwodnica?
Jak informuje Stanisław Stec, sekretarz starostwa w Kolbuszowej, nie było podstaw, aby nie wydać mieszkańcowi takiej zgody. Dodał także, że miał on wszystkie zezwolenia i niezbędne dokumenty pozwalające na rozpoczęcie prac. Finalnie jego dom został postawiony, ponieważ nie było jeszcze sformalizowanych i zatwierdzonych planów budowy obwodnicy. Starosta nie miał podstaw, aby zablokować mieszkańca, który postawił tam swój dom mieszkalny.
Zgodnie z tzw. specustawą inwestor drogowy może teraz wnioskować nawet o wyburzenie nieruchomości, jeżeli stoi ona na budowie. Tak jak w przypadku małej obwodnicy Kolbuszowej. Jeżeli wykonawca zdecyduje, że nie ma innej możliwości, może powołać biegłego, który wyceni nieruchomość. Wówczas właścicielowi zostanie wypłacone odszkodowanie za utracone mienie. Jeżeli nie zgodzi się on na takie rozwiązanie, sprawa może trafić do sądu. Na tę chwilę jednak nie wiadomo, co postanowi Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich czy Wojewoda Podkarpacki.