reklama
reklama

5 lat temu: Tragiczna śmierć w płomieniach. W Trzęsówce w spalonym samochodzie znaleziono ciało 25-latka. Jak zakończyło się śledztwo?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WIADOMOŚCIDokładnie 5 lat temu, w nocy z 9 na 10 lutego 2018 roku w Trzęsówce, doszło do tragicznego zdarzenia. Ciało 25-letniego mieszkańca tej miejscowości znaleziono w spalonym samochodzie. Jak doszło do makabrycznej śmierci młodego mężczyzny i jak zakończyło się śledztwo?
reklama

Tragedia rozegrała się w nocy z piątku na sobotę na terenie Trzęsówki w gminie Cmolas. Informację o płonącym samochodzie oraz o znajdujących się w nim zwłokach ludzkich policjanci otrzymali od dyspozytora Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Było to kilkadziesiąt minut po północy.

reklama

Na nogach z gaśnicami

Powiadomienie o zdarzeniu otrzymała również straż pożarna w Kolbuszowej. Na miejscu interweniowały trzy jednostki KP PSP oraz OSP Cmolas. Jak podkreślają strażacy, akcja nie należała do łatwych.

reklama

- Ze zgłoszenia, które dostaliśmy, wynikało, że w środku płonącego samochodu jest prawdopodobnie jedna osoba

- mówił Paweł Tomczyk, przedstawiciel kolbuszowskich strażaków.

Jak dodaje przedstawiciel kolbuszowskiej straży, już sam dojazd wozów strażackich na miejsce zdarzenia był utrudniony.

- Samochód, który się palił,  znajdował się na drodze leśnej w odległości około 300 metrów od drogi asfaltowej, stąd mieliśmy utrudniony dojazd. Nie mogliśmy w początkowej fazie podjechać pod płonący samochód, więc strażacy pobiegli do niego z gaśnicami i w ten sposób go ugasili

- informował Tomczyk.

Po ugaszeniu auta strażakom udało się odnaleźć okrężną drogę, dzięki której możliwy był dojazd na miejsce zdarzenia. Mundurowi biorący udział w akcji zabezpieczali i oświetlali miejsce zdarzenia dla działań policji i prokuratury.

reklama

Nie udało się mu uciec

Co tak naprawdę wydarzyło się sobotniej nocy? Odpowiedź na to pytanie miało dać prowadzone śledztwo. Na miejscu pożaru pracowała grupa dochodzeniowa oraz prokurator. W piątek (10 lutego 2023 roku) skontaktowaliśmy się z szefową kolbuszowskiej prokuratury i zapytaliśmy o to, jak zakończyło się śledztwo.

W odpowiedzi usłyszeliśmy, że postępowanie zostało umorzone 30 listopada 2018 roku ze względu na brak znamion przestępstwa. Jak udało nam się ustalić, na miejscu oprócz 25-latka było jeszcze dwóch mężczyzn, natomiast nie znaleziono dowodów na to, ażeby one spowodowały pożar.

Joanna Kwiatkowska-Brandys, szefowa Prokuratury Rejonowej w Kolbuszowej, poinformowała, że ogień pojawił się w wyniku działania wyciągarki samochodowej. Samochód ugrzązł w błocie. Aby wyciągnąć pojazd, przywiązano linę do drzewa i w trakcie pracy wyciągarki powstał pożar w komorze silnika. Mężczyzna, który znajdował się w samochodzie, w momencie zdarzenia był nietrzeźwy i nie udało mu się uciec z płonącego samochodu.

Oprócz 25-latka było na miejscu jeszcze dwóch innych mężczyzn. W czasie kiedy doszło do zdarzenia, ci mieli pójść po traktor, który miał pomóc w wyciągnięciu samochodu z grząskiego terenu. W międzyczasie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Kiedy wrócili do lasu, cały samochód był już w ogniu, przez co nie dało się podejść na bliską odległość.

Nie mogli się otrząsnąć

Mieszkańcy Trzęsówki przez długi czas nie mogli uwierzyć w to, co się stało. - W głowie to ciężko poukładać. Przecież to był taki młody chłopak. Samochód spalił się kilkaset metrów od jego domu. Trudno to wszystko pojąć - mówiła starsza kobieta.

Opel, w którym jechał 25-letni mężczyzna, zapalił się na polnej drodze prowadzącej niegdyś do przysiółku Koczubaj. - Obok niej przepływa stary nurt rzeki - wyjaśniał nasz rozmówca. - Tam jest mokro i grząsko. Miejscowi wiedzą, że tamtędy się nie jeździ o tej porze roku - dodał mężczyzna.

Mieszkający w pobliżu miejsca pożaru mężczyzna opowiada o tym, co miało wydarzyć się feralnej nocy.  - Od znajomego, wiem, że koledzy odwozili tego chłopaka do domu. Nie byli stąd i nie znali za bardzo drogi. Pojechali skrótem - opowiadał nam mieszkaniec Trzęsówki.

- Mieli auto takie bardziej terenowe. Być może myśleli, że dadzą radę przejechać polną drogą przez las. Zakopali się. Byli już kilkaset metrów od jego domu. Najpierw sami próbowali wypchać auto, a później poszli po pomoc, żeby wyciągnąć je traktorem. Zostawili go w środku. Jak wracali, to z daleka widzieli już łunę ognia. Wezwali pomoc. Do końca nie mieli pewności, czy ich kolega jest w samochodzie. Niestety był

- relacjonował domniemaną wersję wydarzeń mieszkaniec Trzęsówki.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu m.in. czytać ekskluzywne materiały PREMIUM dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników i prowadzić dyskusję na portalowym forum i aby Twoje komentarze były wyróżnione.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama